Książki i recenzje związane z hasłem: Wydawnictwo Czarne
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wydawnictwo Czarne. Pokaż wszystkie posty

środa, 14 października 2015

Katarzyna Surmiak-Domańska - Ku Klux Klan. Tu mieszka miłość

Kiedy sięgałam po "Ku Klux Klan. Tu mieszka miłość" spodziewałam się książki mocno historycznej, w której znajdę korzenie pewnych zjawisk mających miejsce obecnie; demaskatorską - która umieści w szerokim kontekście słowa, czyny, nowe i stare formy rasizmu, czy ksenofobii. Na pewno nie spodziewałam się reportażu o ruchu istniejącym TERAZ. Legalnym, rodzinnym, nieopartym na nienawiści i chwytliwych hasłach, a na miłości, studiowaniu pisma świętego, naukowości. Jakkolwiek błędnie rozumianych i wybiórczych, ale jednak. Mało tego - ruchu prężnym i skupiającym rzesze ludzi. Być może nieeksponowanym i niszowym, ale w świadomy sposób. Ku Klux Klan to ruch pro-biały, skupiający ludzi pragnących chronić swoje rodziny, kryjących się przed zagładom rasy, mających się za osoby, które w najbardziej decydującym momencie wyjdą z ukrycia i zniszczoną białą rasę odtworzą. Zaludnią Ziemię na nowo - inne rasy, co oczywiste, wyginą kiedy tylko zostaną pozostawione same sobie.

Surmiak-Domańska jedzie do Ameryki na doroczny Krajowy Zjazd Ku Klux Klanu. Czyni to nie jako postronna obserwatorka, ale zapowiedziana reporterka z Europy, która pragnie poznać współczesny wizerunek Klanu. Zostaje zaproszona, przedstawiona członkom, polecona jako reporterka, z którą wolno rozmawiać. Zbiera deklaracje i obserwuje. Jedzie do Harrison, niemal całkowicie białego miasteczka, położonego w Pasie Biblijnym, jednoznacznie kojarzonego z Ku Klux Klanem, choć jedynie garstka mieszkańców obecnie do niego należy. W Harrison wraz z rodziną żyje Thom Robb - dyrektor jednego z najbardziej znanych Klanów, to on zaprosił Surmiak-Domańską, to on chce wyznaczyć kierunek reportażu, wskazać reprezentatywnych członków. 

poniedziałek, 20 lipca 2015

Karolina Domagalska - Nie przeproszę, że urodziłam. Historie rodzin z in vitro

Temat bardzo aktualny i kontrowersyjny - in vitro. Łatwo jest wypowiadać się kategorycznie, opowiadać po jednej ze stron w sporze, szczególnie jeśli sprawa "nie dotyczy" i postrzegana jest zero-jedynkowo. Tyle, że to nie jest spór, o czym w panujących warunkach można łatwo zapomnieć. Karolina Domagalska zebrała świadectwa, opinie specjalistów, historie rodzin. In vitro jest metodą leczenia niepłodności, na którą wcale nie jest łatwo się zdecydować. Nie chodzi o koszt, dostępność itd. Obok tego, co pojawia się w publicznej debacie istnieją kwestie sięgające dużo głębiej. Kwestie, które pojawiają się dopiero w momencie, gdy decyzja zaczyna dotyczyć w sposób osobisty. Tożsamość dzieci, rodziców, nowe modele rodzin, konieczność dogłębnego przemyślenia rodzicielstwa i jego konsekwencji, niekoniecznie obecne w innych okolicznościach.

