Książki i recenzje związane z hasłem: Polacy nie gęsi II
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Polacy nie gęsi II. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 15 stycznia 2015

Arkadiusz Bartosiak, Łukasz Klinke - Marek Dyjak. Polizany przez Boga

Są książki, które oszałamiają. Raz na rok zdarza się pozycja, która wydaje się być niepokojąco bliska, jakby do umysłu, duszy, całego ciała wdzierała się nieczystym zagraniem. Po raz pierwszy miałam jednak okazję czytać tego typu wywiad. O tej książce trudno napisać coś mądrego, stworzyć recenzję, która będzie adekwatna choć w niewielkim stopniu. Czuję wewnętrzny opór przed publiczną opowieścią o tej książce, w tej chwili przychodzą mi do głowy tylko zbyt osobiste słowa. "Polizany przez Boga", to książka którą się nie czyta, nie rozumie, nie poznaj, ale odczuwa. 

Przede wszystkim jest więc to książka dla odczuwających. Długa rozmowa o życiu, z bardzo odważnym, świadomym i nie bojącym się wielkich słów człowiekiem. Do bólu szczera, chropowata, ani uładzona, ani ułożona. Rozmowa płynąca własnym tempem, w której nie chodzi o temat, ale o rozmowę właśnie, o to by przekazać nie informacje, ale portret, jaki by nie był. Pięknie poprowadzona przez Bartosiaka i Klinke, którzy nie mieli łatwego zadani. Z odpowiedziami Dyjaka, które momentami odcinają dopływ tlenu. Niespodziewanie - zdaniem, słowem, tym co pomiędzy wierszami.

niedziela, 21 września 2014

Zbigniew Pawlak, Jerzy A. Wlazło - Pęknięte miasto. Biesłan

3 września 2014 roku minęło 10 lat od tragicznych wydarzeń z Biesłanu, wydarzeń, które wstrząsnęły całym Kaukazem, Rosją, nie pozostawiając obojętnym również Zachodu. Największy atak terrorystyczny w Europie, większość ofiar to dzieci. Porażka każdej ze stron, plus trwający do dziś dramat całego Biesłanu. Ślad, który pozostał jest tak głęboki i wyraźny, że musi minąć kilka pokoleń, nim uda się go zatrzeć, wypracować nową normalność.

Biesłan, zjednoczony w czasie ataku, wspólnie rozpaczający przez pierwsze miesiące, pogrążony w żałobie niezależnie od tego, czy zginęło dziecko własne, czy sąsiada - przez te 10 lat dzielił się coraz wyraźną linią. Ci którzy stracili najbliższych uzyskali pomoc, wsparcie finansowe, psychologiczne. Pozostali cały czas trwają w dramacie, innym, ale nieustannie się pogłębiającym. Miasto obecnie boryka się z problemami będącymi pokłosiem działań mających pomóc miastu, pomóc podnieść się i w pewnym stopniu zapomnieć. Biesłan został potraktowany instrumentalnie, nikt z wielkich polityków nie dostrzegł dramatu ludzi i nie skupił się na niczym więcej, niż własne potrzeby. Po wielkiej solidarności, wspólnocie, a wcześniej zwyczajnym miasteczku, jakich na Kaukazie wiele, pozostała bieda, bezrobocie, wzajemne niezrozumienie, przerzucanie się winą.

niedziela, 31 sierpnia 2014

Kornel Maliszewski - Sardynka

O przedziwnej książce dziś będę pisać. O książce wieloznacznej, kompletnie nieprzystającej do rzeczywistości, której interpretacji pewnie będzie tyle, ile odczytań. "Sardynka" to powieść drogi, której bohaterem jest młody mężczyzna non stop odurzony rzeczywistością, którego czyny i postawy są zawsze sytuacyjne. Kolejnymi postaciami, które goszczą na więcej niż kilku stronach jest brat Kamil - młoody i gniewny, siłą wywleczony z pokoju i zabrany w podróż (życia?) do Szczawna. Na koniec - Sardynka. Symbol obsesji, rudowłose dziewczę prześladujące głównego bohatera na jawie i we śnie. 

