środa, 14 października 2015

Katarzyna Surmiak-Domańska - Ku Klux Klan. Tu mieszka miłość

Kiedy sięgałam po "Ku Klux Klan. Tu mieszka miłość" spodziewałam się książki mocno historycznej, w której znajdę korzenie pewnych zjawisk mających miejsce obecnie; demaskatorską - która umieści w szerokim kontekście słowa, czyny, nowe i stare formy rasizmu, czy ksenofobii. Na pewno nie spodziewałam się reportażu o ruchu istniejącym TERAZ. Legalnym, rodzinnym, nieopartym na nienawiści i chwytliwych hasłach, a na miłości, studiowaniu pisma świętego, naukowości. Jakkolwiek błędnie rozumianych i wybiórczych, ale jednak. Mało tego - ruchu prężnym i skupiającym rzesze ludzi. Być może nieeksponowanym i niszowym, ale w świadomy sposób. Ku Klux Klan to ruch pro-biały, skupiający ludzi pragnących chronić swoje rodziny, kryjących się przed zagładom rasy, mających się za osoby, które w najbardziej decydującym momencie wyjdą z ukrycia i zniszczoną białą rasę odtworzą. Zaludnią Ziemię na nowo - inne rasy, co oczywiste, wyginą kiedy tylko zostaną pozostawione same sobie.

Surmiak-Domańska jedzie do Ameryki na doroczny Krajowy Zjazd Ku Klux Klanu. Czyni to nie jako postronna obserwatorka, ale zapowiedziana reporterka z Europy, która pragnie poznać współczesny wizerunek Klanu. Zostaje zaproszona, przedstawiona członkom, polecona jako reporterka, z którą wolno rozmawiać. Zbiera deklaracje i obserwuje. Jedzie do Harrison, niemal całkowicie białego miasteczka, położonego w Pasie Biblijnym, jednoznacznie kojarzonego z Ku Klux Klanem, choć jedynie garstka mieszkańców obecnie do niego należy. W Harrison wraz z rodziną żyje Thom Robb - dyrektor jednego z najbardziej znanych Klanów, to on zaprosił Surmiak-Domańską, to on chce wyznaczyć kierunek reportażu, wskazać reprezentatywnych członków. 

Trudno do tematu podejść bez uprzedzeń, autorka nie sili się na obiektywizm, nie kryje na kartach książki swojej niechęci. Jednak niepotrzebnie moim zdaniem rozciąga ją, wytyka różnice nic nieznaczące i tylko wpływające na emocje. Momentami można odnieść wrażenie, że Surmiak-Domańska wyśmiewa głupotę wszystkich Amerykanów i rozpoczyna wszelkie kontakty z pozycji wyższości (drobna hipokryzja), jednak już sam opis członków Klanu jest wyczyszczony, pozbawiony złośliwostek, mocno merytoryczny. Jestem w stanie zrozumieć, że żeby to zrobić trzeba się nieco rozładować podczas robienia zakupów, ludzki rys w książce, mówi wiele o atmosferze.  Może nawet bym go doceniła, gdyby nie to, że...

Opis współczesnego Ku Klux Klanu nie jest głęboki, jest głównie oparty na deklaracjach i to nielicznych, drogą którą obrała Surmiak-Domańska (oficjalną i chwilową) właściwie niemożliwym jest wejść głębiej. Dla polskiego czytelnika, dla którego już sam fakt istnienia Klanu w formie Kościoła może być zaskoczeniem - jest to na początek całkowicie wystarczające, jednak muszę przyznać, że pojawiło się pewne rozczarowanie. I lekka złość - no bo skoro badamy coś współczesnego, to czy nie powinniśmy wyjść poza stereotyp? Czy nie powinniśmy konstatować, szukać rys i czynnika ludzkiego? Rozmowy według kwestionariusza i z góry ustalonego schematu - owszem, ale jako wprawka, badanie terenu. Surmiak-Domańska przedstawia oblicze oficjalne, a ja chciałabym poznać oblicze ludzkie. Czasami gdzieś w tle przewijają się osoby, których historię chciałabym poznać, które mogłyby postawić w zupełnie innym świetle magnetyzm Ku Klux Klanu, ale autorka kompletnie za nimi nie podąża, przez co moim zdaniem kreśli portret jednoznaczny, bez pęknięć, nie dociera do istoty. I tego już nie potrafię przyjąć i usprawiedliwić. 

Po lekturze pozostał mi niedosyt i lekki niesmak. Te części książki, w których autorka przedstawia historię, przekazuje swoją wiedzę są świetne, ale fragmenty, w których wchodzi w interakcję z obecnymi członkami Klanu są płytkie i tendencyjne. Podsumowując - książka ciekawa i warta przeczytania, ale bardzo chciałabym by była lepsza.

Ocena 6/10

Recenzja bierze udział w wyzwaniach Klucznik i Polacy nie Gęsi III

5 komentarzy:

  1. Cieszę się, że napisałaś swoją opinię właśnie w ten sposób, bo te recenzje, które widziałam do tej pory, raczej chwaliły niż pokazywały drugą stronę opowieści. A to bardzo ważna druga strona. Mimo wszystko jest to książka i temat, do których mnie ciągnie i na pewno sięgnę po ten reportaż. Może po prostu z nieco większą rezerwą.

    OdpowiedzUsuń
  2. O Ku Klux Klanie naczytałam się kiedyś dużo, ale teraz nie mam zamiaru sięgać po książkę, tym bardziej, że nie jest obiektywna jak napisałaś.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zamówiłam "Tu mieszka miłość" i teraz czekam. Szkoda, że nie do końca eksploruje temat, ale może przynajmniej z tym niedosytem wyniosę pewną wiedzę - a to już coś.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem fanką literatury faktu i myślę, że chętnie sięgnęłabym po tą pozycję. Pozdrawiam.

    czytnica.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem tej książki bardzo ciekawa, zwłaszcza po obejrzeniu kilku wywiadów z autorką, w których była o niej mowa.

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do dyskusji ;)