Strony

wtorek, 9 czerwca 2015

Magdalena Salik - Mnieszy cud

Rzecz dzieje się w bliżej nieokreślonej, acz nieodległej przyszłości, świat diametralnie zmienił się po odkryciu, że nie istnieje coś takiego jak przypadek, "zdarzenie losowe". Aby na świecie nie zdarzało się nic złego, należy jedynie pilnować by zużywać chaos w odpowiednich dawkach. Każdy obywatel posiada swój miesięczny przydział entropii, ważniejszy wręcz niż pieniądze. Świat w którym wszystko płynie "jak powinno" nie jest jednak do końca idealny, jak można się spodziewać znajdują się tacy, którzy traktują nowe zasady jako ograniczenie wolności, inni po prostu nie potrafią zapanować nad zużyciem chaosu. Pojawia się nowe podziemie, nowe podziały. Dodatkowo jako, że jest to stosunkowo nowa teoria - pojawiają się różne jej rozwinięcia, różne interpretacje i próby osłabienia. Choć powiedziałabym, że raczej nieśmiałe.

W "Mniejszym cudzie" mamy dwóch bohaterów, obu pozytywnych, choć przez większość książki walczących przeciwko sobie. Robert to młody i wyjątkowo utalentowany naukowiec, przewodzi zespołowi, który jest u progu wielkiego medycznego odkrycia. Wychował się w bardzo liberalnej rodzinie, co odbija się w jego stylu życia - owszem, ma wszystko czego chce, ale również skłonność do nadużywania przydziałów entropii, hulaszczego stylu życia, kobiet i lekkiej megalomanii. Z kolei Mark to człowiek bardzo spokojny i odpowiedzialny, choć jest rówieśnikiem Roberta, życie zdecydowanie bardziej go doświadczyło. O ile ten pierwszy ciągle pławi się w "młodości", ten drugi nigdy nie poznał jej smaku. Obecnie jest wypalonym zawodowo policjantem, na progu załamania nerwowego i o krok od rozwodu.

Drogi Marka i Roberta nie tyle przecinają się, co raczej ocierają się o siebie od wielu lat, tylko brak przypadku sprawia, że poznają się dopiero kiedy Robert wciela się w rolę sprawcy, a Mark ścigającego go policjanta. Właściwie chodzi o bzdurę - Robert niszczy przypadkowo szklaną rzeźbę, powodując skok entropii i narażając wiele osób na działania przypadku. Karą za takie przewinienie jest miesiąc aresztu. Sprawę prowadzi Mark - na tym etapie wszystko wygląda prosto i banalnie, jednak Robert postanawia - a właściwie wcale nie, po prostu do głosu dochodzi jego natura - poudawać bohatera filmów akcji.

Magdalena Salik ma bardzo lekkie pióro, świetnie konstruuje dialogii, potrafi również zgrabnie wpleść humor na każdej płaszczyźnie. Świetne jest również uzupełnienie w postaci trzecioosobowego narratora, który od czasu do czasu pełni rolę komentatora "uchylającego rąbka tajemnicy". Językowo książka bardzo zgrabna, również jeśli chodzi o konstrukcję świata - wizja była dość rozległa, można było faktycznie poczuć złowieszczo-cukierkową atmosferę panującą w tym dziwnym świecie. Niestety znalazło się kilka poważnych minusów, które nieco uprzykrzyły lekturę. Przede wszystkim strasznie rozwleczona fabuła, zupełnie niebroniący się wątek kryminalny, który trwał i trwał i trwał. I do niczego nie prowadził. Połowę książki można było spokojnie ominąć, bez straty dla zrozumienia całości. Nic się nie wyjaśnia, różnego rodzaju przygody Roberta właściwie są stratą czasu, zarówno bohatera, jak i czytelnika.

Kolejnym minusem jest przewidywalność. To co ma być puentą książki, było moim pierwszym pytaniem. Miałam wrażenie, że autorka chwyciła się jednego toru i w ogóle nie próbowała skupiać się na niuansach, bardzo łatwo można było zakwestionować spójność przedstawianych teorii. Nie mówię, że sama wizja była słaba - absolutnie nie, po prostu niedopracowana, a Magdalena Salik włożyła moim zdaniem za mało energii w jej przedstawienie. O ile początkowo bardzo dobrze mi się czytało "Mniejszy cud", to w połowie byłam mocno wymęczona i nieco znudzona. Niewiele trzeba było, by książka była lepsza, potencjał był ogromny, ale niestety całość oceniam jako niedopracowaną i zrealizowaną w dość wygodny (lekki i pobieżny) sposób.

Ocena: 5/10

Recenzja bierze udział w wyzwaniach: Wyzwanie Kryminalnym, Polacy nie gęsi III oraz Klucznik

2 komentarze:

  1. Szkoda;p Miałam wielką ochotę na tę książkę, nie lubię się jednak nudzić podczas czytania.

    OdpowiedzUsuń
  2. A już myślałam (po wstępie), że takie niespotykane pomieszanie tematów wyjdzie tylko na dobre. Najgorszy jest zmarnowany potencjał.

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do dyskusji ;)