Karolina Domagalska stworzyła wielowymiarowy obraz, podchodziła do tematu z wielu stron, nie pominęła głosu żadnej z zainteresowanych osób. Odcinając in vitro od politycznego szumu, dociera do sedna. Pisze na temat regulacji prawnych, różnych standardów i rozwiązań przyjętych w poszczególnych państwach, ale przede wszystkim rozmawia - większość książki to sprawozdania z wywiadów, czy same wywiady, cytaty z maili, a nie przegląd suchych faktów. "Nie przeproszę, że urodziłam", to książka jednocześnie bardzo autorska i rzetelna, wcale nie przedstawiająca faktów tylko z jednej strony. Nie ma tu też ocen, których tak wiele wszędzie można znaleźć. Karolina Domagalska, owszem, zabiera głos w dyskusji, ale jeśli miałabym sprowadzić go do jednego zdania brzmiałby on: "to indywidualna decyzja".

czwartek, 28 sierpnia 2014

Joanna Jagiełło - Hotel dla twoich rzeczy

Książka o życiu, macierzyństwie i pisaniu – jak głosi podtytuł. Historia, jak można się domyślić słodko-gorzka. Choć tak naprawdę myślę, że mało kto spodziewałby się książki o takiej treści po tym konkretnym wydawnictwie, nie taką słodycz i gorycz znamy. Nie chodzi bynajmniej o to, że z książką jest coś nie tak – jest bym powiedziała nawet bardzo dobra, ale jest zupełnie czymś innym, niż to, do czego Czarne przyzwyczaiło.

Joanna Jagiełło opowiada historię swego życia – zaczynając od pierwszych wspomnień i tego co sobie wymyśliła o swym niemowlęctwie. Przechodzimy z nią przez całe życie – przy czym prócz opowieści wiele jest tu rzeczy ważniejszych. Autorka patrzy na siebie z dystansu, czasem wprowadza perspektywę innych bohaterów, jej pisanie jest eksperymentem i przedmiotem analizy. Prócz historii jest też analiza i to właśnie jest kluczowym elementem, tym co sprawia, że czytanie o życiu autorki staje się wartościowe. Zresztą sama historia, choć bardzo osobista, również nie jest prostym zwierzeniem - została przepuszczona przez filtr wspomnień i emocji, to co było faktycznie wymieszało się z tym co istniało tylko w głowie. Z jednej strony efektem jest osobistość spotęgowana, z drugiej niezwykle oryginalna forma, która sama w sobie fascynuje. Forma znów spotęgowana, ponieważ autorka wchodzi też na metapoziom - tworzy narrację o narracji.

wtorek, 22 lipca 2014

Rachel Cusk - Praca na całe życie. O początkach macierzyństwa

Wydawnictwo Czarne decydując się na wydanie napisanej w 2001 roku książki Rachel Cusk pokazuje przede wszystkim, jaką drogę przebyło społeczeństwo od tego czasu, jak zmieniło się postrzeganie macierzyństwa, kobiety i dziecka. Na co dzień zmianę tę trudno dostrzec, ginie ona wśród narastających rzeczy "do zmienienia". Kiedy weszłam w dorosłe życie, te rzeczy "do zmienienia" już były, podobnie jak lista frustracji i lista niesprawiedliwości. Szczerze mówiąc nigdy nie przyszło mi do głowy, że zmiana jaka się dokonała, to przede wszystkim to, że WOLNO mówić matką o swoich uczuciach. 13 lat temu byłam trzynastolatką, zmiany w sposobie narracji zadziwiająco pokryły się z moim osobistym rozwojem, zlały się z nim w jedno i pozostały przeze mnie niezinterpretowane.

Pytanie, które samo się nasuwa, to na ile znacząca jest ta zmiana.. Jak wielu uznaje ją za zmianę, a jak wielu za fanaberię lub dowód na słabość, w jak wielu przypadkach "zmiana" staje się narzędziem do pogrążania kobiet w ich problemach. Bo czy to nie jest zmiana dość przygnębiająca, czy nie zdaje się niewystarczająca? Kobiety, Matki mogą wyrażać swoją frustracje, mogą być szczere same ze sobą, mają prawo do uczuć. Czy nie jest to prawem każdego człowieka? Po lekturze książki pytania te nabrały dla mnie nowego znaczenia, nigdy nie patrzyłam na nie jak na taką nowinkę, dla mnie one były czymś zastanym.