Czytam książki naprawdę różne, a dziwaczność rzadko kiedy mnie odstrasza, już raczej przyciąga i jeszcze bardziej skłania do wysiłku intelektualnego. Książka choć nieodgadniona i z każdą stroną jej sens coraz bardziej przesłania się mgłą - fascynuje, a lektura sprawia przyjemność. Głównie jest to zasługa języka i stylu  - czasami trochę przypadkowego i chaotycznego, ale tchnącego czymś żywym. W książce nie ma choć krzty sztuczności, czytelnik ma wrażenie obserwacji operacji na żywej tkance, staje się świadkiem literackiego eksperymentu, który wcale nie jest oczywisty, jeśli chodzi o to gdzie wyznaczono granice i czy to w ogóle się to stało. W wielu miejscach książka jest niedopracowana, surowa, można trafić na pewne zgrzyty, ale to one właśnie najwięcej mówią czytelnikowi, stanowią pewne punkty zaczepienia, są w pewnym sensie przemyślane, a na pewno niezbędne.

czwartek, 28 sierpnia 2014

Joanna Jagiełło - Hotel dla twoich rzeczy

Książka o życiu, macierzyństwie i pisaniu – jak głosi podtytuł. Historia, jak można się domyślić słodko-gorzka. Choć tak naprawdę myślę, że mało kto spodziewałby się książki o takiej treści po tym konkretnym wydawnictwie, nie taką słodycz i gorycz znamy. Nie chodzi bynajmniej o to, że z książką jest coś nie tak – jest bym powiedziała nawet bardzo dobra, ale jest zupełnie czymś innym, niż to, do czego Czarne przyzwyczaiło.

Joanna Jagiełło opowiada historię swego życia – zaczynając od pierwszych wspomnień i tego co sobie wymyśliła o swym niemowlęctwie. Przechodzimy z nią przez całe życie – przy czym prócz opowieści wiele jest tu rzeczy ważniejszych. Autorka patrzy na siebie z dystansu, czasem wprowadza perspektywę innych bohaterów, jej pisanie jest eksperymentem i przedmiotem analizy. Prócz historii jest też analiza i to właśnie jest kluczowym elementem, tym co sprawia, że czytanie o życiu autorki staje się wartościowe. Zresztą sama historia, choć bardzo osobista, również nie jest prostym zwierzeniem - została przepuszczona przez filtr wspomnień i emocji, to co było faktycznie wymieszało się z tym co istniało tylko w głowie. Z jednej strony efektem jest osobistość spotęgowana, z drugiej niezwykle oryginalna forma, która sama w sobie fascynuje. Forma znów spotęgowana, ponieważ autorka wchodzi też na metapoziom - tworzy narrację o narracji.

środa, 20 sierpnia 2014

Andrzej Wardziak - Infekcja

Dziś przedstawię wam debiut zdecydowanego przeciwnika brukselki. ;) Streścić można ją bardzo krótko, ja na pytanie: co czytasz? odpowiadałam: książkę o zombie w Warszawie. To wystarczało by zainteresować. Być może nie jestem odpowiednio zaznajomiona z gatunkiem, ale nie przychodzi mi do głowy żaden polski autor, który mierzył się już z tematem. A przecież zombie, to taki wdzięczny temat! :)

Stolica Polski pogrąża się w chaosie – bezsilne są wszelkie służby, nie radzi sobie wojsko. Miasto wymiera właściwie w ciągu kilku godzin, przy życiu zostaje garstka, na ulicach spotkać można tylko śmierć – pod różną postacią. Zagrożeniem szybko stają się nie tylko żywe trupy, ale również ludzie, którzy uniknęli śmierci i szybko znaleźli sobie nowe miejsce w upadłym społeczeństwie. Z wielu wychodzi, to co najgorsze, najbardziej nieludzie. Bohaterowie, a więc kilka ocalałych osób, które ostatecznie łączą się w jedną grupę, nie wiedzą co ich czeka za zakrętem, nie wiedzą czy uda im się wydostać z miasta, dociera do nich również świadomość, że ratunek nie nadejdzie, a patrolujący ulice wojskowi stanowią jeszcze większe zagrożenie niż grasujące hordy zombie.

niedziela, 10 sierpnia 2014

K.S. Rutkowski - W niewoli seksu

Kolejny, w niewielkim odstępie czasu polski autor i literatura mniej lub bardziej erotyczna. I cóż dużo mówić – kolejne rozczarowanie.

