Książki i recenzje związane z hasłem: powieść historyczna
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą powieść historyczna. Pokaż wszystkie posty

sobota, 3 października 2015

Dan Simmons - Terror

W maju 1845 roku HMS Terror i HMS Erebus wyruszyły na poszukiwanie wśród arktycznych lodów przejścia Północno-Zachodniego. Wyprawie przewodził sir John Franklin, na statkach znaleźli się doświadczeni żeglarze i specjaliści, których wiedza i zmysły miały umożliwić przebycie lodowego labiryntu. Co się w rzeczywistości działo ze statkami? Tu można snuć jedynie domysły - pewne jest natomiast, to że ostatecznie zatonęły. Dan Simmons stworzył wizję powolnego pogrążania się w lodzie - raczej mającą niewiele wspólnego z prawdą, ale niezwykle sugestywną, fizyczną, z drugiej strony symboliczną i szalenie misterną.

Ogrom szczegółów może nudzić, może onieśmielić, w pewnym sensie autor tworzy historię całej wyprawy, każdego człowieka, który znalazł się na statku. Nikt nie pozostaje bezimienny.Choć jest tu kilku "opowiadaczy", postaci których głos słyszymy wyraźniej, to jak refren przez całą książkę powracają litanie nazwisk - tych którzy żyją, później nielicznych zmarłych, licznych zmarłych, nielicznych żywych... Książka jest długa i momentami żmudna, właściwie niewiele się w niej dzieje - złośliwie można by powiedzieć, że ludzie tylko chodzą po lodzie, w tę i z powrotem, marzną, chorują, czekają na jakiekolwiek wieści. A dla urozmaicenia akcji wprowadzony został jakiś potwór z lodu, który raz na kwartał kogoś unicestwia.

środa, 20 maja 2015

Giles Waterfield - Długie popołudnie

Upalne, leniwe, urozmaicane herbatą, konwersacją, lekturą. Beztroskie. Codzienne. Długie popołudnie, powtarzające się przez dekady, niezmienne, a jednocześnie doskonale ukrywające zmiany, w niebezpieczeństwo może przybrać formę całkowicie oswojoną. Długie popołudnie - cisza przede burzą, preludium wojny i zgliszcza. Giles Waterfield zainspirowany historią swoich przodków stworzył melancholijny obraz Mentony, południowo-francuskiego kurortu zdominowanego przez brytyjską arystokrację, skuszoną doskonałym klimatem, a przede wszystkim osobisty i intymny portret rodziny brytyjskiego dyplomaty.

Giles Waterfield opisuje świat poprzez szczegóły i drobiazgi, koncentruje się przede wszystkim na tym materialnym, który dla jego bohaterów jest czymś więcej, niż środowiskiem, jest środkiem wyrazu, istotą rzeczy i w końcu częścią tożsamości - własnego obrazu i tego jak postrzegają go inni. Waterfield tworzy impresjonistyczne scenki, opisuje po trosze codzienność, a po trosze pęknięcia w niej, przez które sączy się słabość, kruchość, niedoskonałość, za każdym razem napawające bohaterów ogromnym zdziwieniem i na które nie potrafią zareagować inaczej niż ucieczką i wyparciem. 

środa, 22 października 2014

Jo Baker - Dworek Longbourn

Literaturę typowo kobiecą u mnie znaleźć możecie rzadko, bardzo rzadko. Nie dlatego, że jestem uprzedzona, czy jej nie lubię, ale dlatego, że do większości książek nie ciągnie mnie nic lub prawie nic. Można powiedzieć, że jako gatunek wydaje mi się nieatrakcyjna, a by go zgłębiać w celach czysto poznawczych nie miałam nigdy odpowiedniej motywacji. "Dworek Longbourn" wydał mi się warty uwagi, ze względu na pomysł i rodzaj historii. Powieść-negatyw "Dumy i uprzedzenia".

Postaci znane z kart powieści Jane Austen zostają sprowadzone do roli tła, Jo Baker tworzy opowieść o służbie, która w "Dumie i uprzedzeniu" istniała, ale raczej jako duchy, niewymienieni często nawet z imienia, postacie oczywiste i nic nieznaczące. Bennetowie w "Dworku.." siłą rzeczy posiadają moc sprawczą - to wokół nich toczy się całe życie, również służby, ale dla czytelnika ich historia pozostaje bez znaczenia, nie ma szans stać się historią zrozumiałą, logiczną. Dociera w postaci strzępków, krótkich zdań, plotek - porażając banalnością, a jednocześnie ukazując bezsilność i podmiotowość Polly, państwa Hillów, Sary, Jamesa, czyli całej służby, która ma być nie tylko niezawodna, ale też niewidzialna, której człowieczeństwo jest niewskazane.