wtorek, 3 czerwca 2014

Kjell Ola Dahl - Lodowa kąpiel

Po kilku nieudanych próbach z kryminałami wydawnictwa Czarne postanowiłam spróbować jeszcze raz, ostatni jeśli pójdzie źle. Zachęcona pochlebnymi recenzjami "Lodowej kąpieli, uznałam że jest to książka idealna na tego typu próbę. Jeśli nie ta, to żadna - każdy w końcu potrzebuje granic i uproszczeń. Mimo wszystko udało podejść mi się do książki bez uprzedzeń i.. przeczytałam ją niemal jednym tchem, jak dawno nie zdarzyło mi się z żadną książką. Kompletnie przepadłam.W mojej głowie zaczął wyświetlać się film, a ja nie mogłam przestać go oglądać.

Książka zaczyna się dość niezobowiązująco - ot, dwa na pozór nieszczęśliwe wypadki, śmierci bez związku, proste sprawy. Utonięcie i wypadek w metrze z udziałem bezdomnej narkomanki. Sprawy łatwe do rozwiązania, jednak szybko pojawiają się wątpliwości co do faktycznego biegu zdarzeń. Pojawiają się anonimowi informatorzy, nieścisłości, a Lena prowadząca śledztwo kilkakrotnie spotyka na swojej drodze niejakiego Stiana Romera, który usiłuje ją zabić, a na temat którego przełożeni nakazują jej milczeć.. W śledztwie brakuje wielu elementów, jednak zatacza ono coraz szersze kręgi - zahaczając aż o parlament i inne szacowne instytucje, wykraczając nawet poza granice kraju. Śledztwa nie da się zamieść pod dywan, jak zdaje się wielu by pragnęło. 

środa, 7 maja 2014

Sylwia Szwed - Mundra

Mundra, czyli mądra, nazywana różnie - z mniejszym i większym szacunkiem i ładunkiem znaczenia: babką, znachorką, akuszerką, obecnie położną. W Polsce zawód położnej nie jest wysoko ceniony, sytuuje się ją bardzo blisko pielęgniarki, nierzadko nawet myli. Bycie położną nie wiąże się z szacunkiem, prestiżem, a nawet godnym wynagrodzeniem. O położnych słyszy się też częściej w negatywnym kontekście: głównie jeśli mowa o złym traktowaniu rodzących kobiet, czy w formie bezpośrednich skarg. Od czasu do czasu można też usłyszeć, że nie są zadowolone ze swoich zarobków. Wydaje mi się, że przeciętny mieszkaniec naszego kraju wie o położnych właśnie tyle. 

Medykalizacja ciąży, przeniesienie porodów do szpitali, a nierzadko na sale operacyjne, odejście od opieki nad kobietami do sprawnego przyjmowania porodów, stopniowa degradacja położnych i ich pracy, dyktat lekarzy, uprzedmiotowianie WSZYSTKICH kobiet uczestniczących w porodzie (w tym położnych) - wszystko to miało straszne skutki, opłakane. W historii zawodu położnych brak ciągłości. Syliwa Szwed w swojej książce zamieściła 10 wywiadów z położnymi, kobietami reprezentującymi 3 pokolenia, różne szkoły, podejścia, światopoglądy i mającymi różne doświadczenia. Niemal w każdym wywiadzie słyszymy słowa krytyki wobec siebie i swojej pracy wykonywanej w przeszłości, głównie do lat 90.. Dlaczego? Nie dlatego, że wcześniej źle pracowały, źle życzyły rodzącym, ale dlatego, że nie potrafiły odróżnić dobrej praktyki od złej, tak zostały nauczone, dlatego że myślały, że właśnie tak wygląda dobra opieka i pomoc. 

wtorek, 11 marca 2014

Patti Smith - Obłokobujanie

Patti Smith, to jedna z najważniejszych kobiet w historii rocka, artystka innowacyjna i realizująca się na wielu polach. Jest poetką - niezależnie czy chodzi o muzykę, film, czy pisanie. Jej twórczość - bez względu na jej rodzaj - jest na wskroś poetycka, mocna i nieoczywista, a jednocześnie synkretyczna, ignorująca granice, łącząca style.

