Książki i recenzje związane z hasłem: powieść współczesna
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą powieść współczesna. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 8 maja 2018

Patrick Gale - Notatki z wystawy

W końcu, po kilku (a może kilkunastu?) nieudanych próbach - jest! Obyczajówka, której nie odłożyłam na półkę po 30 stronach. Historia, która wciąga od pierwszej strony i do ostatniej trzyma w napięciu - a zaczynałam myśleć, że przeczytałam już tyle, że nic mnie nie zauroczy, że wszystko już było i koniec z czytaniem (dobra, może aż tak drastycznie by się nie skończyło, ale pewności nie ma.). Przed Państwem - wzorcowa, wyjątkowo delikatna i zniuansowana saga rodzinna - "Notatki z wystawy".

Nieprzytłaczająca, a jednocześnie zgrabnie wymykająca się z szuflady "czytadło". Niby lekka i wakacyjna, a jednak nie kradnąca czasu, mądra i pełna empatii. Miła odskocznia od klasyki, literatury faktu itd. Po rozwodzie z kryminałem właśnie tego szukałam (nieskutecznie przez dłuższy czas, co jak przypuszczam świadczy o tym, że również w tym gatunku na dłużej nie zostanę).

poniedziałek, 22 lipca 2013

Joanna Bator - Chmurdalia

„Chmurdalia” to kontynuacja niesamowitej „Piaskowej Góry” – historia właściwie nie tyle jest w prosty sposób kontynuowana, co po prostu się rozrasta. Bohaterowie nabierają kolorów, postacie pominięte, czy po prostu dotąd drugoplanowe przedstawiają swoje historie. Te dawne, miejskie i wiejskie legendy, rodzinne anegdoty, opowieści wyssane z palca oraz te wyjątkowe, stanowiące sens życia.

Motywem przewodnim książki jest podróż, tułaczka czasami, Odysa podróż do domu. Każdy jest w jakimś sensie i stopniu tym Odysem – zwodzonym przez syreny, szukającym domu, czegoś czego nie ma już od dawna nigdzie indziej niż w sercu i umyśle. Niektóre podróże zaczynają się przed wiekami, raz przerywane, to znowu kontynuowane, rodzinne historie, przeszłość kształtująca tu i teraz. W międzyczasie zmieniają się sensy, powody, cele, zostaje tylko znany od wieków wzór – mityczny, hipnotyzujący, magiczny i przesiąknięty metafizyką.

Po „Piaskowej Górze” czułam niedosyt, chciałam aby opowieść snuta przez Bator się nie kończyła, by zakreślała kręgi większe i większe, by w ten sposób opisać można było cały świat. Po „Chmurdalii” odczucia mam podobne, przy czym niedosyt jest nieco mniejszy – chyba głównie dlatego, że tym razem autorka wychodzi poza wałbrzyską Piaskową Górę i przenosi nas do Grecji, Nowego Jorku, Londynu, Niemiec.. Rzeczywiście jest w tej książce opis może nie świata, ale pewnych uniwersaliów, różnych wariantów jednego zjawiska, czy postaci. Ukazuje braterstwo dusz tam gdzie zwykle widać jedynie przepaść.

środa, 3 lipca 2013

Chris Cleave - Drogi Osamo

"Drogi Osamo" to debiut Chrisa Cleave'a, sięgnęłam po niego nie ze względu na tematykę, czy przychylne opinie, ale dlatego, że zetknęłam się z inną książką jego autorstwa - "Między nami". Autor w obu powieściach porusza tematy oględnie mówiąc drażliwe. W "Między nami" pisze o uchodźstwie, w "Drogi Osamo" o terroryzmie. Z zasady unikam pozycji o takiej tematyce, chyba że mowa o reportażach, w drodze wyjątku postanowiłam jednak zapoznać się z książką - w końcu autor raz już zrobił na mnie nie małe wrażenie.

