Strony

czwartek, 26 czerwca 2014

Przemek Angerman - Tożsamość Rodneya Cullacka

Tożsamość, świadomość, wolność - czy nie to właśnie jest dla wielu najważniejsze? Co by było gdyby okazało się, że tak naprawdę są tylko iluzją, wgranym programem, częścią systemu? Przemek Angerman przedstawia właśnie taką sytuację - Richard Zonga dowiaduje się, że całe jego życie jest kłamstwem, że jego tożsamość jest sztuczną kreacją. Otrzymuje misję i kilka kawałków układanki, kilka kluczy dzięki którym otworzy kolejne drzwi, dotrze do szczegółów i informacji.

Zdaje się, że posiadł wielką wiedzę, która może poruszyć miliony - pytanie tylko, czy miliony chcą usłyszeć prawdę, czy może życie które wiodą - prawdziwe, czy nie - jest spełnieniem ich marzeń - prawdziwych, czy nie.. Czy sam Richard chce poznać prawdę i jakie będą tego konsekwencje? Wbrew pozorom podjęcie jakiejkolwiek decyzji jest trudne, a z każdą kolejną informacją bardziej bolesne. Szczególnie w sytuacji zawieszenia, w jakiej znalazł się główny bohater - kiedy nie można być pewnym żadnej cząstki siebie.

Książka Angermana od pierwszej strony jest niezwykle dynamiczna - brak tu klasycznego wstępu, czytelnik od razu rzucany jest na głęboką wodę. Przełomowy moment, czyli spotkanie Richarda z tytułowym Rodneyem Cullackiem i przekazanie szokujących informacji ma miejsce na pierwszej stronie - w całej sytuacji zaczynamy orientować się stopniowo, ale jednocześnie bez większych problemów. Świat przedstawiony, jest na wskroś futurystyczny i oryginalny, a jednocześnie nieprzekombinowany i opisywany w taki sposób, że czytelnik szybko wciąga się w fabułę, wielu rzeczy jest w stanie się domyślić, inne wyjaśniają się z czasem. 

Po pierwszych strzelankach i morderczych wyścigach i gdy czytelnik jest już wstępnie zorientowany akcja nieco wyhamowuje, a właściwie przenosi się na inny poziom, dużo bardziej metafizyczny i symboliczny. Richard znajduje schronienie wśród innych wyklętych jednostek i tam, w końcu może odpowiednio przygotować się, przemyśleć to czego się dowiedział, poskładać wszystko w całość, a wraz z nim czytelnik wyrusza w swoją podróż.

"Tożsamość..." to science-fiction w najlepszym wydaniu, mocno symbolicznym i dającym mnóstwo powiązań z rzeczywistością, w której żyjemy. Zonga szuka odpowiedzi na pytania natury filozoficznej, dotyczące kwestii kluczowych również dla współczesnych ludzi. Z jednej strony lektura jest świetną rozrywką, z drugiej bardzo często wbija w fotel wnikliwością. Zaskakuje, co jest kolejną zaletą - do ostatniej strony trzyma w napięciu i nie jest prostą przypowiastką, której zakończenie można przewidzieć. Do ostatniej chwili mamy mnóstwo wątpliwości, czasami sytuacja jest kompletnie beznadziejna, a pojedyncze promyki nadziei bardzo szybko gasną. 

Książkę można odczytywać na wielu poziomach i różnie interpretować, skłania do refleksji i jest niejednoznaczna. Wiele razy moje myśli wędrowały daleko za sprawą jakiegoś zdania, zdarzenia. Książka mówi o jednostkach, o społeczeństwie, o tym co się dzieje i stać się może. Jednocześnie jest bardzo dobrze napisana, żywo i bez zbędnego zadęcia. Na każdym poziomie była to lektura satysfakcjonująca. Mimo, że to debiut - na nic nie musiałam przymykać oka. :) Szczególnie polecam miłośnikom gatunku, ale myślę że śmiało może się na nią skusić każdy ceniący dobrą literaturę, ponieważ tak jak powinno być z dobrym science-fiction sceneria pozostała tylko scenerią - nie męczy, a do tego co ważne powinien dotrzeć każdy, bez względu na preferencje.

Ocena: 8+/10

Recenzja bierze udział w wyzwaniach:

7 komentarzy:

  1. kurcze jestem zaintrygowana! czytałam już o niej odrobinę i wtedy stwierdziłam może być ok, ale teraz po Twojej ocenie myślę, ze jak mi czas pozwoli to się za nią wezmę;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka raczej nie dla mnie, bo nie gustuję w takich gatunkach, ale na pewno spodoba się fanom sci-fi :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Odkrycie, że nasze życie jest nieprawdziwe, sztucznie kreowane na "czyjeś/jakieś" potrzeby i poszukiwanie swojego prawdziwego "ja" zawsze już będzie mi się kojarzyć w pierwszej kolejności z powieściami P.K. Dicka. Słyszałam już wcześnie o "Tożsamości...". Książka zapowiada się całkiem dobrze: ciekawy temat, do tego s-f i polski autor, no i polecasz. Chętnie poznam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja cały czas mam twórczość P.K. Dicka przed sobą, więc nie skojarzyłam, chociaż teraz wydaje mi się to oczywiste - wiele razy z tego powodu obiecywałam sobie lekturę. Jeden z moich ulubionych motywów!

      Usuń
  4. Science-fiction w najlepszym wydaniu? Zachęciłaś mnie zwłaszcza, że dawno z tym nurtem do czynienia nie miałam.

    OdpowiedzUsuń
  5. O ile po fantastykę czasami sięga, to już po sci-fi baaaaaaardzo żadko. Jakoś mnie nie kręci tego typu literatura.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje serce jest nieco bliżej sci-fi, z fantastyką w ogóle miałam bardzo mały kontakt, nie czytałam jej tak długo, że aż zaczęłam o sobie myśleć jako o osobie "nie czytającej fantastyki".. Niedawno przemyślałam sprawę raz jeszcze i teraz od czasu do czasu coś przeczytam. :)

      Usuń

Zapraszam do dyskusji ;)