"Obłokobujanie" to niewielka książeczka, pierwsza która wyszła spod ręki Smith. Jest zapisem poszukiwania, dochodzenia, stawania się artystą. Jak zaznacza Smith - nie jest to bajka, to historia prawdziwa. Jednak tych słów nie można rozumieć dosłownie - w "Obłokobujaniu" mamy raczej zapis rzeczywistych stanów wewnętrznych, niż historię rozumianą tradycyjnie.

Patti Smith ma niezwykły dar, czy umiejętność malowania onirycznych, zmysłowych obrazów, w których zwykłe sytuacje stają się karykaturami, w których każdy ruch ma znaczenie. Obrazy przywodzące na myśl narkotyczne wizje, ale też dziecięce zabawy, czy leniwe letnie popołudnia w ogrodzie. W tej książce jest ruch, zmiana, ciągłe drżenie.

czwartek, 13 lutego 2014

Angelika Kuźniak - Marlene

"Ta książka nie jest biografią. To reporterska opowieść o Marlenie Dietrich." 
Opowieść nie tylko o znakomitej aktorce, czy piosenkarce, ale przede wszystkim człowieku. Kobiecie pełnej sprzeczności, znerwicowanej i jednocześnie niesamowicie uporządkowanej, żyjącej na pokaz, ale zaciekle broniącej swoje prywatności, nieprzejednanej w każdym aspekcie i silnej, a przy tym sprawiającej wrażenie bezbronnej i żyjącej w strachu, nieustannie w pozycji obronnej. Pełnej pasji i zimnej jednocześnie. O postaci, jakich już nie ma - prawdziwej gwiaździe, nie z tej, ani nie z minionej epoki - wyjątkowej w każdym czasie.

W "Marlene" Angelika Kuźniak analizuje przedmioty Dietrich, które zostały przekazane po śmierci artystki do berlińskiego archiwum. Znalazły się tam wszystkie rzeczy należące do niej za życia - 25 ton - w tym szmaty do podłóg, czy niedopałki. Kuźniak trafia w notesie Dietrich na kartkę zapisaną polskimi nazwiskami i to staje się jej punktem wyjścia, od tego zaczyna poszukiwania, zbieranie historii. Jej historia zaczyna się w latach 60, wtedy Dietrich przyjechała do Polski, do tych wydarzeń - nieznanych, niespisanych, nie będących wcześniej źródłem zainteresowania wraca Kuźniak i poprzez nie nakreśla obraz artystki. Chociaż, nie - artystki niekoniecznie, osoby prywatnej. Na której wojna odcisnęła swoje piętno, niespełnionej, zniewolonej przez samą siebie, a przy tym wzbudzającej skrajne emocje, a w Niemczech, kraju który kochała i uznawała za swoją ojczyznę mimo wszystko, wręcz wyklętej.

środa, 15 stycznia 2014

Dariusz Czaja (red.) - Inne przestrzenia, inne miejsca. Mapy i terytoria

"Inne przestrzenie, inne miejsca" to zbiór esejów napisanych przez antropologów kultury, filmoznawców, filologów, historyków, czy fotografów. Teksty zawarte w tomi nawiązują - mniej lub bardziej dosłownie - do koncepcji nie-miejsc (M.Auge), czy heterotopii (M.Foucault), których tu nie będę dokładnie tłumaczyć, ale które można rozumieć, jako miejsc, które zostały wyjęte z "porządku" - zapomniane, niechciane, trudne do zdefiniowanie, problematyczne białe plamy. Lub inaczej - miejsca, które powstają przez krzyżowanie się różnych dyskursów, tego co było, co jest, co zostało przejęte lub wykreowane. 

