Strony

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Joanna Bator - Wyspa Łza

Joanna Bator zawsze zabiera w podróże nietypowe, tajemnicze, lekko niesamowite. W "Wyspie Łzie" opowiada przede wszystkim własną historię, czyni to "pod pretekstem" podróży, opisu procesu twórczego. Podróż jest osobista, pełna intymności, zachwianych proporcji. Niepowtarzalna i prawdziwa. Na Wyspę Łzę, czyli Sri Lankę Bator wyjeżdża w poszukiwaniu zaginionej ponad 25 lat temu Sandry Valentine. Wydaje się to być może pozbawione sensu i związku z rzeczywistością, ale poszukiwania te są związane jednocześnie z tworzeniem, poszukiwaniami różnego rodzaju, z pisaniem książki, której główna bohaterka jawi się jako nierozerwalnie z Sandrą związana.

W opisanym świecie mieszają się czasy, życia, idee. Podobnie emocje, obrazy, które zawsze przechodzą przez autorkę, zanim trafią na papier. Prawdziwość, tego co w książce wypływa właśnie stąd - z osobistego przeżywania, z ciągłego umieszczania siebie wewnątrz, nawet jeśli jest to ostatnie miejsce, w którym chciałoby się siebie widzieć, nawet jeśli jest to obrzydliwe, bolesne. Niewłaściwe. Nudne. Do czytelnika nie dociera czysty opis świata, Joanna Bator nawet tego nie próbuje - wprowadza za to do książki postaci fikcyjne, symbole, nadaje nowe znaczenia. Organizuje świat, stara się go odczytać, pojąć, stworzyć własne ramy. Obiektywną prawdę odrzuca jako nieistniejącą, zastępując ją wnikliwą interpretacją, opisem własnego świata.

Chciałabym wiele powiedzieć o tej książce, zachwyciła mnie pod wieloma względami, znalazłam w niej mnóstwo maleńkich rzeczy, o których chciałabym wspomnieć, wiele też wywołała we mnie, jest mi bardzo bliska. Joanna Bator jest pisarką wyjątkową, nikt nie pisze tak jak ona, nie ma w niej krzty odtwórczości. "Wyspa Łza" może być rozpatrywana jako książka podróżnicza i jako taka jest zupełnie inną jakością, niż to co proponują inni autorzy. Ani treść, ani forma nie są lekkie, pozycja autorki zupełnie inna, zupełnie inne spojrzenie. Odwołania do innych autorów, mniej i bardziej klasycznych, zero chaosu, ale też podróż nie jest podporządkowana z góry narzuconemu planowi. Nie czytałam żadnej książki podróżniczej, w której podróż, sam akt był tak żywy, tak znaczący. A książek podróżniczych czytałam wiele, nie rozczarowały mnie mnie może 2, 3. Żadna natomiast nie miała w sobie tyle mocy, ale też dojrzałej refleksji, co "Wyspa Łza". Znalazłam w niej to wszystko, czego szukałam - świadomie lub nie. 

Przede wszystkim jest to opowieść uniwersalna. O człowieku, nie o egzotycznej Sri Lance, nie o białej kobiecie, która przyjechała się w niej odnajdywać. Jest w niej dobro i zło, piękno i brud, ale dla Joanny Bator, kiedy o tym pisze - jest to jedyny świat, przyjmuje go w całości. Nie wygładza krawędzi i nie tworzy karykatur. Takiego podejścia, czy choćby jakiejś jego wariacji na próżno szukałam we współczesnej literaturze podróżniczej. Do tego historia, czy historie opowiedziane są pięknym, poetyckim językiem, koronkowym stylem, którym posługiwać potrafi się tylko Joanna Bator. Sposób w jaki pisze J. Bator wywołuje dreszcze, czytając miałam niepokojące wrażenie jakby treści nie do końca pochodziły z zewnątrz. "Wyspę Łzę", bardziej niż przeczytałam - doświadczyłam. Książka działa na zmysły, a wrażenia potęguje brak dystansu, bliska więź, która tworzy się między czytelnikiem, autorem i tekstem.

"Wyspę Łzę" wyróżnia bezpretensjonalny styl, szczery, nieco poufały,  mogący dzięki temu robić ogromne wrażenie, ba, mogący swą celnością i prostotą, czy odwrotnie - heroiczną próbą opisu nieopisywalnego, olśnić, zapewnić przeżycia epifaniczne. Polecam, ciężko mi wybrać konkretnych odbiorców, ponieważ książka jest tak pojemna, że właściwie miłośnik każdego gatunku odnajdzie coś dla siebie, a ja mogę zagwarantować, że będzie to bardzo, bardzo dobre. "Wyspę Łzę" warto przeczytać, choćby dla tego, że jest to książka prezentująca coś kompletnie nowego. I niewątpliwie ważnego. Plus piękne zdjęcia, w które trudno uwierzyć, które robią wrażenie nie mniejsze niż książka. Arcydzieło.

Ocena: 10/10

Recenzja bierze udział w wyzwaniach Polacy nie gęsi oraz Klucznik

8 komentarzy:

  1. Naprawdę cudnie o tej książce napisałaś:) Miałam jej nie czytać ale teraz muszę to zrobić.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej, wspaniała recenzja! Nie znam ani autorki, ani tej książki, ale coś mi się wydaje, że wkrótce poznam - jestem bardzo ciekawa przede wszystkim języka i stylu pisarki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetna recenzja, skorzystam z polecenia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pięknie napisałaś o tej książce. Wczuwam mentalną więź miedzy Tobą-czytelniczką, a Joanną Bator-autorką. To coś wyjątkowego.
    Dziękuję Ci za tę recenzję. Bardzo cenię twórczość J. Bator. "Piaskowa góra" to jedna z moich ulubionych książek. Natomiast dotychczas przeczytane na innych blogach recenzje książki "Wyspa Łza" były raczej negatywne. Utwierdziłaś mnie w przekonaniu, że najlepiej zaufać własnemu instyktowi czytelniczemu. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Powtórzę za innymi: pięknie opisałaś swoje wrażenia. Moje aż tak pozytywne nie były, ale i tak ciekawa jestem pozostałych książek autorki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow cudna recenzja i w dodatku świetnie napisana
    Dopiero zaczynam zapraszam http://book-make-my-smile.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Od dawna już noszę się z zamiarem nabycia książek tej autorki, od Chmurdalii, przez Piaskową Górę, po Wyspę Łzę. Joanna Bator hipnotyzuje mnie w wywiadach, jestem pewna, że z jej książkami będzie tak samo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jedna z tych autorek, która pisze i mówi całą sobą, także jeśli jej wrażliwość do Ciebie trafia w jej wywiadach - z książkami na pewno będzie tak samo.

      Usuń

Zapraszam do dyskusji ;)