"Drogi Osamo" jest to powieść napisana w formie listu. Pisze matka chłopca, który zginął w zamachu terrorystycznym, odbiorcą jest Osama bin Laden. O tym, że mamy do czynienia z listem przypominamy sobie tylko dzięki sposobowi prowadzenia narracji - opisywane są zdarzenia, mamy dialogi - zupełnie jak w nie liście; tylko ustawicznie powtarzane "Drogi Osamo" przypomina nam o formie.

niedziela, 30 czerwca 2013

Harlan Coben - Jedyna Szansa

Nie jestem wielką fanką Cobena, ale raz na jakiś czas sięgam po książkę jego autorstwa. Zawsze robię to z myślą, że zabieram się za książkę niewymagającą, lekką, którą można szybko przeczytać i szybko zapomnieć. Dokładnie to otrzymałam w "Jedynej Szansie".

Książka zaczyna się napadem w którym ginie kobieta, jej mąż zostaje ciężko ranny, a dziecko znika bez śladu. Jak można się domyślić - akcja kręci się wokół poszukiwań zaginionej dziewczynki. Niezbyt oryginalny pomysł, nie da się ukryć - początkowo byłam mocno znudzona. Ciekawiej robi się dopiero w połowie książki, kiedy to pojawiają się nowe wątki, postacie i wątpliwości. Do tego momentu ciągle miałam ochotę zrezygnować z lektury, ale ostatecznie stwierdzam, że dobrze zrobiłam czytając do końca. Drugą połowę książki czytało się znacznie przyjemniej, akcja się rozkręciła, pojawiło się wiele nowych tropów, więc można było trochę pogłówkować, a zakończenie i tak było dla mnie nie do przewidzenia.

wtorek, 25 czerwca 2013

Sophie Hannah - Zabójcze marzenia

Sophie Hannah dla mnie jest jednym z tych autorów, którzy porywają od pierwszej strony. Rzadko trafiam na książkę, która natychmiast mnie do siebie przekonuje. Zwykle jestem nieufna, dopiero w połowie książki zaczynam formułować jakieś sądy. Ale wobec prozy Hannah jestem bezbronna - przepadam na wstępie. "Zabójcze marzenia" są drugą książką autorki po którą sięgnęłam i muszę przyznać, że zrobiła na mnie jeszcze większe wrażenie niż "Przemów i przeżyj", którym całkiem niedawno na blogu się zachwycałam.

Książka skonstruowana w sposób do którego już przywykłam podczas poprzedniego spotkania z literaturą Hannah. Historia toczy się dwutorowo - jedna część to praca policji, druga to wszystko co dzieje się z główną bohaterką - Connie. Pisząc wszystko, mam na myśli wszystko: poznajemy fakty, wspomnienia, domysły, myśli - przeżywamy z nią, udzielają się nam jej stany emocjonalne, rozchwianie, strach.. Razem z nią wierzyłam we wszystkie teorie, które konstruowała by wytłumaczyć sytuację, w której się znalazła - naprawdę, bardzo sugestywnie napisane! Dodatkowo obie strony historii znacząco różnią się od siebie jeśli chodzi o ton w jakim jest utrzymana narracji. Praca policji opisywana jest z perspektywy różnych funkcjonariuszy, historia Connie nie od razu zajmuje pierwsze miejsce - zainteresowanie sprawą rośnie z czasem. Początkowo dowiadujemy się nieco o samych policjantach - o ich problemach, sytuacji ogólnej - również do nich się przywiązujemy i stają się oni  ważnymi postaciami w książce. Z kolei rozdziały pisane z perspektywy Connie pełne są emocji, bardzo przemawiają do wyobraźni, a czyta się je bardzo zachłannie i wręcz nerwowo.

czwartek, 16 maja 2013

Jeffery Deaver - Dar języków

"Dar języków", to pierwsza książka Jeffery'ego Deaver'a, którą miałam przyjemność przeczytać. Nie zapałałam do autora nagłą i ogromną miłością, ale z pewnością zostałam zachęcona do sięgnięcia po kolejne pozycje. Jak dla mnie "Dar języków", to klasyczny thriller, konwencjonalny, ale trzymający w napięciu i po prostu dobry.