Książka podzielona jest na cztery części: Topografie podróżne, Miasta i okolice, Ruiny, rany, pustki oraz Ślady (nie)obecności. Teksty są bardzo zróżnicowane i przedstawiają wiele punktów widzenia, często nieoczywistych i bardzo odmiennych jeśli chodzi o sposób pisania. Dotyczą różnych zakątków świata i Polski, a ich wspólnych mianownikiem jest świeżość spojrzenia. Każdy z tekstów zachęca do analizowania przestrzeni, uświadamia, że obecnie nie można mówić o oczywistościach, czy o prostych liniach rozwoju, że przestrzeń jest palimpsestowa i nigdy nie funkcjonuje tylko w jednym kontekście.

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Wojciech Tochman - Jakbyś kamień jadła

Wojciech Tochman porusza temat bolesny i dla Europy niewygodny, a w czasie kiedy autor zbierał materiały do książki również nie do końca przepracowany, bardzo aktualny. Tochman pisze o wojnie domowej w Bośni i Hercegowinie, związanej z czystkami etnicznymi, celującej w ludność cywilną, w wyniku której zginęły setki tysięcy osób, a niemal 2 miliony zostały uchodźcami. Nie sama wojna jest tu głównym tematem, ale to jak żyć po niej, jak żyć w świecie bez mężczyzn, bez domu, w ciągłym strachu. 

Książka po raz pierwszy ukazała się 7 lat po zakończeniu konfliktu, rzeczywistość zastana w Bośni jest zatrważająca, a rany ciągle otwarte. Wojna nie skończyła się wraz z zaprzestaniem walk, jest ciągle żywa i to nie tylko w pamięci. "Jakbyś kamień jadła" opowiada głównie o kobietach - żonach, matkach, często jedynych ocalałych z całej rodziny, dr Ewie Klonowski, antropolog starającej się oddać im choć kości. Mężczyźni w książce, to tylko wspomnienia. Zresztą jak zauważa autor, w Bośni wiele jest miejsc wyglądających na zamieszkałe tylko przez kobiety - choć akurat to wynika ze strachu mężczyzn przed karą, wielu z Serbów żyje w ukryciu, na wygnaniu.

wtorek, 26 listopada 2013

Andrzej Muszyński - Miedza

Andrzej Muszyński to bardzo ciekawy głos wśród młodych twórców non-fiction. Dał się poznać jakiś czas temu w "Południu", teraz powrócił z "Miedzą". Bardziej osobistą, nie do końca fikcją, ale też nie reportażem. Muszyński stworzył książeczkę maleńką, ale niezwykle bogatą w treść. Czyta się ją długo i z trudem - chociażby dlatego, że duża jej część napisana jest śląską gwarą. 


Muszyński rozlicza się z przeszłością, spowiada się z teraźniejszości, stara się zbudować siebie z nie do końca pasujących kawałków. Ta proza mówi o rzeczy niezwykle ważnej i coraz częściej dostrzeganej - o tożsamości. O tym co człowiek może ze sobą zrobić, a co jest od niego niezależne. Czy faktycznie jest panem swego losu? Jak wygląda proces odchodzenia, jak wyglądają powroty? Kim jesteśmy? Gdzie zmierzamy? Zmiany, wieś, polska, tradycja, jawa, sen, dwa światy, samotność, wspólnota, przemijanie, mit. Takich haseł mogłabym rzucić mnóstwo, a każde da się gdzieś dopasować do tej prozy. 

środa, 23 października 2013

Michał Książek - Jakuck. Słownik miejsca

Zimą przez zamrożone okna autobusów nic nie widać. Pasażerowie chuchają, dmuchają i pytają smutno: - Ludzie, gdzie my jesteśmy?*

Ten cytat trafia w sedno, oddaje nastrój książki i nastrój Jakucka, opisanego przez Książka. Autor spędził w Jakucji kilka lat, przeżył kilka zim, założył tam rodzinę, poznał mróz, który większość ludzi kojarzy tylko z opisami łagrów. Książek tłumaczy ten mróz, posługuje się wszystkimi dostępnymi metodami by go opisać. I mu się udaje. Już nigdy nie będę myślała o tej części świata tak samo jak kiedyś, a Polska zima już chyba nigdy nie wyda mi się prawdziwa.

