Strony

czwartek, 30 stycznia 2014

Walerij Paniuszkin - Rublowka

Rublowka, to podmoskiewskie przedmieście, krótko przez autora określone "rezerwatem milionerów". Mieszkają tam Rosjanie najmajętniejsi i najbardziej wpływowi. Ale posiada ona swoją strukturę, i hierarchię, to nie tylko miejsce. O swoją pozycję na Rublowce trzeba walczyć i jej chronić, nigdy nie można być jej pewnym, jeden zły krok i można wpaść w przepaść. Mieszkańcy Rublowki toczą grę, w której stawką jest "wygrać życie". Reguły, jak i sama gra nie jest jawna, śledzić jest ją trudno, a jeszcze trudniej zrozumieć, czy opisać.

Właśnie takiego zadania podejmuje się Paniuszkin - próbuje zrozumieć zasady gry, wyróżnić różne figury, znaleźć zależności i przejść od szczegółu do ogółu - opisać ją w taki sposób, by ci którzy aktualnie grają nie byli najważniejsi - tak by stworzyć instrukcję obsługi Rublowki

Paniuszkin zaczyna od podstaw, od tego co widoczne gołym okiem, od opisu ruchów przeciętnych graczy. Im dalej, tym więcej mamy różnych zależności, zasad, zwiększa się stawka. Dodatkowo nie wszystko Paniuszkinowi udaje się rozgryźć. Kreśli obraz skomplikowany i niestety, mimo starań autora, rozłażący się w szwach.

Książkę czyta się dobrze - napisana jest barwnie, z ciekawym zamysłem opisywania jednej reguły na raz, z numeracją każdej zasady. Jest napisana z poczuciem humoru, często ironicznie i co ważne - dość uniwersalnie, a więc możemy zrozumieć o czym pisze autor, mimo że nazwiska, którymi żongluje dość często nic nie mówią. Nie nazwiska są najważniejsze, w końcu cały czas jest to gra, a oni to nikt więcej, jak gracze. Strona techniczna i językowa oraz styl autora są chyba największą zaletą tego tekstu. Książka jest ciekawa, czyta się ją szybko, nie nudzi, każda strona potrafi zaskoczyć, dużo jest w niej smaczków i anegdotek. Moje obawy budzi jednak to, czy można potraktować ją do końca poważnie..

Paniuszkin tworzy interpretację. Z chwilowych mód, trendów, ekscentrycznych zachowań, na podstawie zachowań tych którym się udało, i tych którym w pewnym momencie powinęła się noga tworzy reguły, które uznaje za obowiązujące i sztywne. Tylko czy takimi faktycznie są? Przypuszczam, że jego książka żadnemu mieszkańcowi Rublowki nie pomogłaby w utrzymaniu się na powierzchni, czy w wejściu do towarzystwa, do którego aktualnie aspiruje. Nie mogę pozbyć się wrażenia, że autor za bardzo nagiął rzeczywistość, dopuścił się nadinterpretacji. Dzięki temu napisał tekst ciekawy, który od pierwszej strony wydaje nam się odkrywczy i napisany w nowatorski sposób, ale przecież nie to jest sednem dobrego reportażu. Moim zdaniem forma przerosła treść. 

Moje wątpliwości budzi również to, jaki termin ważności posiada "Rublowka". Autor starał się napisać tekst opisujący coś więcej niż aktualne wydarzenia i dzięki temu jest on atrakcyjny dla np. polskiego czytelnika, ma szanse zaistnieć poza granicami Rosji. Bazuje jednak na wydarzeniach bieżących, które są egzemplifikacją "zasad Rublowki", za kilkanaście lat (a co dopiero za kilkadziesiąt) odczytanie tej książki będzie trudne. Nie jest to ani reportaż, rozumiany w sposób tradycyjny, ani fikcja literacka, ani książka historyczna. Za jakiś czas może stać się po prostu nieatrakcyjna. 

Być może Rublowka jest grą, jednak bardziej niż eurobiznes przypomina szachy, nie da się wygrać tylko dzięki znajomości reguł, a to co stworzył Paniuszkin uznać można jedynie za opis jednej rozgrywki, z założenia unikalnej, w dodatku opis, w którym mamy dużo dziur, kwestii których Paniuszkinowi rozgryźć się nie udało. W dodatku, kontynuując porównanie, autor Rublówkę zinterpretował jako eurobiznes właśnie, nie docenił gry i graczy. Jest to książka, którą jeśli ktoś chce czytać, to teraz, odkładanie jej na półkę nie ma sensu - ponadto do przeczytania raz, nie nadaje się do analizowania i nie mobilizuje do własnych przemyśleń. Autor próbował opisać coś dynamicznego i nieprzewidywalnego wtłaczając to w ramy i opisując zasady... No i wyszło coś, co ratuje styl i pomysł, ale czego nie można pochwalić jako reportaż. Ciekawy pomysł, który się nie sprawdził.

Ocena 6/10

Recenzja bierze udział w wyzwaniu Czytam Reportaże.

10 komentarzy:

  1. Recenzja niezbyt zachęcająca, ale ja i tak przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak tylko zaczęłam czytać recenzję tej książki, to od razu pomyślałam - szachy :-) Coś w tym jest, bo i sama nawiązujesz do tego podobieństwa :-) Książka wydaje się ciekawa, trochę taka osobliwa, szkoda tylko, że na już. Nie za bardzo mi to pasuje, ale może akurat będą mieć ją w mojej bibliotece.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, za kilka miesięcy też jeszcze będzie sens ją czytać, ale za rok, czy 2 już może niekoniecznie.. Jest cieniutka, więc jakbyś gdzieś wypatrzyła to spróbuj, może Ci się spodoba.

      Usuń
  3. Czyli jednak wyszło na to, że po pierwszych zachwytach, na końcu, pojawiło się rozczarowanie...

    A już myślałem, że chociaż Tobie spodoba się bardziej. Lektura stratą czasu nie była, ale faktycznie raczej na raz i czy na teraz? Hmm...chyba jednak tak. Brak uniwersalności i ponadczasowości, to chyba największa wada tej książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No może zachwyty to za dużo powiedziane, ale myślałam że będzie to porządny reportaż i ciekawie napisany. Ja bym jeszcze obok tych wad, które wymieniłeś dodała, to że książka jest naciągana, bardzo mnie to pod koniec książki raziło.

      Usuń
    2. Tak, autor naprawdę ciekawie zaczął i moim zdaniem mógł poprzestać na zwyczajnym opisie tego miejsca, także sięgając wstecz, do historii. A on niepotrzebnie wdał się w opis tej "gry", której chyba sam do końca nie zrozumiał :/ A jak się czegoś nie rozumie, to nie powinno się o tym mówić innym, bo wyjdzie jeszcze większy galimatias. No, ale mimo wszystko, kilku ciekawych rzeczy się dowiedziałem.

      Usuń
    3. Chciał wszystko na raz i jeszcze w dodatku w oryginalny sposób, przedobrzył :)

      Usuń
  4. nie to nie moje klimaty...niestety...więc nie przeczytam i recka mnie w tym utwierdza! pozdrawia mciepło

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No a właśnie być może Tobie by się spodobało, bo jest napisane zupełnie inaczej, wręcz nie reportażowo, w trochę demaskatorski sposób. :)

      Usuń
  5. Bardzo wnikliwa recenzja, zgadzam się z większością uwag. Niemniej jednak - "Rublowka" napisana jest brawurowo, a czyta się znakomicie. Ubawiłam się przy lekturze. Podoba mi się styl Paniuszkina.

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do dyskusji ;)