- Magiczne, dziwaczne, zaskakujące, pomysłowe, tajemnicze, jedyne w swoim rodzaju. Takie są opowiadania zebrane w niniejszym zbiorze. Pomysłów jest tu tak wiele, że starczyłoby ich na kilkadziesiąt książek - Trudie Rainbolt odczytała tekst z tylnej okładki. Następnie jeszcze raz spojrzała na front i wymówiła tytuł: 'I nagle wszystko się kończy'...
To czytam ja na tylnej okładce, a jest to fragment otwierającego tom opowiadania, a właściwie metaopowiadania. Już sama okładka intryguje i to nie koniecznie frontem, a właśnie tekstem. Wyróżnia się, zapada w pamięć. I pamiętajcie - sama okładka. To jednak nie tylko dobre pierwsze wrażenie, bo to wszystko się zgadza, opowiadania są niesamowite i mogłoby na ich podstawie powstać kilkadziesiąt książek.
Krzysztof Bielecki pisze w nieoczywisty sposób o tym co się kończy, o samym momencie, o różnych rodzajach końca. Tych najbardziej odjechanych, o tych napawających smutkiem i tych rozczarowujących. Robi to w bardzo charakterystycznym stylu, idealnym właśnie do opowiadań, przedstawia pewne koncepty, zaszczepia myśli, pisze bardzo gęsto i od pierwszego słowa potrafi czytelnika wciągnąć. Nawet takiego jak ja, sceptycznie podchodzącego do opowiadań.
Porównałabym styl i twory wychodzące spod pióra Bieleckiego do twórczości Kereta, przy czym moim zdaniem Bielecki jest lepszy. W tym tomie nie ma opowiadań gorszych i lepszych, są różne, ale wszystkie mają w sobie to tajemnicze coś, co sprawia, że opowiadanych historii nie da się zapomnieć. Tym co je łączy jest niepokój, który wywołują kwestionując to co znane i uznawane za oczywiste, wszystkie opowiadają o świecie, który znamy, jednak widzimy go jako odbicie w krzywym zwierciadle, z lekkimi załamaniami lub kompletnie nie do poznania. A jednak wiemy co się w lustrze odbija, patrzymy więc z niedowierzaniem, czy wręcz strachem. W odpowiadaniach wszystkie wyznaczane na co dzień granice niepostrzeżenie się rozmazują. Bielecki poddaje w wątpliwość oczywistości i od razu podaje alternatywy i to w taki sposób, jakby wszystko co nas otacza było tylko kwestią umowy.
I przede wszystkim: robi to w świetnym stylu, operuje językiem bardzo precyzyjnym, barwnym, prostym, ale nie przekazuje za jego pomocą prostych treści. Wszystkie opowiadania są dwuznaczne i zachęcają do myślenia: "a co by było gdyby..", do tworzenia własnych scenariuszy, niesamowicie pobudzają wyobraźnię. Często przerywałam lekturę właśnie po to by coś sprawdzić, coś przemyśleć, dokonać wyboru, czy oceny. Lubię książki angażujące, prowadzące z czytelnikiem dialog, a "I nagle wszystko się kończy" jest właśnie taką pozycją. Bielecki stworzył książkę, której nie można po prostu przeczytać, lektura jest swego rodzaju grą między autorem, a czytelnikiem. I jest to naprawdę inteligentna, przewrotna i rozwijająca rozrywka.
Mam dużą ochotę na sięgnięcie po inne książki Bieleckiego, po przeczytaniu tego zbioru cały czas czuję niedosyt. Jedyną wadą zbioru jest fakt, że niektóre opowiadania zbyt szybko się kończyły, nie udało się im zagnieździć w moim umyśle, ale było ich dosłownie kilka. Mam nadzieję, że wyobraźnia Bieleckiego jest studnią bez dna, a jego książki trafią do szerszego grona odbiorców. Polecam, nie spodziewałam się czegoś tak dobrego i wierzę, że Wy również się nie zawiedziecie!
Tutaj możecie kupić "I wszystko się kończy", dowiedzieć się więcej autorze, tej książce i innych książkach jego Bieleckiego: http://www.defektpamieci.pl/.
Ocena: 8/10
Recenzja bierze udział w wyzwaniu Polacy nie gęsi, czyli czytamy polską literaturę.
Ja też jestem świeżo po lekturze tego zbioru i jestem pod wrażeniem fantazji autora... ;)
OdpowiedzUsuńOoo, lepszy od Kereta? Ciekawe, ciekawe. Sprawdzę i podzielę się opinią:)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem lepszy ;) Polecam.
UsuńNie jestem zwolenniczką opowiadań, ale postanowiłam walczyć z tym uprzedzeniem, więc możliwe, że sięgnę po ten zbiór :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że to jest własnie zbiór dla takich nie do końca przekonanych do gatunku. :)
Usuńa ja nadal kojarzę tę okładkę z obrazem kontrolnym i jestem tą pozycją zaintrygowana - także możliwe że się na nią skuszę - jak przeczytam wszystko co muszę teraz przeczytać;P szczególnie stosy biblioteczne;))
OdpowiedzUsuńA to dlatego, że to po prostu jest obraz kontrolny ;) Myślę, że Tobie przypadnie do gustu ta książka, więc skuś się, skuś! :)
UsuńCzytałam już dwie książki tego autora i po tą też niedługo sięgnę. Obie były były podobnie zakręcone, ale mnie się to podobało - fajna odmiana od "tradycyjnej" literatury. :)
OdpowiedzUsuńJa nigdy wcześniej nie słyszałam o autorze, chyba mnie nie było jeszcze w blogosferze kiedy pojawiały się wcześniejsze utwory, a widzę, że było głośno o autorze tu... A faktycznie, twórczości Bieleckiego tradycyjną nazwać nie sposób, też chętnie wrócę do tego stylu i przeczytam wcześniejsze pozycje.
UsuńCzytałam właśnie recenzję u Książkówki i widzę, że podobnie odebrałaś tę książkę, jak Ewa. Nie znam Kereta, więc nie mam punktu odniesienia, choć jestem zaintrygowana. Zabawa stylem i formą - lubię, bo lubię kreatywność i lubię też to, kiedy ktoś myśli inaczej, kolorowiej, dziwniej. I to słowo - książki "angażujące", o to to, nie przychodzi mi w tej chwili żadne nazwisko, które mogłabym tu wrzucić. Do tej pory za takie utwory, które wymagały ode mnie partycypacji - mówiąc metaforycznie - uznawałam tylko poezję, a i to nie każdą. Sądzę, że warto przeczytać, choćby po to, by w ogóle wiedzieć, o czym piszesz :) Chętnie sięgnę.
OdpowiedzUsuńFaktycznie, dość podobnie. A jeśli chodzi o te opowiadania i angażowanie - porównałabym je do czegoś w stylu ćwiczeń umysłowych, przy czym nie mają określonego celu :)
UsuńNo to nieźle mnie zaintrygowałaś. Okładka ma jedną zasadniczą zaletę: bardzo przykuwa uwagi. Jeśli gdzies ją zobaczę, na pewno nie przejdę obok niej obojętnie.
OdpowiedzUsuńCzytałam już sporo recenzji tej książki, chociaż autora nie znam, ale bardzo mnie intryguje, cenię sobie kreatywność i pomysł na siebie, a nie szablonowe rozwiązania :)
OdpowiedzUsuńwpisuję do kajetu. bardzo lubię formę, jaką jest opowiadanie. a metaopowiadania to już w ogóle odjazd!
OdpowiedzUsuń