Ta książka jest dowodem na to, że nie trzeba stawać na rzęsach tylko po to by stworzyć coś zaskakującego i wyjątkowego. Jest dowodem na to, że konwencja, w tym wypadku thriller może być inspiracją i nie należy wyrzekać się i zapominać o własnych poprzednikach i ich zasługach. Thriller w starym stylu, mroczny, wierny konwencji i wiarygodny.

Można by pewnie powiedzieć, że przewidywalny, ale myślę, że chodzi o coś innego. Autor nie próbuje za wszelką cenę zwieść czytelnika, po prostu powoli wykłada swoje karty i rzuca światło na historię. Na pewno efektem nie jest nuda, choć książkę rozgryźć można było mniej więcej już w połowie. Czytałam z dużą ciekawością, oszczędzono mi podczas lektury rozczarowań, właściwie na książkę w takim klimacie liczyłam. Nie jest to arcydzieło, ale solidny, porządny thriller, o jaki ostatnimi czasy coraz trudniej.

piątek, 10 maja 2013

Eoin Colfer - O mały włos

Tym razem nieco mniej moim zdaniem udany powrót do świata idoli z dzieciństwa. Eoin Colfer, czyli twórca Artemisa Fowla, którego przygody fascynowały mnie gdy miałam lat mniej więcej 10. Powieść dla dorosłych nie porwała. Kompletnie. Być może nie mój gatunek, na pewno nie moja stylistyka. To co sprawdza się na ekranie telewizora, w książce drażni zamiast bawić, a do tego szybko nudzi, a więc można powiedzieć, że im dalej tym gorzej. Do połowy książkę czytało się dość przyjemnie, później męczyła coraz bardziej, ostatnie 30 stron było męczarnią po prostu ogromną.

Nie chodzi o to, że książka jest kiepska, czy niespójna. Książka jest komedią pomyłek, pełna jest absurdu i żartów wszelkiego rodzaju. Na jej podstawie można by nakręcić komedię sensacyjną na poziomie, ale co innego niezobowiązująco pogapić się na ekran, a co innego spędzić na uważnej lekturze kilka godzin. Ciągłe zmiany akcji, brak jakiejkolwiek logiki, wszystko jest kompletnie nieprzewidywalne. Także lektura musi być uważna, żeby kompletnie się nie pogubić. Ale  ile można czytać o bezsensownych strzelaninach, dziwnych wspomnieniach głównego bohatera, zwariowanych sąsiadkach, i wyimaginowanych przyjaciołach?! I nie mieć dość.

niedziela, 5 maja 2013

J. K. Rowling - Trafny Wybór

Książka na półce czekała od momentu premiery. Bardzo nachalna kampania reklamowa nieco mnie odpychała od tej pozycji, ale w końcu szum zniknął i można było zacząć spokojnie czytać. Oczekiwania oczywiście miałam ogromne i tak samo duże były moje obawy. Bardzo chciałam by książka okazała się dobra, byłoby mi autentycznie przykro gdyby autorka Harrego Pottera napisała coś kiepskiego. Na szczęście nie napisała. Nie jest to pozycja genialna, ale na pewno warta uwagi. Wciągająca, dobrze napisana, przyjemna lektura.

Podpisuję się pod opinią, którą można znaleźć na okładce książki, która mówi o tym, że J. K. Rowling ma talent do opowiadania historii. Dokładnie takie są moje odczucia. Bo właśnie tym jest "Trafny Wybór" - dobrze opowiedzianą historią. Dopracowaną w każdym szczególe, zaskakująco logiczną i zawierającą wiele spojrzeń na te same wydarzenia. Opowiadana jest z perspektywy kilku osób, dzięki czemu jest kompletna, nie ma w niej niedomówień, a jednocześnie nabiera głębi i nie jest czarno-biała.

