Strony

środa, 9 września 2015

Zadie Smith - Lost and Found. Opowiadania

Zadie Smith prezentuje się tym razem od mniej znanej strony - opowiadań. Ja osobiście mocno jej styl pisania wiążę z epickimi powieściami, wręcz mam wrażenie, że była swego rodzaju pionierką przypominania, przywracania do łask i odkrywania nowych oblicz POWIEŚCI. Nie chcę generalizować, ale na mnie pod tym względem miała niemały wpływ - Zadie Smith zmieniła coś w moim podejściu do literatury i skierowała wzrok na zakryte dotąd przede mną obszary. Co ciekawe, kiedyś uwielbiałam opowiadania, do których obecnie zaglądam okazjonalnie. Na przykład gdy są to opowiadania Zadie Smith. 

W zbiorze "Lost and Found" zaprezentowano trzy teksty, publikowane wcześniej w pismach "Granty" oraz "New Yorker", jak sama autorka zaznacza - nie jest to jej ulubiona i "naturalna" forma wyrazu, opowiadania są - co można zauważyć - pewnego rodzaju eksperymentem. Cieszy mnie, że Zadie Smith nie próbowała "upchnąć" w nich całych powieści, dzięki czemu czytelnik odnajduje się ( i autorkę) w nich bez trudu. W tekstach Smith - niewątpliwie różnorodnych - znajdujemy zawsze te same punkty zaczepienia, od różnych stron analizuje tożsamość, kwestię przynależności, mieszankę kultur w jednostce, granice i ich umowność. 

W "Lost and Found" po raz kolejny obserwujemy bohaterów, którzy tworzą rzeczywistość, siebie, znajdując się na rozdrożu. Zadie Smith pracuje z mikroskopem, odrzuca to co widoczne gołym okiem i szuka tego co kształtuje. Nie ma tu moralizatorstwa i przedstawiania prostych rozwiązań - w prozie Smith znajdujemy dużo możliwości, a to co przedstawiane jest tylko jedną z nich, wyborem jednostki, która na swój sposób radzi sobie z uniwersalnym problemem. Choć opowiadania w żaden sposób nie są ze sobą powiązane pod względem fabuły, bohaterów itd., jak echo powracają kwestie zawsze poruszane przez autorkę. Wyłuskuje ze swoich bohaterów największe wyobcowania, samotność, niezrozumienie, tęsknoty, pragnienia, niepokoje. Ukryte, zawsze to co ukryte, czy może raczej ukrywane, niewypowiadane. Niesłusznie budzące wstyd i poczucie słabości. I to co może być swoją dokładną opozycją.

Zawsze postrzegałam twórczość Zadie Smith jako ciąg, jako coraz głębsze wchodzenie we współczesne problemy, coraz dokładniejszy opis i jednoczesne ukazywanie wariacji. W "Lost and Found" dość znacznie zmienia się to "jak" mówi, ale nie sama idea. W opowiadaniach mamy więcej niuansów i więcej na nich skupionej uwagi, tu szczegóły urastają do rangi symboli, nie ma fabuły, jedynie momenty zwrotne z życia bohaterów. Postaci, których nie znamy, których widzimy tylko w "momentach", jest tu myśl zaklęta w scenkę lub serię scenek. Myśl, którą łatwo rozszyfrować, znając wcześniejszą twórczość Zadie Smith.

Nie uważam tych opowiadań za arcydzieło, właściwie są dla mnie czymś w rodzaju uzupełnienia i ciekawostki. Radzę czytać Zadie Smith i radzę robić to w takiej kolejności, w jakiej pisała swoje książki. Od stosunkowo lekkich "Łowców Autografów", "Białych Zębów", po coraz mniej oczywiste "O Pięknie", "Londyn NW". Opowiadania zostawcie sobie na koniec - są bezbłędne pod względem stylu i języka, ciekawe i za pewne znaczące, jednak jak już mówiłam - moim zdaniem twórczość Z. Smith, to ciąg, a ona sama nie powtarza się, obdarza czytelnika coraz większym zaufaniem i traktuje go coraz bardziej partnersko. Każda powieść, czy opowiadanie to coraz szersze wody i by sobie poradzić niezbędne są narzędzia, które Zadie Smith przezornie ofiarowała wcześniej. By się z nimi oswoić, poznać, by być może zastosować je kilka razy samodzielnie, bez jej wiedzy. I właśnie to jest siła jej twórczości, nie pojedynczy tekst, ba, już nawet nie sam tekst.

Ocena: 7+/10

3 komentarze:

  1. Lubię opowiadania, ale nie znam jeszcze twórczości tej Autorki. Najpierw sięgnę więc po którąś z jej lżejszych książek, tak jak sugerujesz :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O tak, też jestem zdania, że Zadie Smith wymaga od czytelnika wierności, czy wręcz - wierności chronologicznej ;-) Czytany ostatnio "Londyn NW" był interesującą lekturą, na opowiadania też się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przypomniałaś mi właśnie, że mam od wieków jej "Białe zęby", stoją na półce nieprzeczytane :C Muszę koniecznie po nie sięgnąć! :D Dzięki! :)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do dyskusji ;)