„W niewoli seksu” to zbiór opowiadań mających opisywać skomplikowane relacje damsko-męskie, autor obiecuje na wskroś męską perspektywę i wnikliwość. Mierzy się z tematami seksu, zdrady, dominacji, zazdrości. Wszystkiego co pływa na powierzchni – miłości nie tyka, w ogóle nie dochodzi do tego co dobre. To co między kobietą, a mężczyzną traktuje jako grę, czasami przeradzającą się w walkę do krwi. Nie stroni od scen erotycznych, ale nie każde opowiadanie można uznać za erotyczne. Wynika z nich raczej tyle, że męski świat kręci się wokół kobiecych kształtów.

Jak dla mnie rozczarowanie – nic odkrywczego. Opowiadania dotyczą tematów zgranych i broń boże nie podejmują ich od mnie oczywistej strony. Każde kolejne przywodziło mi na myśl sceny z telewizyjnych filmów lat 80 i 90. Może jest w nich jakaś prawda, ale powierzchowność i stereotypowość aż bolą.

czwartek, 24 lipca 2014

Krzysztof Bielecki - Rezydencja


Krzysztof Bielecki, jako autor bardzo pozytywnie zapisał się w mej pamięci książką „I nagle wszystko się kończy”, pod wieloma względami nowatorską i bardzo dobrze napisaną. Perspektywa kolejnego spotkania z autorem i inną formą literacką w jego wykonaniu wydała mi się bardzo atrakcyjna. Taka już moja natura – zakładam rozwój, do kolejnych pozycji podchodzę ze sporym entuzjazmem, ale też rosną moje oczekiwania.

Rezydencja okazała się niestety dużo słabsza, zdecydowanie mniej oryginalna i uboższa niż „I nagle wszystko się kończy”. Jest to historia mężczyzny, jego siostry, tajemniczego nieznajomego, Rezydencji i paru pomniejszych postaci. Odnaleźć można w niej kilka wątków, które swój początek mają w Rezydencji właśnie, która zresztą dla głównego bohatera jest czymś w stylu źródła, początkiem wszelkich wątków jego życia. Fabułę pozwolę sobie jednak zgrabnie ominąć, mam wrażenie, że nie była ona najbardziej znacząca, książkę odebrałam jako mocno symboliczną, metaforyczną, dającą się interpretować na co najmniej kilka sposobów.

środa, 2 lipca 2014

M. Grossman - Dwanaście

Nieczęsto sięgam po literaturę erotyczną, a jeszcze rzadziej udaje mi się faktycznie przez coś przebrnąć. Do przeczytania "Dwanaście" skłoniły mnie pozytywne recenzje i fakt, że często wskazywano na oryginalność tego tytułu i dobry warsztat pisarza. Popchnęła mnie też zwykła ciekawość - trudno było trafić na jakiś konkret dotyczący książki i autora, tytuł wydawał się wyjątkowo niszowy, a treść owiano tajemnicą.

W cieniutkiej książeczce opisanych zostało wyrywkowo, przez pryzmat związków krótszych i dłuższych, 12 lat życia pewnego mężczyzny. Te 12 lat to mocno podkreślany okres, ale tak naprawdę w książce jest tylko kilka scen, nie można mówić o żadnej ciągłości, czy zmianach - równie dobrze wszystko może dziać się w przeciągu kilku dni, czy tygodni, nie jest powiedziane jaką część życia poznajemy, do czasu trudno też uświadomić sobie jej znaczenie. 

Bohaterem jest na pozór przeciętny mężczyzna, w średnim wieku, lubiący kobiety i zabawę, ale też szukający miłości i z każdą poznaną kobietą wiążący nadzieje. Niestety przy tym dość mało wyrazisty i aż do finału bezwolny. Z każdym rokiem mężczyzna czuje się coraz bardziej przegrany, coraz mniej w nim ciepłych uczuć, coraz mniej człowieczeństwa, a więcej szaleństwa i złości. Wszystko prowadzi do finału, a właściwie dwóch finałów - jednego dramatycznego, drugiego zaskakującego, które z założenia miało kompletnie zmienić sposób patrzenia na całość.

czwartek, 26 czerwca 2014

Przemek Angerman - Tożsamość Rodneya Cullacka

Tożsamość, świadomość, wolność - czy nie to właśnie jest dla wielu najważniejsze? Co by było gdyby okazało się, że tak naprawdę są tylko iluzją, wgranym programem, częścią systemu? Przemek Angerman przedstawia właśnie taką sytuację - Richard Zonga dowiaduje się, że całe jego życie jest kłamstwem, że jego tożsamość jest sztuczną kreacją. Otrzymuje misję i kilka kawałków układanki, kilka kluczy dzięki którym otworzy kolejne drzwi, dotrze do szczegółów i informacji.

