wtorek, 4 października 2016

Tom Hillenbrand - Diabelski owoc

Zaintrygowało mnie określenie „kryminał kulinarny”. Zawsze to coś nowego, zabrzmiało smacznie, jeść lubię – wciągnęło mnie tego typu proste rozumowanie. Jako kolejna pojawiła się obawa. Że cała intryga opierać się będzie na próbach odnalezienia złodzieja jakiegoś ściśle strzeżonego przepisu na sos, że będzie stereotypowo i... niezbyt mądrze. Cieszę się, że zwyciężyła ciekawość! O pustej rozrywce nie było mowy. I to nie tylko dlatego, że nie obeszło się bez trupów, a przede wszystkim dlatego, że Hillenbrand pisze o „wielkim biznesie”, przemyśle, który wpływa na życie wszystkich ludzi, czy sami tego chcą, czy nie i czy o tym wiedza, czy nie. W swojej książce zawarł sporo ciekawostek naukowych, medycznych, marketingowych. Ukazał upiorną stronę przemysłu spożywczego i to nie tą, w której mowa o wyzysku, nierównościach, czy ekologii. Zapewniam was, że słowa „sama chemia” nabiorą po lekturze całkiem nowego znaczenia.