środa, 27 marca 2013

Margaret Atwood - Oryks i Derkacz

Margaret Atwood to dla mnie jedna z najlepszych pisarek, tworzących współcześnie - ma swój styl, potrafi zaskoczyć, a do tego zwykle trafia w sedno. Ostatnio dowiedziałam się, że moja ulubiona książka tej autorki - "Rok Potopu" jest kontynuacją! Co prawda dość luźną i tylko posiadającą pewne wspólne wątki kontynuacją, ale jednak. Po "Oryks i Derkacza" sięgnęłam z wielką przyjemnością, wiedziałam że książka będzie wyjątkowa i na pewno nie będę przez moment choćby żałowała.

Nie przeliczyłam się - książka jest niemalże doskonała. Akcja toczy się w podobne scenerii, co "Rok Potopu" - autorka przedstawia dość ponurą wizję przyszłości, w której człowiek sam w sobie nie przedstawia większej wartości, w której wszystko uległo przewartościowaniu i stanęło na głowie. Historię poznajemy z opowieści Yeti'ego, który przeżył koniec ludzkości i który wspomina swoje dzieciństwo i młodość, przyjaźń z Derkaczem, miłość do Oryks.

wtorek, 12 marca 2013

Roy Jacobsen - Cudowne dzieci

"Cudowne dzieci" to jedna z najmądrzejszych i najpiękniejszych książek, z którymi zetknęłam się w dorosłym życiu. Niesamowity klimat, ciekawe tło historyczno-społeczne. Książka osadzona w latach 60, w latach wielkich przemian w Norwegii. Ale przemiany lat 60', w książce mają charakter symboliczny, są jedynie tłem dla tego co zachodzi na dużo mniejszej przestrzeni - w szkole, na osiedlu i w końcu: w rodzinie i każdym jej członku z osobna. Przemiany zachodzą we wszystkim i wszystkich - narrator, główny bohater zmienia się z dziecka w mężczyznę, uczy się samodzielności, cierpi, negocjuje swoje miejsce w świecie, stara się dorosnąć i jednocześnie zachować niewinność. Dorośli zajęci swoimi problemami - choroby, pieniądze, romanse, "brak siły do dzieci".. Zatracają siebie i sens. Zmieniają się oni sami, zmienia się ich rola i to jak są postrzegani. W jednej chwili są kochającymi opiekunami, w drugiej obcymi osobami, budzącymi strach i złość.

czwartek, 7 marca 2013

Dennis Lehane - Ciemności, weź mnie za rękę


"Ciemności,weź mnie za rękę" to drugi tom serii Kenzie/Gennaro, ale ja przeczytałam go na końcu. Cała seria już za mną i mimo, że każda książka mi się podobała, to jednak cieszę się, że to już koniec. Początkowy entuzjazm już trochę, a całość nieco zmęczyła, choć nie czytałam książek jedna za drugą.


Muszę przyznać, że ten tom był jednym z lepszych z całej serii. Było dużo emocji, dużo się działo i było ciekawie. Świetnie skrojone postacie, zagmatwana i wciągająca fabuła. Ważne zarówno wątki osobiste, jak i sama zagadka, w tym wypadku w każdym calu dopracowana - Lehane'owi udało się do końca utrzymać napięcie. Podobnie zresztą jak w innych tomach. 

środa, 27 lutego 2013

Grzegorz Kopaczewski - Huta

Już od dłuższego czasu szukałam tej książki, bardzo pozytywnie zaskoczona lekturą innej książki Kopaczewskiego - Global Nation. Miałam nadzieję, że książka będzie trzymać poziom - i się nie zawiodłam.