Zdaje się, że posiadł wielką wiedzę, która może poruszyć miliony - pytanie tylko, czy miliony chcą usłyszeć prawdę, czy może życie które wiodą - prawdziwe, czy nie - jest spełnieniem ich marzeń - prawdziwych, czy nie.. Czy sam Richard chce poznać prawdę i jakie będą tego konsekwencje? Wbrew pozorom podjęcie jakiejkolwiek decyzji jest trudne, a z każdą kolejną informacją bardziej bolesne. Szczególnie w sytuacji zawieszenia, w jakiej znalazł się główny bohater - kiedy nie można być pewnym żadnej cząstki siebie.

środa, 11 czerwca 2014

Katarzyna Boni, Wojciech Tochman - Kontener

Przez jakiś czas o Syrii było głośno, wojna, śmierć, uchodźcy. Ale widocznie temat się nie przyjął, ponieważ od jakiegoś czasu na jej temat cisza. Kraj daleki, łatwo zapomnieć, odwrócić głowę, a sytuacja się przeciąga, traci znamiona sensacji, schodzi na dalszy plan. Syryjscy uchodźcy czekając na pomoc tkwią w pogrążonych w beznadziei, niebezpiecznych, wielkich obozach w Jordanii, kraju gdzie liczba uchodźców wojennych jest największa na świecie. Zapomniani, zagubieni, straumatyzowani, tkwią w miejscu, który nie jest niczyim domem, od lat w zawieszeniu, bez możliwości podjęcia pracy, kształcenia, normalnego życia.

Bardzo cieszę się, że Tochman, którego nazwisko działa jak magnes, wraz z Katarzyną Boni podjęli się napisania o syryjskich uchodźcach. Dzięki temu książka niezwykle ważna ma szansę trafić do szerokiego grona czytelników. Na obojętność świata trzeba zwracać uwagę, trzeba mieć świadomość. Jest ona bardziej przerażająca niż sama wojna w Syrii, jest niewybaczalna. Książka działa jak kubeł zimnej wody, otwiera oczy i trafia w najczulsze miejsca. 

czwartek, 5 czerwca 2014

Katarzyna Bonda - Pochłaniacz

Jest rok 1993, w Trójmieście dochodzi do dramatycznych wydarzeń, w wyniku których ginie dwójka młodych ludzi, właściwie dzieci. Marcin Staroń miał pecha urodzić się w rodzinie najbardziej wówczas wpływowego gangstera, Słonia, kłopotów nie musiał szukać daleko. Kilkunastoletni chłopak nigdy nie zdoła zapomnieć tamtych wydarzeń, kiedy zginął jego najlepszy przyjaciel i jego siostra, dziewczyna Marcina. Szczegóły wszystkich zdarzeń owiane są tajemnicą, ostateczne motywy i nazwiska nie są znane, pozostają w sferze domysłów.

To było 20 lat temu, zniknęło w odmętach niepamięci. Marcin Staroń jest szanowanym obywatelem, podobnie zresztą jak wszystkie osoby zamieszane w sprawę sprzed lat. Przynajmniej wszyscy są tacy na pierwszy rzut oka, każdy jednak bez dwóch zdań pozostaje "śliski". Dochodzi do morderstwa - w popularnym klubie ginie jego równie popularny właściciel i piosenkarz - Igła. On również był zamieszany w sprawę z 1993 roku, wypłynął na piosence opisującej właśnie tamte wydarzenia, był przyjacielem Marcina, jedyną  postacią, która wyszła z całej sytuacji bez szwanku.

sobota, 31 maja 2014

Aleksander Sowa - Zauroczenie

I tak właśnie kończy się moja przygoda z Aleksandrem Sową - za mną 3 jego książki, lepsze i gorsze, a ja mogę powiedzieć z całą pewnością, że mam już swoje zdanie. O autorze można powiedzieć, że ma swój styl, przy czym mam wrażenie, że lekkie próby odejścia od niego wyszłyby na dobre. Wszystkie 3 tytuły jakie miałam okazję czytać były wariacjami na jeden temat - miłości, nieszczęśliwej miłości. 

