Jest rok 1993, w Trójmieście dochodzi do dramatycznych wydarzeń, w wyniku których ginie dwójka młodych ludzi, właściwie dzieci. Marcin Staroń miał pecha urodzić się w rodzinie najbardziej wówczas wpływowego gangstera, Słonia, kłopotów nie musiał szukać daleko. Kilkunastoletni chłopak nigdy nie zdoła zapomnieć tamtych wydarzeń, kiedy zginął jego najlepszy przyjaciel i jego siostra, dziewczyna Marcina. Szczegóły wszystkich zdarzeń owiane są tajemnicą, ostateczne motywy i nazwiska nie są znane, pozostają w sferze domysłów.
To było 20 lat temu, zniknęło w odmętach niepamięci. Marcin Staroń jest szanowanym obywatelem, podobnie zresztą jak wszystkie osoby zamieszane w sprawę sprzed lat. Przynajmniej wszyscy są tacy na pierwszy rzut oka, każdy jednak bez dwóch zdań pozostaje "śliski". Dochodzi do morderstwa - w popularnym klubie ginie jego równie popularny właściciel i piosenkarz - Igła. On również był zamieszany w sprawę z 1993 roku, wypłynął na piosence opisującej właśnie tamte wydarzenia, był przyjacielem Marcina, jedyną postacią, która wyszła z całej sytuacji bez szwanku.
W śledztwie wszystko opiera się na poszlakach i domysłach, policji wsparcia udziela Sasza Załuska, profilerka, była policjantka, która właśnie postanowiła wrócić do Polski, ustatkować się, znaleźć pracę w banku itd. Sasza jednak na wykonaniu profilu psychologicznego nie kończy, jeśli chodzi o zaangażowanie przewyższa policję kilkakrotnie, udaje jej się zresztą dotrzeć do wielu ciekawych informacji, bez których połączenie wszystkich elementów byłoby niemożliwe. To ona rozgrzebuje starą sprawę i w niej szuka wyjaśnienia tego co zdarzyło się w klubie.
"Pochłaniacz", to książka wielowątkowa, w której bohaterów jest chyba z setka, podczas lektury której trzeba być non stop skoncentrowanym. Muszę przyznać, że mam jednak co do niej bardzo mieszane uczucia, chociaż widzę, że internet oszalał i pokochał Bondę niemal jednogłośnie. Pierwszą połowę książki czytało mi się bardzo dobrze - na początek retrospekcja, opis wydarzeń z 1993 roku, dalej te same postacie w nowej aranżacji, 20 lat później. Zarysy postaci, wprowadzenie w sprawę.. Zapowiadało się niezwykle ciekawie. Do momentu, kiedy okazuje się, że autorka cały czas pozostawia czytelnika w takim "wstępie". Napięcie przestaje rosnąć, a natłok postaci, w którym coraz trudniej się zorientować zaczyna nużyć. Do tego śledztwo nie rusza nawet o milimetr, wszystko się plącze, ale tak naprawdę do niczego nie prowadzi.
Największym minusem jest zbyt duża liczba bohaterów i wątków, wszystko się rozmywa, łatwo stracić zainteresowanie. To co z początku było wyraziste, oryginalne po pewnym czasie ginie. Ciekawe sylwetki bohaterów nakreślone w pierwszej części książki, w drugiej wiele tracą, nie pojawia się w nich nic nowego. Jedyną postacią, której udało się utrzymać moje zainteresowanie była Sasza, to jednak za mało, trzeba wziąć pod uwagę fakt, że głównych bohaterów w książce było co najmniej 10.
Wszystko prowadzi do zakończenia, które miało być spektakularne, a które szczególnie mnie nie zaskoczyło. Było łatwe do przewidzenia, do tego podobnie jak cała książka zbyt obszerne. Również do warstwy językowej mam kilka zastrzeżeń, męczące były choćby ciągłe powtórzenia, czy zbyt dosłowne przedstawianie wewnętrznych przeżyć bohaterów. Nie udało mi się zaangażować, nie znalazłam dla siebie. Autorka nie pozostawiła żadnych niejasności, niczego co można było samodzielnie zinterpretować, czy ocenić.
Moje rozczarowanie spotęgował w dodatku świetny początek, który mocno podniósł moje oczekiwania. Książka może się podobać, niestety to co miało być wielkimi zaletami okazało się jednocześnie słabymi stronami. Myślę, że przeczytam kolejny tom, dam Bondzie jeszcze jedną szansę, ale nie mogę ocenić książki wyżej, liczyłam na coś o wiele lepszego.
