Strony

sobota, 4 października 2014

Zbigniew Masternak - Nędzole

Jaka jest współczesna polska emigracja? Kim są współcześni migranci? Z różnych stron się o nich pisze, wiele osób ma na ich temat coś do powiedzenia, ale oni sami niechętnie dzielą się przeżyciami. Czy to za pośrednictwem, czy też przez bezpośrednią relację. Wiem co mówię, pisałam na ten temat pracę magisterską, niełatwo było znaleźć chętnych do wywiadu. Dlaczego? Odpowiedź na to pytanie można znaleźć właśnie w książce "Nędzole" Zbigniewa Masternaka. Migracja nie jest kolorowa, wiąże się z problemami adaptacyjnymi, z degradacją, koniecznością przedefiniowania tożsamości. Nie stwarza dobrych warunków do refleksji, wyrywa z kontekstu, zawiesza w czasie, często stawia na przegranej pozycji.

Czy to jest coś, o czym chce się pisać - tworzyć relację z przegrania? Czy nawet wygrania - nieważne, będzie to opowieść o walce. Zbigniew Masternak napisał powieść autobiograficzną (4 część autobigraficznego cyklu), przy czym wyjechał z Polski z myślą, że swoją migrację opisze, potrafił od początku dystansować się od tego co się dzieje, od nędzy, trudności, wszelkiego złego. W trakcie swojego pobytu zebrał też historie innych - migrantów z różnych stron świata i rodaków. Opisując migrację nie upiększa, nie bagatelizuje, ale też nie wyolbrzymia i nie dramatyzuje. Z kolei pisząc o sobie nie zasłania się, nie chroni, nie stara wybielić, ani wygładzić ostrych brzegów. Jaka by nie była - pokazuje prawdę. "Nędzole" to przede wszystkim książka szczera i odważna.

Znajdziecie tu impresje, obrazy, niekoniecznie ułożone w porządku chronologicznym, przeplatane snami i marzeniami, planami i wspomnieniami. Złożyć to wszystko w pewien obraz trzeba samemu. Samemu też trzeba osądzić na ile przeżycia i emocje głównego bohatera są reprezentatywne. Masternak unika uogólnień, na poziomie słowa jego bohater nie jest nikim więcej niż sobą: polskim emigrantem we Francji, młodym mężczyzną, który wyjechał by zarobić, by zebrać informacje do książki, którą pisze i który niezależnie od zamiarów i planów mierzy się z rzeczywistością, w której zmuszony jest żyć z dnia na dzień, w której nie ma miejsca na zaufanie i głębsze relacje.

Autorowi udało się również uniknąć zbędnego sentymentalizmu i idealizowania - zarówno siebie, jak i tego co było, co jest, ojczyzny itd., Książka działa trochę jak kubeł zimnej wody - uświadamia, że nie ma sensu pisać o czymś co nie istnieje, nawet jeśli to co jest nie wygląda pięknie ani z bliska, ani z daleka. Nie wszędzie jest miejsce na polityczną poprawność, postępowość, uczone wywody. Właśnie takiej relacji (nie tylko w literaturze) brakowało. Opis życia, nie zjawiska socjo-, antropologicznego. Nie odpowiedź, czy warto, czy nie warto, ani nawet jak jest.

Książkę Masternaka, pod względami technicznymi wyróżnia bardzo żywy język, fabuła pełna dialogów i wyrazistych postaci. "Nędzole", to powieść bardzo dobrze napisana, bez zbędnych wątków, czy rozwodzenia się nad własną sytuacją. Również wspomniane zrezygnowanie z uogólnień, czy prób wpisania przeżyć w zjawisko - zaliczam na plus powieści. Czytelnik znajduje w książce miejsce dla siebie, otrzymuje ogromne pole do interpretacji.

Przy okazji nawiązać chciałabym też do recenzowanej przeze mnie poprzednio książki - "Otwórz oczy, zaraz świt", której główny bohater, podobnie jak w "Nędzolach" jest młodym pisarzem i która również jest "książką, o pisaniu książki". "Nędzole", to przykład jak dobrze wykorzystać ten motyw. Książka, myśl o niej, stanowi ogromną część tożsamości bohatera, jest dla niego punktem zaczepienia i siłą napędową, kompletnie również zmienia punkt widzenia czytelnika, który musi sam złożyć tę tożsamość. Nie przesłania jednak rzeczywistości, jest bardziej sposobem na radzenie sobie z nią.