W "Zauroczeniu" poznajemy historię Julii i Igora - historię miłości, która właściwie istnieje tylko we wspomnieniach Julii, która skończyła się 20 lat temu, ale od której kobieta nie potrafi się uwolnić. W ciągu tych 20 lat Julia przechodzi trudną drogę - pełną samotności, cierpienia, momentami szaleństwa, do niczego nie prowadzących prób znalezienia pocieszenia. Opowieść snuje 40-letnia kobieta - będąca na skraju, zbyt świadoma by docenić miniony/stracony czas, a przy tym zagubiona i przede wszystkim nieszczęśliwa.

Co sądzę o książce? To pytanie jest wbrew pozorom niełatwe w przypadku tej pozycji. Gdyby nie zakończenie - faktycznie zaskakujące i zmieniające wszystko o 180 stopni, mogłabym wytknąć wiele wad. Ale do warstwy fabularnej, która była nieco nużąca przez większość czasu; do bohaterów których trudno było zrozumieć, czy choćby im współczuć, ostatecznie nie mogę mieć żadnych zastrzeżeń. Zakończenie rzuca zupełnie nowe światło, w którym wszystko co było wcześniej zdaje się być właśnie takie jak powinno.

czwartek, 15 maja 2014

Igor Kulikowski - Historie, w których nic się nie dzieje

Przez dłuższy czas dawkowałam sobie powoli opowiadania z tego tomu, wczuwając się w niepokojący, dziwny i trudny klimat; poznawałam bohaterów; szukałam punktów wspólnych. Zdecydowanie poznałam tę książkę, weszłam w nią głęboko jak rzadko. Zresztą nie wiem - weszłam sama, czy to książka mnie tak pochłonęła. 

Igor Kulikowski stworzył 15 opowiadań będących pochwałą samotności, więzi, piękna i czystości. Powolności. Świata, który trwa nie zważając na nic, cokolwiek się stanie. Wszechświata, dla którego wszystkie historie, to te w których nic się nie dzieje. Opowiadania Kulikowskiego choć napisane specyficznym językiem, wprowadzającym senną atmosferę, ze sporą ilością pięknych opisów przyrody i stanów wewnętrznych bohaterów, to na pewno nie są opowiadaniami, w których nic się nie dzieje. Czasami punkt kulminacyjny jest trudno uchwytny, bardzo osobisty, ale zawsze jest - w tych historiach ulegają załamaniu całe światy i światopoglądy - to znaczy nic tylko w skali wszechświata, a może i świata - ale w takiej skali naprawdę niewiele rzeczy ma znaczenie.

niedziela, 11 maja 2014

Aleksander Sowa - Jeszcze jeden dzień w raju

4 najzwyczajniejsze na świecie osoby i miłość, która zawsze wydaje się wyjątkowa, której nie można się oprzeć i która popycha do najbardziej destrukcyjnych i autodestrukcyjnych czynów. Książka Sowy jest zapisem romansu, z początku romansu wirtualnego, "historia pewnej znajomości". Z czasem z potrzeby dreszczyku emocji przeradza się w prawdziwy ból, a jednocześnie uzależnienie. Jest to historia miłości beznadziejnej, toksycznej, nierównego związku prowadzącego do dramatycznych wyznań i wydarzeń.

Początek jest bardzo niewinny, wręcz banalny - dwoje ludzi i komputer między nimi, zwykły flirt. Powtarzalny, bez polotu, a jednak dostarczający mnóstwa emocji jego uczestnikom. Dosłownie podwórkowy romans, żadne wzniosłe uczucia. Zresztą właściwie cała książka dotyczy czegoś co dzieje się codziennie, a co ważne jest tylko dla samych zainteresowanych - nie jest to związek, który zachwyca, o jakim można marzyć. A jednak jest tu jakaś gra, wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie i nie wiadomo skąd padnie kolejny cios - bo kiedy kończy się niewinny flirt, zaczyna się namiętny romans, układ, z którego tylko jedna osoba jest zadowolona, a który skończy się źle dla wszystkich.

czwartek, 17 kwietnia 2014

Marta Kisiel - Nomen Omen

Udało mi się w końcu sprawdzić czym zachwyca się tak wielu blogerów i o co chodzi z tą całą Ałtorką. Dlaczego "Nomen Omen" robi furorę? Swoją teorię mam i częściowo spróbuję ją tu przedstawić.