"Huta", to powieść zaskakująca od początku - zaskakuje tematyka i styl przede wszystkim. Bohaterowie są aż nazbyt realni, niepokojąco znajomi, a przy tym tajemniczy i intrygujący; akcja (choć to nie ona jest sednem) toczy się dość szybko i rozwija w zaskakujący sposób. Największą zaletą tej książki jest jej wielowątkowość - można ją odbierać na wielu różnych poziomach, można odczytywać ją jako krytykę społeczeństwa albo po prostu jako ciekawą opowieść w której przeplatają się wątki kryminalne, obyczajowe, często komediowe. Ale jedno trzeba przyznać - książka i sam pomysł są niezwykłe oryginalne! Nie opiera się na żadnym schemacie i z niczym nie jest porównywalna - pod każdym względem się wyróżnia i jest w jakiś sposób nowatorska.

czwartek, 21 lutego 2013

Chris Cleave - Między nami

Książka wybrana i czytana w ciemno. I to kompletnie - nawet na obwolucie żadnych informacji nie zamieszczono, nawet nie wiedziałam jaki może być to gatunek, choćby ogólnie. Ale bardzo cieszę się, że zaryzykowałam, ponieważ książka ta okazała się wręcz genialna! Znalazłam wszystko co można chcieć znaleźć w książce - emocje, historię, mądrość..

Nie chcę zdradzać fabuły, ponieważ właśnie ten element zaskoczenia jest atutem - ja od początku do końca czytałam z wielkim zaangażowaniem i niecierpliwością. Porwała mnie i tyle, dawno żadna książka nie wywołała we mnie takich emocji. Książka była autentyczna i chyba właśnie to jest źródłem tych wszystkich moich zachwytów.

Autor porusza wiele tematów, większość wątków jest ukryta, nie wypowiedziana wprost. Na pierwszym planie znajdują się wydarzenia realne, ale moim zdaniem są one tylko pretekstem do przemyśleń, do zahaczenia o tematy abstrakcyjne. Wyszło to bardzo dobrze, zarówno świat rzeczywisty, jak i wewnętrzny świat bohaterów są bardzo realne, fascynują w równym stopniu.

wtorek, 19 lutego 2013

William Landay - W obronie syna

Zachęciły mnie do przeczytania tej książki pozytywne opinia na kilku blogach, wszyscy się nią zachwycali, więc postanowiłam spróbować. Nie spodziewałam się arcydzieła, liczyłam po prostu ma dobrą rozrywkę. Rozrywkę otrzymałam, ale na pewno nie oceniałam tej książki tak wysoko, jak osoby, których recenzje czytałam.

Mam co do tej książki mieszane uczucia. Czytało się ją dobrze, ciekawiła, ale pozostał po niej pewien niedosyt. Zabrakło zwrotów akcji, jakiś dwuznaczności. Nie chodzi o to, że czytelnik otrzymuje w niej rozwiązania na tacy, bo tak nie jest - od początku do końca, ale jednak czegoś zabrakło. Podczas czytania i teraz również myślę, że na podstawie tej książki mógłby powstać świetny film, ale po prostu od książki oczekuję czegoś innego niż od filmu.

Dramat sądowy - to ten gatunek najlepiej pasuje do opisu książki. Nie chodzi o prawdę, bo ona przez cały czas jest kwestią interpretacji i domysłów, nikt tak naprawdę jej nie poznaje. To co w "W obronie syna" jest kluczowe, to to co dzieje się z oskarżonym, jego rodziną i całym otoczeniem, co i w jaki sposób wpływa na wszystkie strony i na ich osądy, a to jak wszystko się zakończy schodzi na drugi plan.

czwartek, 14 lutego 2013

Sophie Hannah - Przemów i przeżyj

Przemów i Przeżyj wypożyczyłam zdecydowanie w ciemno i też bez jakiś konkretnych oczekiwań, miałam nadzieję, że książka będzie zdatna do czytania i tyle.

Zaczęło się może bez jakiś fajerwerków, ale około 100 strony, a może i wcześniej kompletnie przepadłam. Strasznie pokręcona fabuła, która z każdym rozdziałem gmatwa się jeszcze bardziej. Nie wiadomo kto jest dobry, a kto zły, kto jest katem, a kto ofiarą. Wydarzenia są co najmniej dziwne, a rozwiązanie z każdą nową informacją oddala się bardziej i bardziej.. Nie mogłam dojść o co chodzi w tej całej intrydze, nie widziałam rozwiązań, a strasznie chciałam je widzieć. :) Zwykle jest tak, że z grubsza wiadomo o co chodzi, kto komu i dlaczego, zwrot jest ewentualnie jeden, w tej książce za to mamy do czynienia z prawdziwą ucztą! Fałszywe tropy, coraz to bardziej pokręcone hipotezy wymyślane przez bohaterów, testowane, obalane, nikt już nie wie co jest prawdą, a co kłamstwem, łącznie z czytelnikiem. Nawet kiedy już wiemy kto i co zrobił zabawa nie jest skończona - wydarzenia znamy, ale się ze sobą nie łączą w coś logicznego, nie ma motywów, a i przy okazji nie ma pewności..

