Do książki nie przyciągnął mnie ani temat, ani recenzje, ale
kilka artykułów i wywiadów z autorem w których pięknie opowiadał o tańczących
niedźwiedziach i „Tańczących niedźwiedziach”. Temat niedźwiedzi i bułgarskich
niedźwiedników do mnie cały czas wracał i coraz bardziej fascynował, chciałam
rozszerzyć to co usłyszałam i przeczytałam, zwyczajnie chciałam więcej.
W Bułgarii nie ma już niedźwiedników, byli jeszcze całkiem
niedawno, ale już wtedy byli przybyszami z innego czasu, reprezentowali inny
świat i porządek. Oswajali, tresowali, kompletnie łamali psychikę dzikich
zwierząt, uczyli ich tańca, karmili czekoladą, „bawili” ludzi i przede
wszystkim z tego żyli. A swoją więź ze zwierzętami nazywali miłością. Powstał
jednak Park Tańczących Niedźwiedzi, rezerwat dla uwolnionych z niewoli
niedźwiedzi, w którym.. no właśnie i tu pojawiają się schody. W którym
wykastrowane, zdezorientowane, nieradzące sobie z nową sytuacją niedźwiedzie,
miały po prostu przeżyć życie do końca. Z wolnością – której nie potrafiły
zrozumieć, która niewiele im dała. Która była sztucznym tworem i która
niszczyła niedźwiedzie, jeszcze skuteczniej niż to co znały od urodzenia, czyli
niewola, czy raczej niezakamuflowana niewola.
Szabłowski zbiera relacje – wysłuchuje opowieści każdej ze
stron, obserwuje i przekazuje czytelnikowi w wersji możliwie surowej. Nie da
się jednak ukryć, że dąży do czegoś, ocenia, ma pewną tezę, której mimo że nie
artykułuje – chce potwierdzić. Temat jest kontrowersyjny, dotyczy sytuacji bez
wyjścia, źle zaprojektowanej akcji, w wyniku której cierpiały niedźwiedzie,
cierpieli niedźwiednicy, nie osiągnęły swego celu organizacje chroniące praw
zwierząt.
Autor nie kończy jednak w tym miejscu, wykorzystuje temat
wolności i niewoli, a także przechodzenia z jednego w drugie – jak mówi
podtytuł książki - tworzy reportaże z transformacji. Pierwsza połowa dotyczy
niedźwiedzi, druga część – ludzi. Ludzi, którzy choć inaczej, po przejściu z
socjalizmu do kapitalizmu – przeżywali i przeżywają rzeczy porównywalne.
Obserwujemy różne reakcje, zjawiska i tendencje. Czytamy ciekawe reportaże z
różnych stron świata, ale...
Nie do końca jestem do tej formuły przekonana. Punkt wspólny
umyka, analogie się rozmywają, druga połowa całkowicie zaburza odbiór całości.
Byłam trochę rozczarowana już od początku – sposobem opisu, jednostronnością
narracji. Miałam wrażenie, że bogatsze w treść były wywiady z autorem na temat
książki, niż sama książka. Za dużo słów, za krótki przekaz. Zabrakło
odautorskich podsumowań, a jednocześnie sposób prowadzenia narracji i
przekazywania usłyszanych słów nie pozostawia wątpliwości co do przekonań Szabłowskiego.
Wolałabym żeby rozmówców cytowano z mniejszym zaangażowaniem, a zamiast tego
Szabłowski otwarcie skomentował problem.
Przez to, że już trochę poczytałam o niedźwiednikach przed „Tańczącymi
niedźwiedziami” ten reportaż rozczarował, szczególnie że moim zdaniem wcale nie
wyczerpał tematu. Kolejne 10 reportaży określiłabym jako nierówne. Kilka z nich
było naprawdę dobrych, spójnych, całościowych i pasujących do koncepcji. Ale
kilka naciąganych, wyrwanych z kontekstu. Pół na pół.
Pana Szabłowskiego niezwykle przyjemnie mi się
słuchało, ale czytało znacznie gorzej.
Temat i zamysł książki – świetny, ale gdybym wcześniej nie zainteresowała się
tematem, miałabym problem z poskładaniem
jej w całość. Myślę, że to kwestia też
tego, że nie przypadł mi do gustu styl Szabłowskiego, a także tego, że miałam
bardzo konkretne oczekiwania.
Ocena: 6-/10
Recenzja bierze udział w wyzwaniach:
A ja kompletnie nie wiem nic na temat niedźwiedników, więc być może forma tej książki trafiłaby w moje preferencje. Przyznam, że gdyby nie Twoja recenzja, nie wiedziałabym, że taka publikacja istnieje.
OdpowiedzUsuńChcę poznać twórczość Szabłowskiego, ale myślę, że zacznę od "Zabójcy z miasta moreli. Reportaże z Turcji". Temat niedźwiedników nie za bardzo mnie interesuje. A skoro piszesz, że same reportaże są takie sobie, to raczej sobie ten tytuł odpuszczę.
OdpowiedzUsuńNiezmiennie jestem pod wrażeniem tytułów, które udaje Ci się wykopać. Nie jest to może w 100% mój gust, ale szacun - masz u siebie naprawdę ambitną literaturę. :)
OdpowiedzUsuńhttp://booklovinbypas.wordpress.com/
jak dla mnie - must have
OdpowiedzUsuń