Michał Książek w "Jakucku" nawiązuje do dwóch polskich postaci związanych z Jakucją, to oni w pewnym sensie nadali jego książce kształt. Edward Piekarski, który stworzył słownik języka jakuckiego oraz Wacława Sieroszewskiego, autor "Dwunastu lat w kraju Jakutów" - oboje przyjechali tam jako zesłańcy (co sprawiło, że zaczęłam myśleć o Jakucji, jak o miejscu, w którym żyje się za karę). Książek podąża śladami Sieroszewskiego, tropi go, od Piekarskiego z kolei zaczerpnął pomysł na stworzenie słownika miejsca.

czwartek, 19 września 2013

Angelika Kuźniak - Papusza

Papusza fot. pochodzi ze strony: http://www.eczaskultury.pl
Do niedawna nie wiedziałam kim jest Papusza. Ciężko mi powiedzieć, czy gdyby ktoś mi o niej powiedział, czy zainteresowałabym się na tyle by dotrzeć do sensów tak głębokich, jak te do których dotarła Kuźniak. Nie wiem, czy w ogóle bym się zainteresowała. Do sięgnięcia po książkę nie zachęciło mnie nic innego jak blogosfera - nie sam temat, a opinie. Biorąc się za lekturę nie do końca nadal wiedziałam "kim jest Papusza", ale wiedziałam już jakich emocji się spodziewać, jakie kolory ma ta historia. To mnie zachęciło - a więc może bardziej chęć poznania twórczości Angeliki Kuźniak, a nie samej Papuszy. 

czwartek, 6 czerwca 2013

Katarzyna Surmiak-Domańska - Mokradełko

Katarzyna Surmiak-Domańska stworzyła reportaż dotyczący Halszki Opfer oraz otoczenia w którym żyje. Halszka Opfer jest autorką dwóch autobiograficznych książek - "Kato-tata" oraz "Monidło", mieszka w Mokradełku. "Kato-tata" traktuje o przemocy fizycznej, psychicznej i seksualnej jakiej Halszka doświadczała od najmłodszych lat; "Monidło" dotyczy jej dorosłego życia i tego jak lata koszmaru odbiły się na niej i jej obecnym życiu.

Tytułowe Mokradełko to niewielkie miasteczko, leży gdzieś w Polsce; gdzie dokładnie - nie wiadomo, ale mogłoby być wszędzie. Mokradełko to nazwa metaforyczna - odnosi się głównie do małomiasteczkowej mentalności. Mokradełko straszy, jest nieprzyjemne, ogranicza, ale może być również niebezpieczne - jeśli ktoś stanie z nim do walki.

W Mokradełku każdy wie jak powinna wyglądać, zachowywać się ofiara - powinna być cicha, spokojna, przestraszona. Halszka Opfer nie pasuje do ich obrazu - po pierwsze dlatego że sama o sobie mówi, a przecież ofiara nie ma głosu, to ktoś inny powinien mówić o jej krzywdach. Halszka jest głośna, gadatliwa, modnie ubrana, jej życie miłosne jest dość burzliwe. I to wystarczy by bardziej niż gwałcący ojciec bulwersował sam fakt, że Halszka "coś takiego napisała".

czwartek, 4 kwietnia 2013

Swietłana Aleksijewicz - Ostatni Świadkowie. Utwory solowe na głos dziecięcy

Swietłana Aleksijewicz po raz kolejny udowadnia swoją wielkość, talent i ogromną wrażliwość. "Ostatni Świadkowie", to spisane dziecięce historie, wspomnienia z czasu wojny. Krótkie (od strony do 3 stron) wspomnienia dorosłych już osób, które zamiast dzieciństwa przeżyły wojnę i to w najgorszym, najokrutniejszym wydaniu. Wojna widziana oczami dzieci wygląda zupełni inaczej niż ta, którą znamy z lekcji historii, czy ta sama wojna dorosłych. Bezsilność, brak sprawczości, nagłe wyrwanie z kontekstu, strach. Dla dzieci wojna nie wiązała się z walkami i zwycięstwami, czy porażkami, ale z głodem, rozłąką i pozbawieniem miłości.