Główna bohaterka - Salomea Klementyna Przygoda - 25-letnie dziewczę, rude, blade i wysokie, z lekką nadwagą i skłonnością do urazów fizycznych wyrusza w świat - a właściwie zmęczona rodzinnym domem opuszcza Kotlinę Kłodzką w poszukiwaniu spokoju we Wrocławiu. Przygoda znajduje ją sama, jakby po nazwisku... Salka podejmuje pracę w uniwersyteckiej księgarni, wynajmuje pokój u starszej pani - wszystko jak trzeba. Ale nagle do akcji wkracza Niedaś - młodszy brat Salki, okazuje się, że wspomniana staruszka występuje w 3 egzemplarzach i w dodatku, że sióstr owych, z niewyjaśninych przyczyn, boi się pół Wrocławia. Na domiar złego Niedaś usiłuje utopić Salkę w Odrze - ot tak, bez powodu - a okazuje się, że siostra nie jest pierwszą ofiarą, a 3.

środa, 19 marca 2014

Tatiana Jachyra - Wieczerza

Bohaterów książki jest czterech. Dawid i Joanna - pierwsza para, Tomasz i Magdalena - para numer 2. Między nimi nie ma niczego normalnego - perwersja, chora fascynacja, przemoc, patologie w wydaniach najmniej codziennych. Symbolicznych. Zresztą książka jest symbolami przesiąknięta - poczynając już od bohaterów - ginekolog i ciężarna; ksiądz i prostytutka, niewierny Tomasz i Maria Magdalena. Gra prostych skojarzeń od początku do końca.

Chciałam opisać krótko fabułę - i tu pojawia się pierwszy problem... Książka traktuje o.. niczym? seksie? perwersji? Jej fabuła jest szczątkowa, właściwie jest tylko tłem, potraktowanym po macoszemu. Coś tam na początku się zawiązuje - Joanna przeprowadza się do Warszawy, poznaje Dawida, okazuje się że jest w ciąży, Dawid porywa Joannę. Drugi wątek opiera się już tylko na seksie - Tomasz i Magdalena poznają się w nocnym klubie, następnie on zostaje jej stałym klientem. Koniec jeśli chodzi o fabułę - reszta to już "sztuka wizualna".

poniedziałek, 17 marca 2014

Aleksander Sowa - Umrzeć w deszczu

Artur Sadowski postanawia popełnić samobójstwo, przedtem dokonuje jednak swoistej spowiedzi - zaprasza do siebie dziennikarkę, której z całą szczerością opowiada swoją historię. Historię, w której było sporo sukcesów zawodowych, ale w której szczęście gości zawsze tylko na chwilę. Od niewinnych początków, po koniec w cieniu - Arturowi nigdy nie udało się odetchnąć, przyzwyczaić się do czegokolwiek, kogokolwiek, znaleźć bezpieczeństwa. 

Swoją historię opowiada właściwie bez emocji, za to bardzo szczegółowo. Otrzymujemy historię wielu upadków, które doprowadziły na skraj. Trudno powiedzieć czy tych historii jest wiele, czy jest to jednak "jedno życie", a może bardziej trafnym będzie stwierdzenie o różnych wariacjach i niezmiennie tragicznych końcach. Na 150 stronach autor zawarł maksymalną dawkę cierpienia, bólu, śmierci, nieszczęść, która może przypaść na bohatera.

sobota, 15 marca 2014

Wacław Radziwinowicz - Soczi. Igrzyska Putina

Wacław Radziwinowicz - dziennikarz Gazety Wyborczej, korespondent z Ukrainy i Rosji, wcześniej również Białorusi. Śmiało można powiedzieć - specjalista. Nie gubi się wśród białych plam historii, świetnie potrafi wskazywać skutki i przyczyny, pisać ciekawie i zrozumiale. "Soczi.." to książka bardzo krótka, zwięzły raport o wartości reporterskiej, ale też historycznej. Zapis tego co się działo przed igrzyskami i tego z czym nadal wiele osób musi się mierzyć, a na co już nikt nie chce patrzeć, ale też książka wiele mówiąca o czymś dużo większym niż tylko "impreza sportowa". O polityce, szokujących nadużyciach, łamaniu praw człowieka, niszczeniu przyrody, policyjnym terrorze, dyskryminacji. Z kolei odczytywana w świetle bieżących wydarzeń, nabiera kolejnych wymiarów.

