Strony

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Trevor Baker - Depeche Mode. Wczesne lata 1981-1993

Ten post wymaga kilku słów wstępu - okoliczności, nastawienie czytelnika, czy nawet preferencje muzyczne nie pozostają bez znaczenia w wypadku tej książki. Po pierwsze - czy jestem fanką Depeche Mode? Nie. Czy jestem fanką biografii? Raczej nie? Literatury muzycznej? Nie... Z zespołem Depeche Mode nie wiąże mnie żaden sentyment, wspomnienie, fascynacja - dosłownie nic. Po biografie sięgam rzadko, zaś po książkę opisującą historię zespołu muzycznego - nigdy. To nie tak, że się nie interesuję, czy nie lubię muzyki. Po prostu nigdy nie czułam takiej potrzeby, zresztą również nie wierzyłam nigdy w szczerość, czy choćby rzetelność takich książek. Uważałam, a może i nadal uważam, że muzyka powinna bronić się sama, a wydawanie książek muzycznych kojarzyło mi się raczej nie ze sztuką (czy może powinnam raczej napisać: rozrywką), a po prostu robieniem pieniędzy i zarabianiem na wierności fanów.

Dlaczego więc w ogóle postanowiłam sięgnąć po książkę Trevora Bakera? W skrócie: być może dojrzałam do sięgania również po takie wydawnictwa. Całkiem niedawno rozmawiałam na temat Depeche Mode z koleżanką, fanką tychże. Zadała mi proste pytanie: lubisz Depeche Mode? I nie wiedziałam co odpowiedzieć. Bo ani lubię, ani nie lubię. Nigdy nie słuchałam ich twórczości w sprzyjających warunkach - w radio, u kogoś, w pubie. Nigdy sama, nie miałam więc zdania na ich temat, choć miałam wrażenie, że jest to zespół, który mogłabym lubić.

Postanowiłam poznać twórczość Depeche Mode. Szybko jednak się zniechęciłam - starałam się słuchać, ale muzyka wydawała mi się wyrwana z kontekstu, nic o zespole nie wiedziałam i naprawdę trudno było mi w jakikolwiek sposób odebrać ich twórczość. Zrezygnowałam.

Kiedy jednak zaproponowano mi zrecenzowanie książki Bakera naprawdę się ucieszyłam - głównie dlatego, że miałam nadzieję, że dzięki lekturze uda mi się "odkryć" ten zespół i w jakiś sposób odnieść się do tego co stworzył. Miałam więc specyficzne oczekiwania względem książki, nie czytałam jej po to by dowiedzieć się czegoś o swoich idolach, ale po to by ich poznać jakby od podstaw.

Czytając książkę równolegle odsłuchiwałam opisywane piosenki, oglądałam teledyski itp. Mogę śmiało powiedzieć, że książka spełniła moje oczekiwania. Czytając nie czułam się zagubiona, wszystko opisywane było przejrzyście i przystępnie - jako kompletny laik odnalazłam się bez problemu. A w dodatku potrafiła zainteresować, przekazać coś więcej niż mogłabym wyciągnąć z słuchania muzyki, czy oglądania teledysków.

W moim odczuciu plusem książki jest również jej "schematyczność". Chodzi mi o niezwykle przejrzysty podział książki, a także o pisanie każdego z rozdziałów w oparciu o pewien schemat. Ta cykliczność tekstu pozwoliła mi na, mam wrażenie, głębsze spojrzenie - mogłam bez problemu wrócić do jakiegoś akapitu, porównywać itd, I SIĘ NIE ZGUBIĆ. Bezcenne ;)

Abstrahując od struktury tekstu i jego funkcjonalności dodam, że książka okazała się satysfakcjonująca również pod innymi względami - być może bardziej Was interesującymi. Przede wszystkim podobało mi się, że książka nie okazała się pochwałą geniuszu Depeche Mode, ale zawierała rzetelne informacje. Recenzje, czy cytowane filmy nie zawsze zawierały pochlebstwa. W książce pokazano jak długą i trudną, wyniszczającą wręcz drogę przeszedł zespół w ciągu opisywanych 12 lat. Jak się zmieniał - co zyskiwał, a co tracił, czego chcieli członkowie zespołu i jaka była rzeczywistość. Książka Bakera to opis dążeń do realizacji marzeń, ich spełnienia oraz przeistoczenia się koszmar (nie najgorszy, ale jednak), walki.

Na pewno jest to ciekawa pozycja, warta polecenia. A dla kogo to książka? Chyba nie muszę mówić, że dla fanów - to oczywiste. Dodam jednak, że nie tylko - ja z książką spędziłam naprawdę udany czas, a jak już wspominałam fanką nie jestem. Książka na tyle rozbudziła moją ciekawość, że mam zamiar sięgnąć jeszcze po inne publikacje dotyczące zespołu.

Ocena: 7/10

19 komentarzy:

  1. Jestem absolutną (co się zaraz okaże) psychofanką, mam wszystkie płyty (i kasety - relikt), jakiś plakat z koncertu, bilety z innego koncertu, z imprez Depeche Mode Party,fanziny i różne inne duperele, a najlepszą książką o chłopakach z Basildon jest 'Obnażeni' (od utworu Stripped) Millera.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam dodać, że fajnym wydawnictwem jest też książka Simona Spence'a 'Depeche Mode Narodziny Ikony', gdybyś chciała zajrzeć - polecam.

      Usuń
    2. Na pewno się rozejrzę w najbliższym czasie. Chciałabym jeszcze coś na pewno przeczytać na ich temat. :)

      Usuń
  2. Wiem, że tą książkę ma moja przyjaciółka.
    Jak ona się już z nią zapozna, to pewnie ją dopadnę c;
    Świetna recenzja.

