Zbrodniarki,
czyli kto? Czy szokujący czyn - morderstwo, nawet popełnione „z zimną krwią”
jest czymś z założenia złym, bez odcieni i całkowicie definiującym tego, kto
zabija? Media kreują wizerunki jednoznaczne, jeśli w ogóle kuszą się o
tworzenie portretów, zwykle przekazują odbiorcom fakty, w dodatku fakty suche
lub niepełne lub nie do końca rzetelne, nie skłaniające do zastanawiania się
nad motywami i samą postacią, mordercą, a przecież ludzie nie są czarno-biali,
mają swoje historie, a do dramatycznych czynów popychają ich często niemniej
dramatyczne przeżycia.
"Zimne" to pięć opowieści, o kobietach które zabiły lub o których tak mówiono. Które nazwano zbrodniarkami, nie wnikając w szczegóły, czasami nawet nie dociekając prawdy. To co w książce zaskakuje i uderza już po przeczytaniu 2-3 reportaży, to pojmowanie "sprawiedliwość", to jak bardzo łatwo da się nią sterować, stosować różne miary, jak niewiele wspólnego ma z obiektywizmem. Z drugiej strony - uderza sztywność tej samej sprawiedliwości, jak szybko kostnieje po jej ogłoszeniu. Jak wielką moc mają słowa, choć nie wszystkie i nie wszystkich.