Tak, odczytywana teraz, trochę po fakcie, po igrzyskach nie traci w ogóle na swojej aktualności, a jest tylko doskonałym przykładem na to co dzieje się, gdy świat zbyt długo zamyka oczy, pozostaje głuchym. To co opisuje Radziwinowicz jest po prostu - niedopuszczalne i złe. Skryte za polityką, wypychane za granice miasta i realizowane w myśl zasady "cel uświęca środki". Wiąże się z całkowitym ignorowaniem zwykłych mieszkańców, a również z negowaniem wszystkiego co można by uznać za osiągnięcia myśli społecznej, myśląc tylko o danym momencie i własnym zysku, bez zastanowienia, bez świadomości. 

środa, 5 marca 2014

Marek Pindral -Chiny od góry do dołu

Marek Pindral wyjechał do Chin jako nauczyciel uniwersytecki języka angielskiego i spędził w nich 2 lata. Przez 2 lata uczył młodzież i podróżował, poznawał Chiny. To co otrzymuje czytelnik w "Chinach od góry do dołu" to mieszanka literatury podróżniczej, wspomnień, o lekkim zabarwieniu politycznym, z odrobiną reportażu. Jest to relacja z pobytu, nie z podróży - miałam więc nadzieje na trochę inne proporcje (mniej przyrody, więcej ludzi, codzienności, tego co doświadczane przez cały wyjazd, nie przez jeden dzień gdzieś w głuszy), przede wszystkim jest to jednak pozycja podróżnicza, opowiadająca o "egzotyce" Chin, o tym co ukryte, mniejszościowe, często też siłą rzeczy (bariera językowa) skupiając się na obserwacji zachowań i okoliczności przyrody, nie na zrozumieniu.

Książka zapowiada się bardzo dobrze, kilka pierwszych rozdziałów to faktycznie relacja z pobytu, zapis doświadczenia życia w chińskim mieście, edukowania młodego pokolenia, zachodzących zmian i wzajemnego wpływu. Pierwsze 100 stron przeczytałam błyskawicznie i z wypiekami na twarzy. Po tym co zaserwowała mi na temat codzienności, ludzi i relacji Katarzyna Pawlak w "Za Chiny Ludowe" - "Chiny od góry do dołu" jawiły się jako kompletna odwrotność tej książki - ciekawy świata i ludzi narrator, pełen życzliwości, podejmujący próby zrozumienia, którego mantrą jest "bądź otwarty" - odwrotność, a więc pozycja zdecydowanie warta uwagi.

czwartek, 13 lutego 2014

Angelika Kuźniak - Marlene

"Ta książka nie jest biografią. To reporterska opowieść o Marlenie Dietrich." 
Opowieść nie tylko o znakomitej aktorce, czy piosenkarce, ale przede wszystkim człowieku. Kobiecie pełnej sprzeczności, znerwicowanej i jednocześnie niesamowicie uporządkowanej, żyjącej na pokaz, ale zaciekle broniącej swoje prywatności, nieprzejednanej w każdym aspekcie i silnej, a przy tym sprawiającej wrażenie bezbronnej i żyjącej w strachu, nieustannie w pozycji obronnej. Pełnej pasji i zimnej jednocześnie. O postaci, jakich już nie ma - prawdziwej gwiaździe, nie z tej, ani nie z minionej epoki - wyjątkowej w każdym czasie.

W "Marlene" Angelika Kuźniak analizuje przedmioty Dietrich, które zostały przekazane po śmierci artystki do berlińskiego archiwum. Znalazły się tam wszystkie rzeczy należące do niej za życia - 25 ton - w tym szmaty do podłóg, czy niedopałki. Kuźniak trafia w notesie Dietrich na kartkę zapisaną polskimi nazwiskami i to staje się jej punktem wyjścia, od tego zaczyna poszukiwania, zbieranie historii. Jej historia zaczyna się w latach 60, wtedy Dietrich przyjechała do Polski, do tych wydarzeń - nieznanych, niespisanych, nie będących wcześniej źródłem zainteresowania wraca Kuźniak i poprzez nie nakreśla obraz artystki. Chociaż, nie - artystki niekoniecznie, osoby prywatnej. Na której wojna odcisnęła swoje piętno, niespełnionej, zniewolonej przez samą siebie, a przy tym wzbudzającej skrajne emocje, a w Niemczech, kraju który kochała i uznawała za swoją ojczyznę mimo wszystko, wręcz wyklętej.