Dylan Evans, filozof zajmujący się badaniem sztucznej inteligencji, jedzie do Meksyku. Wśród ruin dawnych azteckich budowli, na zgliszczach cywilizacji, zaczyna zastanawiać się nad przygotowaniem obecnego społeczeństwa do ewentualnej globalnej katastrofy. Czy mógłby nastąpić powrót do natury? Czy jesteśmy przygotowani do tworzenia czegokolwiek samodzielnie, w świecie, gdzie aby wyprodukować ołówek potrzebne są dziesiątki osób, cały łańcuch biegnący przez pół świata? Myśl kiełkuje, a po pewnym czasie zaczyna coraz mocniej przebijać się na powierzchnię i nabierać realności.
Dylan coraz częściej publicznie krytykuje współczesny świat, naukowców, dążenie do skokowego rozwoju technologii, wyśmiewa przekonanie o nieskończonym rozwoju. Rezygnuje z pracy, wcześniej dokładając starań by nie było do czego wracać. Planuje Eksperyment Utopia. Projekt ma trwać 18 miesięcy i nieco przypominać obóz przetrwania. Dylan przygotowuje scenariusz „końca świata” i początku „samowystarczalnej społeczności”. Ogłasza się w internecie, poleca nawet kilkutygodniowe odwiedziny, nie zbiera gotowej na 18 miesięczny eksperyment grupy, udaje mu się zwerbować jedynie dwóch mężczyzn Adama – nomadę wierzącego w Wielkiego Ducha, lecz potrafiącego budować jurty i Agrika – doomersa, który bardzo poważnie wierzy w katastrofę w przeciągu kilku miesięcy i potrafi piec chleb.
Już w tym momencie zapala się nam, czytelnikom, lampka. Dlaczego Adam przed ograniczonym czasowo eksperymentem sprzedaje dom, dlaczego odcina się od społeczności akademickiej, dlaczego rezygnuje z pracy? Dlaczego godzi się na udział w eksperymencie osób, które ewidentnie nie mają do przedsięwzięcia odpowiedniego podejścia? Społeczność miała być świecka i zaangażowana w realizację scenariusza, a nie żyjąca w innej rzeczywistości, nieco sekciarska. Dylan z każdym miesiącem czuje się gorzej, pojawiają się w Utopii nowe postaci, ale na krótko, nie angażują się w pełni w pracę. Co tydzień jeżdżą na zakupy do Tesco, jurty w szkockim klimacie nie spełniają zadania. Zdecydowanie nie udaj się osiągnąć samowystarczalności, a Dylan jako jedyny dostrzega i przejmuje się przebijającą zewsząd hipokryzją. Kończą się też pieniądze ze sprzedaży domu.
Nawet przez chwilę nie jest dobrze, co prawda pozostali mieszkańcy Utopii są zadowoleni, ale Dylan nie wytrzymuje psychicznie. Żałuje całego przedsięwzięcia, dostrzega własną naiwność i głupotę. Ostatecznie kończy w zakładzie psychiatrycznym. Sam powrót do normalnej rzeczywistości trwa ponad rok, natomiast do pisania o projekcie jest w stanie zasiąść po dekadzie. Składa samokrytykę, opisuje życie w Utopii, ale przede wszystkim tworzy historię swojej choroby, depresji, która przyszła niespodziewanie i gdy udało mu się ją w końcu dostrzec, okazało się że mieszka w przeciekającej jurcie, z ludźmi którzy szczerze wierzą w nadchodzący koniec, a z jego dawnego życia nie pozostało nic.
Nad Utopią Dylana Evansa rozpostarte są czarne chmury. Opowieść o tym jak wspólnie z Adamem i Agrikiem uprawiali zioła, piekli chleby i próbowali sił w hodowli itd. przepływając przez Dylana traci element zabawy, współpracy, traci wszelkie pozytywne elementy. Jest to kwestia punktu widzenia, dlatego mówię, że książka Evansa, to opowieść o depresji i powolny upadku, a nietypowa forma jaką przybrał ten upadek schodzi na drugi plan. Bardzo ciekawa pozycja, ukazująca na przykładzie ile człowiek potrafi znieść, jak z najczarniejszej otchłani może powstać, zbudować wszystko od nowa. Krytycznie spojrzeć na przeszłość, przyznać się do błędów. Zachowując przy tym humor, bez utyskiwania na własny los. „Eksperyment: Utopia” to również książka o rozwoju, o tym że proces ten nie zawsze jest łatwy i przyjemny, że bycie twórczym, próbowanie nowego może zakończyć się porażką. O tym, że porażka jest wynikiem, nie określa nas od początku do końca. Że to my możemy zrobić coś z tym wynikiem, a nie odwrotnie.
