niedziela, 30 czerwca 2013

Harlan Coben - Jedyna Szansa

Nie jestem wielką fanką Cobena, ale raz na jakiś czas sięgam po książkę jego autorstwa. Zawsze robię to z myślą, że zabieram się za książkę niewymagającą, lekką, którą można szybko przeczytać i szybko zapomnieć. Dokładnie to otrzymałam w "Jedynej Szansie".

Książka zaczyna się napadem w którym ginie kobieta, jej mąż zostaje ciężko ranny, a dziecko znika bez śladu. Jak można się domyślić - akcja kręci się wokół poszukiwań zaginionej dziewczynki. Niezbyt oryginalny pomysł, nie da się ukryć - początkowo byłam mocno znudzona. Ciekawiej robi się dopiero w połowie książki, kiedy to pojawiają się nowe wątki, postacie i wątpliwości. Do tego momentu ciągle miałam ochotę zrezygnować z lektury, ale ostatecznie stwierdzam, że dobrze zrobiłam czytając do końca. Drugą połowę książki czytało się znacznie przyjemniej, akcja się rozkręciła, pojawiło się wiele nowych tropów, więc można było trochę pogłówkować, a zakończenie i tak było dla mnie nie do przewidzenia.

wtorek, 25 czerwca 2013

Sophie Hannah - Zabójcze marzenia

Sophie Hannah dla mnie jest jednym z tych autorów, którzy porywają od pierwszej strony. Rzadko trafiam na książkę, która natychmiast mnie do siebie przekonuje. Zwykle jestem nieufna, dopiero w połowie książki zaczynam formułować jakieś sądy. Ale wobec prozy Hannah jestem bezbronna - przepadam na wstępie. "Zabójcze marzenia" są drugą książką autorki po którą sięgnęłam i muszę przyznać, że zrobiła na mnie jeszcze większe wrażenie niż "Przemów i przeżyj", którym całkiem niedawno na blogu się zachwycałam.

Książka skonstruowana w sposób do którego już przywykłam podczas poprzedniego spotkania z literaturą Hannah. Historia toczy się dwutorowo - jedna część to praca policji, druga to wszystko co dzieje się z główną bohaterką - Connie. Pisząc wszystko, mam na myśli wszystko: poznajemy fakty, wspomnienia, domysły, myśli - przeżywamy z nią, udzielają się nam jej stany emocjonalne, rozchwianie, strach.. Razem z nią wierzyłam we wszystkie teorie, które konstruowała by wytłumaczyć sytuację, w której się znalazła - naprawdę, bardzo sugestywnie napisane! Dodatkowo obie strony historii znacząco różnią się od siebie jeśli chodzi o ton w jakim jest utrzymana narracji. Praca policji opisywana jest z perspektywy różnych funkcjonariuszy, historia Connie nie od razu zajmuje pierwsze miejsce - zainteresowanie sprawą rośnie z czasem. Początkowo dowiadujemy się nieco o samych policjantach - o ich problemach, sytuacji ogólnej - również do nich się przywiązujemy i stają się oni  ważnymi postaciami w książce. Z kolei rozdziały pisane z perspektywy Connie pełne są emocji, bardzo przemawiają do wyobraźni, a czyta się je bardzo zachłannie i wręcz nerwowo.

wtorek, 18 czerwca 2013

Matt Bondurant - Hrabstwo ponad prawem

"Hrabstwo ponad prawem", czyli książka na podstawie której nakręcono całkiem niezły, klimatyczny film "Gangster". Historia osadzona jest na początku ubiegłego wieku, w niewielkim miasteczku amerykańskim, w hrabstwie słynącym z ogromnej liczby bimbrowników. Można powiedzieć, że jest to opowieść rodzinna, inspirowana prawdziwymi wydarzeniami. W rzeczywistości jest ona pełna niedomówień i tajemnic, w książce zaś przedstawiona w sposób bardzo przejrzysty i ułożony. W porównaniu z filmem książka moim zdaniem niestety wypada zdecydowanie gorzej.