wtorek, 12 lutego 2013

Joanna Bator - Piaskowa Góra

Muszę się przyznać, że rzadko czytam książki polskich autorów, tak jak i rzadko oglądam polskie filmy.  Stosunkowo często kuszę się jeszcze na reportaże, ale po literaturę piękną, tym bardziej współczesną okazjonalnie. Dlaczego? Denerwuje mnie język jaki zwykle można znaleźć w dziełach polskich autorów - nazywam go wymiotnym. Przerost formy nad treścią, ciągłe przekleństwa, karykaturalne postacie, opisywanie wszystkich możliwych obrzydliwości, przedstawianie bohaterów zawsze w złym świetle.. Właśnie z tym kojarzy mi się polska literatura ostatnich 10 lat.

Piaskowa Góra jest to pierwsza pozycja Joanny Bator z którą się zetknęłam. Słyszałam o tej autorce dużo i same pozytywy, więc moje oczekiwania co do tej pozycji były wysokie. Z początku nieco się zraziłam, ciężko było mi się wbić w rytm tej książki, który wymaga ciągłej czujności, gdzie opis jest bardzo gęsty, a zwroty częste. Brak dialogów, strumień świadomości (tylko czyj ten strumień?), często  oparty tylko na skojarzeniach, z dygresjami na kilkadziesiąt stron, bardzo rozbudowany - czasowo obejmujący ponad sto lat, kilka pokoleń, kilku rodzin. Zanim jednak to wszystko zaczęło samo żyć w mojej głowie musiałam zmierzyć się z moją niechęcią do tych obrzydliwostek tak eksploatowanych w polskiej literaturze.

piątek, 8 lutego 2013

Douglas Kennedy - Grzęzawisko

Wypożyczyłam tę książkę będąc święcie przekonaną, że jest to kryminał. Z takim przekonaniem też dobrnęłam do około 100 strony, gdy zorientowałam się, że mam przed sobą dramat psychologiczny. Byłam bardzo ciekawa jak rozwinie się akcja w tej książce, byłam ciekawa czy w ogóle się rozwinie. Zacznę może od początku - książka składa się jakby z dwóch części, które napisane są w kompletnie różny sposób, dotyczą kompletnie różnych tematów.

Z powieści psychologicznej, w głównej mierze toczącej się wyłącznie w umyśle narratorki i głównej bohaterki, przechodzimy do dramatu sądowego, ewentualnie społecznego. Pomiędzy jeszcze jest coś co określiłabym zwykłym melodramatem. No ale nie szufladkujmy :) Zmierzam do tego, że czytając książkę byłam przekonana, że na jej podstawie można by nakręcić film z cyklu "Okruchy życia", czy "Prawdziwe historie", w której wszyscy kibicują biednej kobiecie, ofierze; wszystko oczywiście dobrze się skończy i co wrażliwsze osoby będą płakać z radości i wzruszenia.

piątek, 25 stycznia 2013

Dennis Lehane - Pułapka zza Grobu

Jak już wspominałam jestem fanką Lehane'a. Bardzo lubię jego styl, to jak prowadzi akcję, jeszcze mi się nie zdarzyło by któraś z książek od początku wydawała mi się oczywista. Fabuła zawsze zakręcona, wielowątkowa, nieoczywista, "zagadki" zaś trudne do rozgryzienia. 

