sobota, 29 września 2012

Artysta Zbrodni - John Case


artysta śmierciOkres wakacyjny minął pod znakiem kryminałów i jemu pochodnych. Muszę przyznać, że jak dotąd jedyne kryminały, które miałam w ręku to Agathy Christie. Ale lektura na wakacje nie musi być psychicznie wyczerpująca, ani wielce rozwijająca. W końcu wakacje to czas rozrywki i odpoczynku. Dodatkowo ostatnimi czasy oglądałam dość namiętnie kryminały, postanowiłam więc dać szansę współczesnym autorom. I nie zawiodłam się. Przynajmniej w większości przypadków.

Dzisiaj John Case i „Artysta Zbrodni”. John Case to tak naprawdę para amerykańskich dziennikarzy, która napisała książkę wspólnie. Dziennikarska przeszłość wyraźnie wpłynęła na treść, klimat, styl. Po pierwsze – główny bohater jest dziennikarzem i prowadzi własne śledztwo w sprawie zaginięcia swoich dzieci. A więc bezpieczne wyjście – historia opowiedziana z perspektywy dziennikarza. Być może i jest to jakiś wentyl bezpieczeństwa, ale też sprytny zabieg. Książka wiele zyskuje dzięki takiej perspektywie – dużo w niej ciekawostek, śledztwo to powolna dłubanina w na pozór nic nie znaczących informacjach, które ostatecznie okazują się kluczowe. Ciężko byłoby wytłumaczyć zachowanie głównego bohatera, bez odwołania się do jego zawodu. Nikt kto się na tym nie zna nie byłby tak cierpliwy w obliczu porwania i być może śmierci własnych dzieci.

piątek, 21 września 2012

Początki

Jeśli jest coś co naprawdę lubię, to czytanie. Nie muszę się nad tym zastanawiać - tak było zawsze i jest teraz, zakładam że będzie również. Czytam dużo, jestem uzależniona od kupowania nowych książek, a poza tym obsesyjnie chodzę do bibliotek i wypożyczam maksymalne dozwolone ilości książek. 
Zawsze mam w planach zakup kilku wyjątkowo potrzebnych książek, zawsze szukam kilku pozycji na allegro, po prostu z każdej strony zasypuję się książkami, później je przekładam i układam na półkach, delektuję się samym faktem, że są. W momencie w którym książka staje się moja staję się ciut spokojniejsza, w końcu już nic nie stanie na przeszkodzie bym ją przeczytała, nawet jeśli przez kolejne kilka lat będzie czekała na moje spojrzenie. 
Moim celem jednak jest przebrnięcie przez trudności i przeczytanie tego co posiadam, ograniczenie kupowania. Chciałabym kiedyś pójść do księgarni i kupić książkę, którą będę mogła spokojnie przeczytać, o której nie zapomnę, bo będzie jedyna, wybrana. Szczerze mówiąc mam tyle książek "do przeczytania", że właściwie wątpię w to czy mi się uda, szczególnie, że książki ukazują się jak szalone i ciąglę widzę takie, które są mi niezbędne. 
A więc: jestem uzależniona od książek, od czytania, od książek dotykania, wąchania, oglądania... Jak dotąd właściwie nic z tej mojej pasji nie wynikało, często łapię się na tym, że nie wiem czy jakąś książkę czytałam, czy nie.. Od jakiegoś czasu nosiłam się z myślą o stworzeniu bloga. Dla mnie będzie to rodzaj pamiętnika, spis przeczytanych książek, przemyśleń, emocji. Mam nadzieję, że nie tylko dla mnie ta strona będzie coś znaczyć, mam nadzieję, że ktoś znajdzie tu coś interesującego..