Książka nie jest typowym reportażem - nie ma w niej chronologii, ani opisu wydarzeń historycznych, są to wspomnienia - tylko i wyłącznie. Swietłana Aleksijewicz nie stawia się w roli komentatorki, jedynie spisuje, słucha i spisuje słowa usłyszane od tytułowych ostatnich świadków. Napisanie tego typu książki musiało być zadaniem trudnym - stworzenie dobrego reportażu, ograniczając się do relacjonowania, bez analizowania, czy porównywania wymaga ogromnej wrażliwości, mnóstwa szacunku i umiejętności słuchania. Każda historia jest kwintesencją, każda jest unikalna i trafia w samo sedno. Poprzez opis jednego wydarzenia, jednego dnia z życia, czy jednej postaci ukazane jest okrucieństwo jakiego doświadczały wszystkie rodziny okresie Wojny Ojczyźnianej.

środa, 27 lutego 2013

Grzegorz Kopaczewski - Huta

Już od dłuższego czasu szukałam tej książki, bardzo pozytywnie zaskoczona lekturą innej książki Kopaczewskiego - Global Nation. Miałam nadzieję, że książka będzie trzymać poziom - i się nie zawiodłam.

"Huta", to powieść zaskakująca od początku - zaskakuje tematyka i styl przede wszystkim. Bohaterowie są aż nazbyt realni, niepokojąco znajomi, a przy tym tajemniczy i intrygujący; akcja (choć to nie ona jest sednem) toczy się dość szybko i rozwija w zaskakujący sposób. Największą zaletą tej książki jest jej wielowątkowość - można ją odbierać na wielu różnych poziomach, można odczytywać ją jako krytykę społeczeństwa albo po prostu jako ciekawą opowieść w której przeplatają się wątki kryminalne, obyczajowe, często komediowe. Ale jedno trzeba przyznać - książka i sam pomysł są niezwykłe oryginalne! Nie opiera się na żadnym schemacie i z niczym nie jest porównywalna - pod każdym względem się wyróżnia i jest w jakiś sposób nowatorska.

wtorek, 1 stycznia 2013

Lidia Ostałowska - Farby wodne

Już od jakiegoś czasu planowałam zabrać się za tę książkę, ale jakoś tak ciężko było z tym. Pozycja jakby obowiązkowa i taka dobra z założenia, bo nominowana do nagrody Nike, a reportaże wydawane przez Czarne po prostu uwielbiam. Ale temat jakby trochę zniechęcał - właściwie nie wiedziałam czego się spodziewać, bo żadnych streszczeń, czy recenzji nie czytałam, nawet okładkowy opis w całości nie przeczytany. Więc tyle co wiedziałam, że do czynienia mam z reportażem oraz że dotyczyć będzie Holokaustu.

Książek na ten temat jak wiadomo napisano wiele i według mnie często zapędzają one czytelnika w pewną pułapkę, mocno emocjonalne i epatujące polską martyrologią. Szczególnie jeśli chodzi o literaturę piękną od jakiegoś czasu unikam czytania na ten temat. Książki naukowe można powiedzieć bronią się siłą rzeczy, więc o nich nie wspominam. Reportaż jednak to inna bajka - pozycja autora jest ważna, nie chodzi o żaden obiektywizm, więc moje nastawienie było co najmniej średnie. Reportaż również jest gatunk/iem, który wydaje mi się stosunkowo rzadko wykorzystywany do opisywania Holokaustu. Czasy przed 1989 rokiem z jednej strony były niezbyt sprzyjające do pisania na ten temat, a z drugiej strony obecnie ciężko napisać reportaż o tak odległym czasie (stosunkowo) ponieważ brak świadków.

poniedziałek, 19 listopada 2012

Barbara Demick - Światu nie mamy czego zazdrościć

Światu nie mamy czego zazdrościć, to reportaż o ludziach, którzy w te słowa wierzą lub wierzyli. Reportaż o Koreańczykach z Północy, którzy od najmłodszych lat kochali dobrego Ojca i syna, modlili się do nich, śpiewali pieśni, wieszali na ścianach święte obrazki - ich portrety. Kim Ir Sen i Kim Dżongil byli ich całym życiem. Odebrali im co prawda godność, rodzinę, możliwości, okłamywali ich, głodzili, zapominali o nich, ale nadal byli całym życiem.

