Strony

wtorek, 19 lutego 2013

William Landay - W obronie syna

Zachęciły mnie do przeczytania tej książki pozytywne opinia na kilku blogach, wszyscy się nią zachwycali, więc postanowiłam spróbować. Nie spodziewałam się arcydzieła, liczyłam po prostu ma dobrą rozrywkę. Rozrywkę otrzymałam, ale na pewno nie oceniałam tej książki tak wysoko, jak osoby, których recenzje czytałam.

Mam co do tej książki mieszane uczucia. Czytało się ją dobrze, ciekawiła, ale pozostał po niej pewien niedosyt. Zabrakło zwrotów akcji, jakiś dwuznaczności. Nie chodzi o to, że czytelnik otrzymuje w niej rozwiązania na tacy, bo tak nie jest - od początku do końca, ale jednak czegoś zabrakło. Podczas czytania i teraz również myślę, że na podstawie tej książki mógłby powstać świetny film, ale po prostu od książki oczekuję czegoś innego niż od filmu.

Dramat sądowy - to ten gatunek najlepiej pasuje do opisu książki. Nie chodzi o prawdę, bo ona przez cały czas jest kwestią interpretacji i domysłów, nikt tak naprawdę jej nie poznaje. To co w "W obronie syna" jest kluczowe, to to co dzieje się z oskarżonym, jego rodziną i całym otoczeniem, co i w jaki sposób wpływa na wszystkie strony i na ich osądy, a to jak wszystko się zakończy schodzi na drugi plan.


Książka na pewno skłania do przemyśleń. Na pewno jest dobra. Autor w oryginalny sposób podchodzi do tematu. Czytelnik jest angażowany w lekturę, to on ocenia, opowiada się po którejś stronie, wyciąga wnioski. Jest wielowątkowa i wielowymiarowa, postacie są bardzo charakterystyczne i realne, bardzo złożone. Ale ciągle pozostaje to ALE. Zdecydowanie wolałabym otrzymać to wszystko w skondensowanej formie dwugodzinnego, dobrego, trzymającego w napięciu filmu. W książce niestety to wszystko się trochę rozłazi i przeciąga, historia przestaje w pewnym momencie tak absorbować.

Bardzo rzadko uważam, że jakąś książkę można sfilmować i ona na tym zyska. Właściwie takie książki mogłabym policzyć na palcach jednej ręki, ale tę na pewno do nich bym zaliczyła.

Ocena 7/10

7 komentarzy:

  1. Ta książka lezy u mnie na półce i czeka na przeczytanie w kolejce :-) Ciekawe, jakie będą moje odczucia :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mój chłopak przeczytał niedawno tę książkę. Mnie niestety nie ciągnie do tego gatunku, więc raczej sobie odpuszczę lekturę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dramat sądowy? Póki co jestem jeszcze na bakier z mistrzem gatunku - Grishamem, więc inne pozycje póki co sobie odpuszczę. Tym bardziej, że "szalu nie ma" ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dramatu sądowego jeszcze nie czytałem. Uwielbiam filmy o podobnej tematyce. Myślę, że książka też mi się spodoba. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Skoro mówisz, ze lepsza byłaby forma skondensowana, to nie biorę się za ten tytuł, bo nie lubię rozwlekłych historii. :)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do dyskusji ;)