    Pozdrawiam, obserwuje i zapraszam do siebie.
    http://naszksiazkowir.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja akurat przepadam za biografiami/autobiografiami muzyków. Obecnie jestem na etapie "Prędzej świnie zaczną latać" o Pink Floydach. Jeśli dojrzałaś do takiej tematyki, to polecam "Ja, Ozzy" o frontmanie Black Sabbath - w dalszym ciągu mój numer jeden:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że skorzystam z Twojego polecenia i jak tylko będę miała trochę więcej czasu rozejrzę się za książką. Jest to dla mnie kompletnie nieznany obszar (biografie/autobiografie muzyków), więc dziękuję za wskazanie jakiegoś kierunku :)

      Usuń
    2. Najlepsze jest to, że książkę Ozzy'ego czyta się, jakby kumpel opowiadał ci o starych, pijackich czasach:D

      Usuń
    3. haha ja też "podkradłam " siostrze Ozzy`ego, to ..takie cudeńka,tak napisanym tekstem - przeeuwielbiam no i czyta się je w 5 sekund co może trochę martwić że takie dobrocie szybko się kończą :(

      Usuń
    4. Widzę, że sporo mnie ominęło przez moje omijanie muzycznych tematów :)Czas nadganiać :)

      Usuń
  4. Depechów lubię kilka kawałków, głównie z najnowszej twórczości, lecz i starsze utwory wpadły mi w ucho.
    Cieszę się, że książka została napisana prawdziwie, bez ukrywania jakichś ciemnych stron (dziwnie to brzmi w odniesieniu do zespołu muzycznego ;) ) czy opisywania porażki. Naprawdę, to mi się podoba. Nie jest wyłącznie ładnie i pięknie.
    Choć nie miałam jeszcze styczności z biografiami zespołów/muzyków to myślę, że po tą książkę mogłabym sięgnąć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A w dodatku jest napisana tak, że nawet zwykły, szary człowiek może ją przeczytać i załapać klimat, taka w sam raz na początek :)

      Usuń
  5. Ja uwielbiam wszystko co związane z Depechami..czy muzycznymi biografiami.. i muszę Ci niestety przyznać z tym rację że ciężko i trudno mi czasem się pogodzić z tym że tego typu książki to po prostu zarabianie na fanach i że tam nie zawsze może być opisana prawda. A jednak..wierność we mnie jest chyba za duża. Bakera mam w swojej bibliotece tę właśnie książkę powyżej , biografię Gore`a i Gahana i dzisiaj przyszła świeżutka..bo w lipcu wydana książka "Obnażeni .Prawdziwa historia DM " -Jonathana Millera. W empiku przeczytałam aż 50 stron ale tak się wciągnęłam że ją kupiłam w końcu i za jakieś 2 lub 3 tygodnie zrobię recenzję :) Bardzo Ci ją polecam..jest masa różnych cytatów z wywiadów i więcej ciekawostek...choć to może dla laika depechowego to zbyt jeszcze ambitna książka i lepiej zacząć z mniejszej "rury" i lżejszej do czytania to ..już na przyszłość Ci baaardzo ją polecam !Dość gruba - ponad 500 stron, kilka stron ze zdjęciami, napisana drobnym druczkiem a nie jak u Bakera litery na "pół strony" i wiadomości które są powielanie w biografiach Dave`a i Martina. Zapraszam do siebie i pozdrawiam! PS. Czasem wrzucam jakąś recenzję książki, ale głównie to muzyczne i koncertowe ochy i achy :) uf skończyłam :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę teraz sobie wybrać coś odpowiedniego do mojego etapu, nie chcę się zniechęcić :) Ale na przyszłość - rekomendacje myślę, że jak najbardziej słuszne, więc zapiszę sobie tytuł :)

      Usuń
  6. A ja odwrotnie. Posłuchać ich czasem lubię, ale żeby czytać biografię zespołu? To już niekoniecznie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z ich słuchaniem też nie miałam jakiegoś szczególnego problemu, kilka piosenek mi się podobało, itd, ale czegoś mi brakowało do pełnego odbioru. Potrzebowałam jakiejś opowieści. I muszę powiedzieć, że już nie będę się wzbraniać przed sięganiem po biografie muzyków - jak do każdego gatunku i do tego trzeba się po prostu przekonać.

      Usuń
  7. Nie jestem zainteresowana książką, choć zespół darzę szacunkiem.

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam Depeszów i już od jakiegoś czasu przymierzam się do przeczytania ich biografii. Może zacznę od "Wczesnych lat".

    Będę tu zaglądać. Poznańscy blogerzy powinni trzymać się razem :)

    Nominowałam Cię do Liebster Award!
    Zapraszam: http://valkotukka.blogspot.com/2013/08/liebster-blog-po-raz-drugi.html

    OdpowiedzUsuń
  9. Może nie jestem ich największym fanem, ale od czasu do czasu lubię posłuchać i mam kilka swoich ulubionych kawałków w ich wykonaniu :D Nie wiem, czy porwałbym się na poświęconą im książkę, ale kto wie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Mi Depeche Mode towarzyszą od dziecka, ale nie mam żadnej ich biografii. Nie wiem czemu, jakoś nie składało się, żeby kupić czy przeczytać. Mój tata, fan DM od początku ich kariery, wie bardzo dużo różnych ciekawostek itd., choć wydaję mi się, że nie czytał ich żadnej biografii, także on jest moją skarbnicą wiedzy na ich temat. Ale książka zaciekawiła mnie, tak samo jak i najnowsza biografia Gahana. Może którąś zakupię :)
    http://zapachstron.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do dyskusji ;)