Strony

sobota, 31 maja 2014

Aleksander Sowa - Zauroczenie

I tak właśnie kończy się moja przygoda z Aleksandrem Sową - za mną 3 jego książki, lepsze i gorsze, a ja mogę powiedzieć z całą pewnością, że mam już swoje zdanie. O autorze można powiedzieć, że ma swój styl, przy czym mam wrażenie, że lekkie próby odejścia od niego wyszłyby na dobre. Wszystkie 3 tytuły jakie miałam okazję czytać były wariacjami na jeden temat - miłości, nieszczęśliwej miłości. 

W "Zauroczeniu" poznajemy historię Julii i Igora - historię miłości, która właściwie istnieje tylko we wspomnieniach Julii, która skończyła się 20 lat temu, ale od której kobieta nie potrafi się uwolnić. W ciągu tych 20 lat Julia przechodzi trudną drogę - pełną samotności, cierpienia, momentami szaleństwa, do niczego nie prowadzących prób znalezienia pocieszenia. Opowieść snuje 40-letnia kobieta - będąca na skraju, zbyt świadoma by docenić miniony/stracony czas, a przy tym zagubiona i przede wszystkim nieszczęśliwa.

Co sądzę o książce? To pytanie jest wbrew pozorom niełatwe w przypadku tej pozycji. Gdyby nie zakończenie - faktycznie zaskakujące i zmieniające wszystko o 180 stopni, mogłabym wytknąć wiele wad. Ale do warstwy fabularnej, która była nieco nużąca przez większość czasu; do bohaterów których trudno było zrozumieć, czy choćby im współczuć, ostatecznie nie mogę mieć żadnych zastrzeżeń. Zakończenie rzuca zupełnie nowe światło, w którym wszystko co było wcześniej zdaje się być właśnie takie jak powinno.

Mam jednak parę przemyśleń wynikających z wcześniejszych doświadczeń z twórczością autora, a które wydają się mieć po tych trzech książkach solidne podstawy. Przede wszystkim razi powtarzalność. To co początkowo wydawało się świeże i co uznawałam za zaletę zaczęło męczyć. Czytanie kolejnych historii stworzonych przez Sowę jest jak oglądanie różnych zdjęć tych samych osób. Bohaterowie stają się płascy, jednoznaczni, przewidywalni, podobnie jak to co ma się zdarzyć, ich reakcje itd. Wrażenie to potęguje w dodatku nadawanie bohaterom tych samych imion, cech, zainteresowań. To wszystko sprawia, że kolejne książki dają coraz mniejszą satysfakcję, dają wrażenie jakiegoś dziwnego zapętlenia, w które wcale nie chce się wchodzić.

"Zauroczenie" i "Umrzeć w deszczu" uważam za pozycje całkiem niezłe, po które można sięgnąć. Przy czym sama żałuję, że nie skończyłam na pierwszej przeczytanej książce, która zrobił a na mnie spore wrażenia. Kiedy książki zestawi się ze sobą wszystkie niestety wypadają blado, przeciętnie. Do tego dochodzi wrażenie, że autor sam stara się coś przepracować, że pisanie książek w jego przypadku jest nie tyle twórcze, co terapeutyczne. A ja mam wątpliwości czy tego typu twórczość nadaje się do przedstawiania szerszemu gronu odbiorców. 

Podczas lektury pierwszej książki uderzyła mnie surowość prozy Sowy i uznałam ją za wielką zaletę, teraz mam wątpliwości, czy faktycznie tak powinnam na to patrzeć - być może ta surowość wzięła się z niezrozumienia, braku zgody na coś? Autor sam przyznaje, że czerpie inspirację z własnego życia, a ja myślę, że może być to przeszkodą jeśli nie pisze się autobiografii. Czułam się atakowana w kółko tymi samymi motywami, tymi samymi imionami i problemami, takie wrażenie pojawiło się we mnie po raz pierwszy - a wiele książek i autorów już za mną. Proza Sowy jest być może dla mnie zbyt osobista, nie wiem, nie chcę wyciągać zbyt daleko idących wniosków, to wszystko są tylko moje przypuszczenia.

Wracając jeszcze na moment do "Zauroczenia". Myślę, mimo tego wszystkiego co napisałam, że jest to książka dobra. Oparta na fajnym pomyśle, ciekawie skonstruowana i dobra językowo. Szczególnie spodobać może się osobom, które lubią historie fatalnych miłości. Jest cieniutka, a tempo zawrotne, w trakcie lektury raczej na nudę nikt nie będzie narzekał :) A jeśli nie czytaliście nic tego autora, to i wspomniana powtarzalność nie będzie wadą.  

Ocena: 6/10

Recenzja bierze udział w wyzwaniu Polacy nie gęsi II.

3 komentarze:

  1. Tak, jest dobra. Mam takie samo zdanie, ale "Umrzeć w deszczu" była lepsza.

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdzieś w przerwie między stosami domowymi mogłabym przeczytać, ale jakoś szczególnie się nie napalam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie spotkałam autora na swojej ścieżce literackiej, ale nazwisko już słyszałam. Specjalnie jakoś mnie nie ciągnie, póki co mam czytać i raczej w chwili obecnej szukam czegoś co by się wyróżniało na tle innych powieści.

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do dyskusji ;)