poniedziałek, 15 września 2014

Herbjørg Wassmo - Stulecie

Sto lat na norweskiej północy, w oczach i życiu kobiet. Świat surowy, ale też w swej surowości piękny i prawdziwy, szczery do bólu i krwi. Herbjørg Wassmo snuje opowieść, tym razem o swojej własnej rodzinie, tworzy swoją historię ze strzępków wspomnień, tego co przekazywane z pokolenia na pokolenie, marzeń i przeczuć. Pisze o sobie, swojej matce, babce oraz prababce. Opisuje historyczne zmiany i los kobiet, jak się okazuje – niemal niezmienny, ograniczony sztywnymi ramami i w którym dostępnych jest tylko kilka wariantów życia. Herbjørg Wassmo opisuje też zmaganie, próby wytłumaczenia rzeczywistości przed samym sobą. I ostatecznie – jak niewielkie znaczenie ma dla innych ten opis tworzony na własne potrzeby, by znaleźć siłę do życia, jak trudno jest zrozumieć i docenić przeszłość, szczególnie własną, zawsze pełną niedopowiedzeń.

Wokół głównych postaci i wątków, być może prawdziwych, Herbjørg Wassmo buduje historie fikcyjne. Zaskakuje osadzeniem swoich przodków w barwnym i pełnym emocji kontekście. Z charakterystycznym umiłowaniem szczegółów i wydobywaniem kropli sensu z każdej sytuacji, autorka kreśli portrety. Pokazuje co kryje się za fasadą, za spokojem, milczeniem, czy rozsądnymi czynami. Bohaterowie „Stulecia” jawią się jako otwarte rany, prawdziwi ludzie – robi z własną rodziną coś niesamowitego, tworzy spójną i pełną fantazję na jej temat, fantazję, która może mieć z jednej strony ogromną siłę sprawczą, z drugiej – ma niesamowitą wartość literacką.

czwartek, 21 listopada 2013

Melanie Benjamin - Żona lotnika. Kobieta, która podbiła niebo

Charles Lidbergh oraz Anne Morrow Lindbergh to małżeństwo lotników - odkrywców, prekursorów lotów pasażerskich, wizjonerów, ludzi niezwykłych. W Stanach, głównie przed II Wojną Światową w oczach społeczeństwa byli kimś w rodzaju bohaterów narodowych, a przynajmniej był nim Charles. To on po raz pierwszy pokonał ocean i doleciał do Europy bez międzylądowań, w małym płóciennym samolociku, bez łączności z ziemią, samotnie, zyskując tym sławę i uwielbienie. 

Anne długo żyła w cieniu bohatera, choć jej rola w kolejnych, wspólnych wyprawach była nie mniejsza niż męża. Znana stała się dopiero za sprawą tragicznych wydarzeń z życia prywatnego, później zasłynęła również jako pisarka. Nazwisko Lindbergh nie zginęło z upływem lat, nadal jest rozpoznawalne w Stanach. Melanie Benjamin pisząc "Żonę lotnika", a więc powieść biograficzną słynnego małżeństwa, zdecydowała się nie tylko na opowiedzenie ciekawej historii ale też na zmierzenie się z postaciami wręcz mitycznymi w USA i odczarowanie ich, nadanie im cech ludzkich, których przez wiele lat nikt nie dostrzegał.

sobota, 5 października 2013

Tim Severin - Wiking Tom I: Dziecko Odyna

"Wiking" jest dla mnie pierwszym zetknięciem z gatunkiem i z tematyką - jest po prostu kompletną nowością. Nawet nie potrafię jednoznacznie określić gatunku - fantastyka? powieść historyczna? Wiking to historia fikcyjna, inspirowana jednak postacią historyczną. Fantastyką bym jej nie nazwała - więcej tu magicznej aury niż fantastycznych zdarzeń. Idąc dalej: jest to opowieść o kilku niezwykłych, ale też całkiem zwyczajnych ludziach żyjących 1000 lat temu na północy: Islandii, Grenlandii, Irlandii; opowieść o pierwszych chrześcijanach na tych terenach i ludziach oddanych bogom znanym nam z mitologii. W świetle wierzeń z tamtego okresu historię można by określić jako prawdopodobną. Nie chcę zresztą się dłużej zastanawiać nad gatunkiem, który zresztą mam wrażenie w kolejnych tomach trylogii ewoluuje, chciałam tylko zasygnalizować tę kwestię.