„Wielbiciel” to książka, po którą raczej nie sięgnęłabym w
wersji papierowej. Myślałam o niej jako o książce przeciętnej, jakich wiele i
kompletnie mnie nie ciągnęło do tej autorki. Wiem, że opinii wyrobionych na
podstawie tego co się słyszało, czytało itd. lepiej nie powtarzać i samemu się
upewnić, ale w wypadku Charlotte Link naprawdę brakowało mi jakiejś motywacji –
w końcu życie jest za krótkie by czytać książki każdego autora o którym się
usłyszy.
Audiobook był kompromisem. Na pewno wysłuchanie nie mogło
być stratą czasu, było czynnością przy okazji. Uczucia mam mieszane. Z jednej
strony – do słuchania idealne – proste, nie wymagające, nie absorbujące. Z
drugiej – trochę nudne.. czuję, że czytając męczyłabym się okrutnie. Podobało mi się wykonanie
audiobooka, więc słuchałam i nawet się wciągnęłam. Ale muszę przyznać, że
ciągle liczyłam na jakiś zwrot akcji, niespodziewane wydarzenie, sama sobie
wymyślałam alternatywne scenariusze, byle tylko zbudować jakieś napięcie.. W końcu miał być to thriller psychologiczny, a nie melodramat.
Niestety historia była prosta, banalna wręcz i do bólu
przewidywalna. Do tego z rozczarowującym zakończeniem – kompletnie nie
pasującym do gatunku, wyjściem z którego mógł skorzystać tylko ktoś kto zabrnął
w ślepą uliczkę. Jakim dokładnie - oczywiście - nie zdradzę. :)
Oprócz tych niedociągnięć w fabule, raziło mnie jeszcze
kilka kwestii – po pierwsze dziwaczny język – ni to podniosły, ni to wręcz
prostacki.. Rozwlekłe opisy, brak akcji w pierwszej połowie książki.. Lektura
usypiająca wręcz. Bohaterowie bezbarwni, momentami rażąco głupi, naiwni,
niesprawiedliwi – byli nierealni, bardzo w swoich zachowaniach teatralni. Przy
tym nie rozumiem po co musiałam poznać każdą myśl bohaterki. Raziło mnie też używanie ciągle tych samych, wyświechtanych zwrotów,
niektóre zdania sama mogłam kończyć, ponieważ słyszałam je już po raz 3 w niezmienionej formie.
Jeśli ktoś ma nadzieję na książkę o wciągającej fabule, nieprzewidywalną itd, nie polecam brania się za "Wielbiciela" - jest to książka tak naprawdę bardzo delikatna, wydaje mi się, że napisana z myślą o kobietach - dużo w niej emocji, uczuć, odczuć itd. Liczyłam trochę na coś innego, ale też nie mogę powiedzieć, że książka mnie do siebie w czasie lektury przekonała.
Jednak jak już mówiłam – wersja czytana moim zdaniem ratuje
„Wielbiciela”. Jest znośny, a wady które raziłyby mnie bardzo na papierze
łatwiej udawało mi się ignorować. Fanką Link się nie stałam, ale zaopatrzyłam się w kolejny
tytuł i zamierzam dać jej jeszcze jedną szansę.
Ocena:5/10
Słyszałam o Link same dobre opinie, ja czytałam tylko jedną książkę, jednak mistrzów pióra jest naprawdę niewielu. Może to tylko 'wypadek przy pracy' ;)
OdpowiedzUsuńMożliwe :) Choć mam wrażenie, że jednak ta autorka nie trafi w mój gust. Ale na pewno jeszcze jedną próbę mam w planach! :)
UsuńCoś konkretnego?
UsuńMyślałam o "Przerwanym milczeniu", również w wersji czytanej.
UsuńJa z kolei jakoś się nie mogę do słuchania przekonać... Może dlatego że zawsze wtedy, gdy słucham jakiegoś audiobooka, po chwili zaczyna mnie denerwować sposób czytania lektora. Wiem, że sama przeczytałabym to inaczej, niektóre zdania zaakcentowałabym w inny sposób itp. I to mnie jakoś rozprasza... Ale rozumiem, że przy mniej wymagającej prozie jest to pewna oszczędność czasu i nawet przyjemność :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Monika
Ja też nie jestem fanką audiobooków, pisałam zresztą o tej formie kilka postów wcześniej, bo byłam bardzo ciekawa co inni sądzą o czytanych przez lektora książkach. Ja nie potrafię ocenić właśnie samej książki, a jedynie interpretację. Teraz jednak z racji wakacyjnej, nieabsorbującej umysłu pracy sięgam po audiobooki i muszę przyznać, że robię to z coraz większą ciekawością :)
Usuńmam dwie książki tej autorki za sobą (Dom sióstr i Drugie dziecko) i cenią ją za specyficzny klimat, jaki tworzy w swoich powieściach, po Wielbiciela na pewno też sięgnę :)
OdpowiedzUsuńMoże muszę się bardziej rozsmakować, albo po prostu spróbować z wersją papierową żeby odpowiednio docenić autorkę.
UsuńCzaję się na inną książkę Link, mam nadzieję, że nie będę nią rozczarowana. A tą raczej sobie odpuszczę. :)
OdpowiedzUsuńczytałam Obserwatora tej Pani i także nie był rewelacyjny, ale dość dobry...może to ten specyficzny styl pisania i ta "banalność" zniechęcają...
OdpowiedzUsuńPlus do tego fakt, że słuchałam, a nie czytałam - po czasie stwierdzam, że może i wrócę do Link, ale na pewno będzie to spotkanie przy książce, a z słuchawkami w uszach :)
Usuń