Dylan coraz częściej publicznie krytykuje współczesny świat, naukowców, dążenie do skokowego rozwoju technologii, wyśmiewa przekonanie o nieskończonym rozwoju. Rezygnuje z pracy, wcześniej dokładając starań by nie było do czego wracać. Planuje Eksperyment Utopia. Projekt ma trwać 18 miesięcy i nieco przypominać obóz przetrwania. Dylan przygotowuje scenariusz „końca świata” i początku „samowystarczalnej społeczności”. Ogłasza się w internecie, poleca nawet kilkutygodniowe odwiedziny, nie zbiera gotowej na 18 miesięczny eksperyment grupy, udaje mu się zwerbować jedynie dwóch mężczyzn Adama – nomadę wierzącego w Wielkiego Ducha, lecz potrafiącego budować jurty i Agrika – doomersa, który bardzo poważnie wierzy w katastrofę w przeciągu kilku miesięcy i potrafi piec chleb.
Już w tym momencie zapala się nam, czytelnikom, lampka. Dlaczego Adam przed ograniczonym czasowo eksperymentem sprzedaje dom, dlaczego odcina się od społeczności akademickiej, dlaczego rezygnuje z pracy? Dlaczego godzi się na udział w eksperymencie osób, które ewidentnie nie mają do przedsięwzięcia odpowiedniego podejścia? Społeczność miała być świecka i zaangażowana w realizację scenariusza, a nie żyjąca w innej rzeczywistości, nieco sekciarska. Dylan z każdym miesiącem czuje się gorzej, pojawiają się w Utopii nowe postaci, ale na krótko, nie angażują się w pełni w pracę. Co tydzień jeżdżą na zakupy do Tesco, jurty w szkockim klimacie nie spełniają zadania. Zdecydowanie nie udaj się osiągnąć samowystarczalności, a Dylan jako jedyny dostrzega i przejmuje się przebijającą zewsząd hipokryzją. Kończą się też pieniądze ze sprzedaży domu.
Nawet przez chwilę nie jest dobrze, co prawda pozostali mieszkańcy Utopii są zadowoleni, ale Dylan nie wytrzymuje psychicznie. Żałuje całego przedsięwzięcia, dostrzega własną naiwność i głupotę. Ostatecznie kończy w zakładzie psychiatrycznym. Sam powrót do normalnej rzeczywistości trwa ponad rok, natomiast do pisania o projekcie jest w stanie zasiąść po dekadzie. Składa samokrytykę, opisuje życie w Utopii, ale przede wszystkim tworzy historię swojej choroby, depresji, która przyszła niespodziewanie i gdy udało mu się ją w końcu dostrzec, okazało się że mieszka w przeciekającej jurcie, z ludźmi którzy szczerze wierzą w nadchodzący koniec, a z jego dawnego życia nie pozostało nic.
Nad Utopią Dylana Evansa rozpostarte są czarne chmury. Opowieść o tym jak wspólnie z Adamem i Agrikiem uprawiali zioła, piekli chleby i próbowali sił w hodowli itd. przepływając przez Dylana traci element zabawy, współpracy, traci wszelkie pozytywne elementy. Jest to kwestia punktu widzenia, dlatego mówię, że książka Evansa, to opowieść o depresji i powolny upadku, a nietypowa forma jaką przybrał ten upadek schodzi na drugi plan. Bardzo ciekawa pozycja, ukazująca na przykładzie ile człowiek potrafi znieść, jak z najczarniejszej otchłani może powstać, zbudować wszystko od nowa. Krytycznie spojrzeć na przeszłość, przyznać się do błędów. Zachowując przy tym humor, bez utyskiwania na własny los. „Eksperyment: Utopia” to również książka o rozwoju, o tym że proces ten nie zawsze jest łatwy i przyjemny, że bycie twórczym, próbowanie nowego może zakończyć się porażką. O tym, że porażka jest wynikiem, nie określa nas od początku do końca. Że to my możemy zrobić coś z tym wynikiem, a nie odwrotnie.
Ocena: 6+/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zapraszam do dyskusji ;)