Koreańczycy z Północy, o których mowa w reportażu Barbary Demick, to ludzie, którzy dla swoich przywódców zrobiliby, bądź robili wszystko. Patrzyli na śmierć bliskich, rezygnowali z miłości, z marzeń, pracowali za darmo, umierali z głodu, byle tylko nie sprzeciwić się reżimowi. Trudno powiedzieć dlaczego - nie robili tego ze strachu, ale nie robili tego też z miłości. Nie wiedzieli, nie wierzyli, że może być inaczej. Wierzyli w swoją miłość. Jeśli się bali, to dlatego, że sami siebie potępiali za swoje czyny, gniew przywódcy był usprawiedliwiony.

środa, 14 listopada 2012

Grzegorz Kopaczewski - Global Nation

Global Nation to opowieść o życiu świecie bez granic. Pozornie. Akcja toczy się w Londynie wśród migrantów, młodych ludzi. Wyjeżdżają za pieniędzmi, za przygodą, bo muszą, albo bo chcą. Jest to opowieść o zwykłym życiu, bez kolorowania i słodzenia.

Książka jest moim zdaniem niezwykła w swojej prostocie. Historia jest realna, może dotyczyć każdego, właśnie dlatego budzi dużo emocji. Smutek i radość są autentyczne, czułam się jakbym słuchała opowieści przyjaciela, który opowiadał mi co się zdarzyło w jego życiu przez ostatnie kilka lat. Przeżywałam przedstawione historie bardzo osobiście. Nie były one dramatyczne, po prostu życie - gdyby w książce opisywano wielkie dramaty pewnie by mnie aż tak bardzo nie ruszały.

Niby tylko opowieść, a jednak jakby reportaż. Pojawia się refleksja nad światem, w którym żyjemy. Młodzi ludzie konfrontują swoje marzenia, oczekiwania i  plany z rzeczywistością. Podejmują ryzyko i często przegrywają. Są odważni, młodzi, piękni, otwarci, wykształceni, chcą coś osiągnąć, ale tak naprawdę są niewidzialni, nic nie znaczą. Wyjeżdżali "w wielki świat" z poczuciem wielkiej sprawczości, decydowali o swoim przyszłym życiu, ale okazuje się, że możliwość wyboru jest pozorna. Żyją w systemie, czy tego chcą czy nie. W systemie, który pozwala na "zdobywanie świata", a później bez skrupułów sprowadza na ziemię, wskazuje gdzie jest czyje miejsce.

poniedziałek, 5 listopada 2012

Matti Ronka Dobry Brat Zły Brat


A dziś niestety totalna porażka. Dobrze zapowiadająca się książeczka – fiński kryminał, moje ulubione wydawnictwo Czarne.. Miałam nadzieję na naprawdę mocną, dobrą książkę – jak to z tyłu książki przeczytałam „mrożący krew w żyłach, wciągający kryminał” – tak, właśnie tego chciałam. No i generalnie dostałam kilka godzin męczarni, bo inaczej nie nazwę czasu spędzonego z tą książką.

Po pierwsze była nudna. I to baaaardzo. Właściwie nic się w tej książce nie działo. Jakaś tam historia niby była, ale postacie były moim zdaniem przypadkowe i nic do fabuły nie wnoszące, główny bohater był do granic nie charakterystyczny, jak i zresztą wszyscy inni. Nic mnie nie zainteresowało w tej książce, bardzo się musiałam skupiać żeby w ogóle czytać ze zrozumieniem i nie odlecieć po kwadransie myślami gdzie indziej.