"Papierowe miasta" to
moje drugie spotkanie z Greenem, po świetnej i ożywczej "SzukającAlaski" postanowiłam lepiej przyjrzeć się autorowi i jego fenomenowi.
Literatura dla młodzieży jest do granic, w moim odczuciu wypełniona bezwartościowymi
pozycjami, nastoletni czytelnicy nie są traktowani poważnie, a interesujących i
rozwijających lektur jeszcze niedawno można było szukać tylko wśród literatury
dla dorosłych. Kolejna rzecz, która mnie w tej materii uwierała, to sztywny
podział na płeć, a co za tym idzie: idiotyczne wzorce, stereotypy, ograniczanie
wyobraźni - same paskudztwa. :) Green do mnie trafił, właśnie dlatego, że z tym
wszystkim udało mu się rozprawić.
„Papierowe miasta” to historia o
miłości i dojrzewaniu, o momentach przełomowych i absorbujących do tego
stopnia, jakby poza nimi nic nie było. Pochwała wolności – bez jej
idealizowania. Głównym bohaterem jest Q., niezbyt popularny nastolatek, który
ma niezwykle popularną sąsiadkę – Margo Roth Spiegelman – szkolną legendę,
dziewczynę, której ulubionym zajęciem zdaje się być przekraczanie granic i łamanie
zasad. Pewnej nocy w pokoju Q., po niemal 10-letniej nieobecności zjawia się
Margo we własnej osobie i na kilka tygodni przed zakończeniem szkoły wprowadza
totalny zamęt w życiu Q. i jego przyjaciół.