Kiedy zaczynam czytać książkę Lehane'a, wiem że przepadłam! Nie potrafię oderwać się od lektury, a więc jak dla mnie jest to lektura na jeden wieczór - długi wieczór, ponieważ "Pułapka zza grobu" liczy sobie ponad 300 stron. Ale właśnie to lubię, taki specyficzny klimat podczas czytania Lehane'a - siadam i znikam, naprawdę świetna rozrywka.

Wiadomo, że nie jest to kandydat do nagrody Nobla, ale w swoim gatunku jest mistrzem! Zapewnia to czego oczekuje się sięgając po kryminał/sensację - trzyma w napięciu, wciąga, ma klimat, mi niczego więcej nie trzeba! A nie jestem wielką fanką kryminałów, to znaczy jestem, ale ciężko mnie zadowolić, jednak polecając Lehane'a, robię to z czystym sumieniem!

niedziela, 20 stycznia 2013

Piotr Czerwiński - Przebiegum życiae

Oj długa to była przerwa na blogu, a i długo męczyłam ostatnią książkę. Niestety życie studenta jest ciężkie przez kilka tygodni w roku i tym właśnie się usprawiedliwiam. :) Ale przeczytałam i spieszę podzielić się wrażeniami!

Przebiegum życiae okazało się być lepszą książką niż się spodziewałam, to po pierwsze. Nie było to zwykłe czytadło, które można połknąć w jeden wieczór i zapomnieć, pod płaszczykiem humoru i lekkiego języka skrywa całkiem sporo, całkiem sporo mówi o życiu w dzisiejszym świecie, o lękach, problemach, o tym co dziś znaczy człowiek. Na pewno nie jest to wizja optymistyczna, nawet przez moment taką nie była. Świat pędzi i się nie zatrzyma, nie zwolni nawet na moment, a jeśli ty zwolnisz, to cały twój świat przetoczy się po tobie, taka to wizja. Wizja to może nie odkrywcza, ale prawdziwa.

Książkę czyta się bardzo dobrze, tak stwierdzam już teraz. Ale muszę przyznać, że z początku bardzo denerwował mnie sposób w jaki została napisana - polsko-angielskim żargonem, początkowo nie widziałam celu w tym zabiegu, ale w końcu stwierdziłam, że celowy był jak najbardziej. Można wczuć się w sposób myślenia bohaterów i narratora i ostatecznie książkę czyta się bezproblemowo, a dzięki użytemu językowi wciąga nawet bardziej.

poniedziałek, 7 stycznia 2013

Agnieszka Drotkiewicz - Teraz

Taka malutka książeczka to, w sam raz do czytania w tramwaju/pociągu lub do pochłonięcia w jeden wieczór. Czyta się łatwo i przyjemnie, bez większej fabuły, raczej strumień świadomości. Mi nie przypadło zbytnio do gustu, choć napisane sprawnie i konsekwentnie, po prostu nie lubię tego typu prozy.

Książkę nazwałabym popisem sprawnego posługiwania się symbolami i odwołaniami do rodzimej popkultury. Agnieszka Drotkiewicz sypie wszystkim tym co można usłyszeć lub wyczytać, jakby książka o kobiecie myślącej tekstami piosenek i złotymi myślami. Tylko dlaczego cytaty w tej książce nie są zaznaczane? To mnie osobiście zastanawia - zastanawia też to co tak naprawdę sama ona napisała, a co tylko pozlepiała. Cała książka jest zabawą słowem, trzeba przyznać, że autorka sprawnie działa, w czymś co bohaterka jej powieści nazywa światem liter. Ale mi to nie wystarcza, przy krótkich formach - felietonach na przykład może i to się sprawdza, ale od książki wymagam czegoś więcej niż zgrabnych zdań, a tak naprawdę tu nic innego nie znalazłam. Agnieszka Drotkiewicz może i jest niezłą dziennikarką, potrafi przeprowadzać wywiady, napisać raz w tygodniu krótki tekst dla czytelników wysokich obcasów, który przeczyta się z uśmiechem, ale to tyle, pisarką według mnie jest co najwyżej przeciętną.