Czy warto? Warto, szczególnie jeśli temat was interesuje. Niewiele powstaje książek o tematyce migracyjnej, a już na pewno trudno znaleźć taką, która dotyczy migracji stricte zarobkowej. A przecież jest to temat aktualny, szeroko omawiany, dotyczący niemal każdego (czy jest tu ktoś, kto nie zna nikogo, kto wyjechał z Polski za chlebem, czy chlebem z masłem?).

Ocena: 7+/10


Recenzja bierze udział w wyzwaniu Klucznik

10 komentarzy:

  1. Mój tata wyjeżdża za granicę, oczywiście do pracy ;) ogólnie jest zadowolony, nikt nie traktuje go jak gorszego, aczkolwiek pozostaje jedno- tęsknota za domem. Co do książki- jestem ciekawa ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Różne są doświadczenia, do tego na pewno ogromną rolę odgrywa kwestia postrzegania samego siebie i tych doświadczeń. A wśród młodych ludzi jest jeszcze jedno - tego gdzie jest ten dom i czy w ogóle jest. Jak odbierać to co jest, jaką wagę przykładać do tego co było, co wybrać jako punkt odniesienia. Bardzo mnie ten temat interesuje, a książkę zdecydowanie polecam, nie narzuca jednego obrazu, a zachęca do refleksji.

      Usuń
  2. To wielki problem regionu, z którego pochodzę. Na temat emigracji, głównie tej do Belgii powstało wiel programów telewizyjnych, audycji radiowych, napisano prac naukowych... Sama pisałam pracę magisterska na ten temat. Eurosieroty, rodziny dysfunkcyjne.... Serce się kraje. Wszystko to znam od podszewki. Sama w tej emigracji uczestniczę i też pokusiłam sie o napisanie ksiązki, choc zadnym pisarzem nie jestem. Emigracja ma tyle odcieni, ile nas emigrantów. I każdy los, to oddzielny materiał na książkę. Nie zawsze barwną i z happy endem...

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo interesująca pozycja. Fajna okładka, fajny tytuł. Ciekawe podejście z założonym z góry pisaniem o mającym nadejść doświadczeniu. To że autor skupia się na życiu i niczym ponad to, stanowi dodatkowy plus.

    Poza tym kojarzy mi się to z Henrym Millerem i jego wyjazdem do Paryża pod koniec lat 20-tych XX wieku. Ciekaw jestem jak sprawa wygląda po niemal stu latach z polskiej perspektywy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Może się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Temat emigracji, szczególnie zarobkowej, jest b. aktualny w naszym kraju. Trudno chyba spotkać Polaka, który nie miałbym przynajmniej jednego krewnego poza granicami naszego kraju, którego wyjazd podyktowany był finansowym przymusem. Warto przy tym zauważyć, że faktycznie wielu wciąż uważa, że wystarczy wyrwać się z Polski, a reszta sama się jakoś ułoży i euro, dolary czy co tam jeszcze wytrysną nieprzerwanym strumieniem.

    Jeśli jesteś poważnie zainteresowana tematem migracji zarobkowej to mogę polecić Ci książkę Dom przy Alien Avenue autorstwa A. Dudzińskiego, poświęconą polskim emigrantom szukającym szczęścia w USA. Książka nie traktuje jednak o czasach współczesnych - razem z bohaterami odbywamy podróż do okresu PRLu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, a sami emigranci często sami jeszcze potwierdzają ten stereotyp, bo fakt że nie jest tak pięknie uznają za osobistą porażkę.
      A tematem jestem jak najbardziej poważnie zainteresowana, od kilku lat zgłębiam temat, pisałam pracę magisterską o ludziach, którzy wrócili, tworzyłam ich portrety. Skupiałam się na współczesnych migracjach, ale temat wcześniejszych też się przewijał, a po poleconą książkę na pewno sięgnę, dziękuję!

      Usuń
  6. Ciekawa wariacja z wieżą Eiffla na okładce.

    OdpowiedzUsuń
  7. fajny pomysł na okładkę, tylko wykonanie nieco gorsze
    prestigo.pl

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do dyskusji ;)