Strony

środa, 21 października 2015

Wulf Dorn - Koszmarna cisza

Psychiatra Jan Forstner po załamaniu nerwowym, rozwodzie i utracie pracy usiłuje ułożyć sobie życie na nowo. Znalezienie pracy okazuje się największym problemem, ale gdy zaczyna godzić się z koniecznością rezygnacji z kariery, nadchodzi oferta z jego rodzinnego miasta, z kliniki, w której wiele lat temu pracował ojciec Jana. Ojciec, który zginął w wypadku samochodowym kilka dni po porwaniu drugiego syna - sześcioletniego Svena, którego nigdy się nie udało się odnaleźć. To nie koniec "duchów" - jest jeszcze matka i rówieśnica z sąsiedztwa, które popełniły samobójstwo. We wszystkich tych wypadkach Jan widzi swoją winę, od żadnej nie uwolnił się przez ponad 20 lat. Wie jednak, że inna propozycja pracy się nie pojawi i jeśli chce pozostać w zawodzie, będzie musiał zmierzyć się z własną przeszłością. Jest to zresztą jeden z warunków dyrektora kliniki - Jan obowiązkowo musi przejść terapię.

To co miało przynieść poprawę rozbudza jednak dawno uśpione lęki i wspomnienia, pchając Jana do rozpoczęcia własnego śledztwa. Mężczyzna coraz bardziej przekonany jest o pewnych nieprawidłowościach w klinice, a na horyzoncie pojawiają się kolejne śmierci, mniej lub bardziej związane z kliniką...

Zdecydowanie pomysł z potencjałem, niestety realizacja ledwie średnia. Przede wszystkim książce źle robi zawieszenie pomiędzy powieścią psychologiczną, a kryminałem - wyszło z jednej strony pobieżnie, z drugiej przekombinowanie. Mało tego, wątki się rwą, nie ma tu żadnego ciągu przyczynowo-skutkowego, a to co jest - jest naciągane. Od początku książki czytelnik dodatkowo jest dosłownie szczuty prostym rozwiązaniem, które podawane jest na talerzu i ciągle potwierdzane, a którego zdają się nie dostrzegać osoby angażujące się w śledztwo. Oczywiście rozwiązanie jest zupełnie inne, o czym zresztą czytelnik doskonale od początku wie. Nie wiem już sama, czy autor chciał w ten sposób zamaskować ogólny chaos powieści, czy to taka mało wyrafinowana gra z czytelnikiem? W każdym razie czułam się traktowana naprawdę brzydko i z każdą stroną bardziej poirytowana.

Książka Wulf'a Dorn'a nie zachwyciła mnie niczym, styl bez polotu, w książce nie znalazłam też nic, co mogłoby skłonić czytelnika do jakiejkolwiek refleksji - ot, zwyczajne czytadło, proste, niewymagające myślenia, w którym nie zaklęto nic pomiędzy wierszami. Obiecanego napięcia nie odczułam, książka jest moim zdaniem od pierwszej do ostatniej strony oczywista. Cały czas towarzyszyła mi również myśl, że można by na podstawie "Koszmarnej ciszy" nakręcić świetny film, jednak uzasadnienie tego stwierdzenia jest kolejnym minusem książki - otóż w filmie mogłabym sobie do-wyobrazić, to wszystko co w książce autor ucinał. Po prostu mogłabym zakładać, że bohaterowie są dużo ciekawsi, złożeni itd., że widzę tylko czubek góry lodowej. 

Chciałam napisać, że "Koszmarna cisza" kiepsko wypada na tle thrillerów, które ostatnio czytałam, ale po dłuższym namyśle stwierdzam, że wypada kiepsko na tle wszystkich thrillerów, które czytałam. Wszystko już było, język ciągnie w dół, moim zdaniem spokojnie można odpuścić, a w moim przypadku - puścić w niepamięć.

Ocena: 3/10 

Recenzja bierze udział w wyzwaniach Klucznik i Kryminalne Wyzwanie

Książka przeczytana w ramach współpracy z portalem http://www.empik.com/

2 komentarze:

  1. No to nie ma co się nawet za tę książkę zabierać ;)

    Bookeaterreality

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż, skoro nie ma po co sięgać po taką książkę to pewnie sobie odpuszczę, a może kiedyś z ciekawości kiedyś jednak przeczytam.. zobaczymy :)
    pozdrawiam http://swiatraven.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do dyskusji ;)