Strony

niedziela, 5 lipca 2015

Jørn Lier Horst - Psy gończe


Kolejny tom o Williamie Wistingu oraz jego córce, czyli nietypowym śledczo-dziennikarskim duecie, który tyleż samo jest skuteczny, co przyciągający kłopoty. Line jest młodą dziennikarką, William doskonałym śledczym, oboje ponad wszystko cenią prawdę i nigdy nie idą po najmniejszej linii oporu, nie boją się też niepopularnych sądów, a gniew przełożonych, czy krzywe spojrzenia współpracowników są im raczej obojętne. Można powiedzieć, że obojgiem kieruje poczucie misji, choć ich prace diametralnie się od siebie różnią. W "Psach gończych" po raz drugi splatają się ich zawodowe losy, właściwie przez długi czas ten związek jest dla nich nieuchwytny i niekoniecznie zdają sobie sprawę, że tematy, którymi się zajmują mają ze sobą tak silny związek.

Czytelnik rzecz jasna pozostaje przez długi czas krok z przodu, doskonale wiedząc, że Line i William ostatecznie będą musieli połączyć siły, by uzupełnić wszystkie niewiadome. Sprawa jednak nie jawi się przez to bardziej klarownie, tak jak Line i William, tak też czytelnik nie posiada pasującego klucza. W książce splatają się ze sobą sprawy sprzed kilkunastu lat i sprawy obecne, mało tego - ich związek ze sobą pozostaje długo tylko przeczuciem, nie ma mowy o prostych rozwiązaniach. Przez to zagmatwanie i wielość wątków - warstwa kryminalna staje się zdecydowanie dominującą w tym tomie. W przypadku "Jaskiniowca" mieliśmy nieco więcej wątków społecznych, dużo bardziej rozbudowana była refleksja, Line obecna była tylko jako dziennikarka, w śledztwo wplątała się dość nieświadomie - odwrotnie, niż w "Psach gończych", w których to właśnie ona jest siłą napędową. 

Akcja jest bardzo dynamiczna, dwójka niezależnych głównych bohaterów, a co za tym idzie podwójna perspektywa jest doskonałym urozmaiceniem, szczególnie, że William oprócz tego, że jest postacią budzącą ogromną sympatię, mógłby swą osobą kompletnie zabić akcję. Powiedzenie, że mamy dwóch kompletnie innych bohaterów byłoby przesadą. Oboje wyznają te same zasady, działają w oparciu o te same wartości, ich temperamenty są jednak całkowicie różne. Line nie cofa się przed niczym, nie boi się konfrontacji, natomiast William jest postacią bardziej refleksyjną i analityczną. Krystalicznie czystą, niezmiennie zaskoczoną złem. Williama można cenić i podziwiać, bardziej też zapada w pamięć, natomiast bez kontrastu w postaci córki nie wiem, czy dotrwałabym do końca. Autor znalazł świetny sposób na wprowadzenie takiego typu bohatera. 

Jørn Lier Horst nie tworzy arcydzieł, ale naprawdę solidne powieści kryminalne, które angażują i wciągają. Są dobrze napisane i dobrze zaplanowane. Stworzone do czytania na raz. Krótkie rozdziały, duża różnorodność, jedne z tych książek, przy których mówi się "jeszcze jeden rozdział", "jeszcze jeden rozdział", aż nagle książka się kończy. Czego chcieć więcej od lektury na lato? Lub na długie jesienne wieczory? ;)

Recenzja bierze udział w Wyzwaniu Kryminalnym oraz Klucznik

4 komentarze:

  1. Niestety zraziłam się do tego pisarza po kiepskim w mojej ocenie "Jaskiniowcu" i póki co muszę od Horsta odpocząć.

    OdpowiedzUsuń
  2. CZytałam, podobała mi się, ale było bez wow ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdy było o niej głośno to pamiętałam żeby wypożyczyć. Teraz byłam w bibliotece i oczywiście tego nie zrobiłam. Muszę sobie zapisać na czole :)
    Moje-ukochane-czytadelka

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam zarówno "Psy gończe", jak i "Jaskiniowca" - i obie mi się podobały :)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do dyskusji ;)