Ocena: 6/10
Recenzja bierze udział w wyzwaniach:
Czytamy polecane książki (szczerze mówiąc już nie pamiętam kto pierwszy mnie nią zainteresował :) )
Mnie również ta książka nie przypadła do gustu, już od samego początku. Makabra. Szczerze mówiąc, skoro to jest najlepsza książka tej autorki, boję się pomyśleć, jak bardzo złe są poprzednie.
OdpowiedzUsuńJa jej nie skreślam, nie przypadł mi do gustu temat, ale sam styl pisarki jest ciekawy, myślę że jeszcze spróbuję z jakąś pozycją.
UsuńJestem w trakcie czytania - gdzieś około 300 strony i rzeczywiście postaci jest mnóstwo, że nie wspomnę o drobiazgach i szczegółach z pietyzmem kolekcjonowanych.
OdpowiedzUsuńAle powieść mi się jak na razie podoba :)
Do 300 strony całkiem mi się podobało :) Jestem ciekawa jakie będziesz miała przemyślenia po zakończeniu.. Ja w połowie wymiękłam i zrobiłam przerwę na inny kryminał :)
UsuńWłaśnie zaczęłam czytać tę książkę i przyznam szczerze, że dałam się wciągnąć. Może to lepiej, że trafiłam na Twoją opinię właśnie w tym momencie, może zawód drugą częścią będzie mniejszy. ;)
OdpowiedzUsuńA może się nie zawiedziesz :) Zdecydowanej większość książka raczej przypada do gustu.
UsuńMnie książka bardzo się podobała, choć poprzednie podobały się bardziej;) Może to dlatego że tak uwielbiam pracę profilera, tę drobiazgowość z nią związaną? Zakończenie zaskoczyło mnie, ale chodzi bardziej o wątki z życia Saszy niż sama powieść. Poza tym dla mnie ta mnogość wątków miała pokazać jak wielka może być sieć związana z mafią i przestępczością i jak wiele ludzi może łączyć...ale jestem w stanie zrozumieć, że nie każdemu taka forma odpowiada;)
OdpowiedzUsuńWiem, że pewnie o to chodziło, ale jak dla mnie i tak było to przeładowane. Zabrakło jakiegoś kontrastu. Skoro chwalisz, to może sięgnę po coś starszego? Mam doświadczenia tylko z "Polskimi morderczyniami", które i tak przerwałam w połowie, czasami tylko czytam pojedyncze portrety.
UsuńMoże sprawdzę na własnej skórze ;)
OdpowiedzUsuńOj szkoda, bo mam wielką ochotę na lekturę tej powieści. Ostudziłaś mój zapał
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się czy nie kupić, ale po Twojej recenzji jednak spasuję, poczekam aż będzie w bibliotece :)
OdpowiedzUsuńU mnie ta książka jest w kolejce do czytania i szczerze mówiąc mocno mnie intryguję. Zobaczymy co z tej przygody wyniknie.
OdpowiedzUsuńWłaśnie czytam i podoba mi się zdecydowanie bardziej niż Tobie. :)
OdpowiedzUsuńOch, ale mnie zaskoczyłaś. Przy okazji ostatniego BookRage poznałam Bondę i jej poprzednie książki. Dwie znam, a trzecią ("Florystkę") usiłuję napocząć, ale nie idzie. O ile pierwszy tom był beznadziejny, to już drugi lepszy. Liczyłam, że z każdą następną książką Bonda się poprawia i stąd ten zachwyt "Pochłaniaczem". Ostudziłaś trochę mój zapał, więc poczekam spokojnie na jakąś doooobrą promocję:)
OdpowiedzUsuńNie znam wcześniejszej jej twórczości, także nie mam z czym porównywać, ale na pewno nie jest to wybitna pozycja.. Według mnie oczywiście :)
UsuńTe poprzednie tez niestety nie były wybitne, ale na pewno choć jedną z nich nazwałabym przyzwoitą;) W każdym razie "Sprawy Niny Frank" nie czytaj;)
UsuńA właśnie ten tytuł kusiła mnie najbardziej :) Tak intuicyjnie, bo debiut, bo ciekawy tytuł - nie zgłębiałam jeszcze tematu.
UsuńAch, czyli jednak książka nie jest tak idealna, jak wszyscy ją kreują! Ale przyznam, że i tak jestem ciekawa twórczości Bondy.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKolejna książka, która mnie się bardzo podobała, a Tobie niekoniecznie. :) Ja nie miałam wrażenia, że postaci jest za dużo, ale pewnie dlatego, że czytałam tę książkę dość długo i miałam czas na zapamiętanie i oswojenie się ze wszystkimi. Mnie Bonda w tym przypadku urzekła postacią Saszy - inteligentna, intrygująca kobieta, ale jednocześnie ludzka,z wadami, słabościami...
Usuń