Kompletnie nie mogłam wyczuć klimatu tej książki, strasznie się męczyłam, żeby w ogóle brnąć dalej. Nie przemawiał do mnie język, akcja rozwijała się w ślimaczym tempie i właściwie od jednego "bum" do drugiego. Najpierw wszystko strasznie się ciągnie, potem kilka stron na których wkraczamy jakby do innego świata, gdzie wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie. I tak w kółko. Brakowało mi w niej ciągłości z jednej strony, a z drugiej wydawała mi się bardzo powierzchowna. Była to tylko ciekawa historia, dobra na film, na opowieść rodzinną, ale w formie książkowej się niestety nie obroniła moim zdaniem.

piątek, 14 czerwca 2013

Filip Springer - Zaczyn. O Zofii i Oskarze Hansenach

Filip Springer jest jednym z moich ulubionych reportażystów, jego książki napisane są z antropologicznym zacięciem, a co za tym idzie z ogromną wrażliwością i wyczuciem. W swoich książkach porusza tematy w pewnym sensie niewygodne, wypierane ze społecznej świadomości, takie o których "lepiej zapomnieć", czy może raczej "nie warto pamiętać". Udowadnia, że są to tematy ważne i do poruszenia konieczne. Właśnie za to ogromnie Springera cenię. Nie czuję żadnego zgrzytu czytając jego reportaże, a to niestety jest sytuacja bardzo rzadka.

W stylu Springera piękne jest jego podejście do rozmówcy, ale również do przestrzeni, czy zjawisk. Potrafi  tak dobrać słowa, spojrzeć z takiej perspektywy, że wszystko staje się odrobinę lepsze. Mniej szare, bardziej zrozumiałe, staje się znaczące. Odnosi się to do całej twórczości Springera, nie tylko "Zaczynu.." -  jego talent  z każdą książką doceniałam bardziej, przy czym niemałą rolę w moim stosunku do autora odegrał jego blog: http://filipspringer.com/blog/ Czytam go regularnie od ponad roku i zdecydowanie polecam!

niedziela, 9 czerwca 2013

Antonio Socci - Czas burzy

Może na początek wytłumaczę się z wyboru lektury. Sama z siebie nigdy bym na pewno po książkę nie sięgnęła - zaproponowano mi egzemplarz recenzencki i własnie dlatego w ogóle rozważyłam jej lekturę. "Czas Burzy" został napisany przez włoskiego dziennikarza, dyrektora Szkoły Dziennikarstwa w Perugii; z materiałów którymi dysponowałam wynikało, że jest to swego rodzaju kryminał osadzony w Watykanie. Stwierdziłam, że może warto dać książce szansę, poszerzyć horyzonty i przy okazji też zmierzyć się z własnymi uprzedzeniami.

Podkreślam, że byłam pewna iż jest to kryminał. I choć już w pierwszy rozdziale pojawia się trup, zgwałcona dziewczynka i kościelny skandal, to książka kryminałem na pewno nie jest. To co dzieje się w pierwszych rozdziałach można by uznać za interesujące i nawet dobrze rokujące, ale niestety wątki się urywają. Tajemnica się nie rozwiązuje, a do rzeczonego trupa w całej książce autor wraca może 2-3 razy - sama zresztą nie wiem po co.

czwartek, 6 czerwca 2013

Katarzyna Surmiak-Domańska - Mokradełko

Katarzyna Surmiak-Domańska stworzyła reportaż dotyczący Halszki Opfer oraz otoczenia w którym żyje. Halszka Opfer jest autorką dwóch autobiograficznych książek - "Kato-tata" oraz "Monidło", mieszka w Mokradełku. "Kato-tata" traktuje o przemocy fizycznej, psychicznej i seksualnej jakiej Halszka doświadczała od najmłodszych lat; "Monidło" dotyczy jej dorosłego życia i tego jak lata koszmaru odbiły się na niej i jej obecnym życiu.

Tytułowe Mokradełko to niewielkie miasteczko, leży gdzieś w Polsce; gdzie dokładnie - nie wiadomo, ale mogłoby być wszędzie. Mokradełko to nazwa metaforyczna - odnosi się głównie do małomiasteczkowej mentalności. Mokradełko straszy, jest nieprzyjemne, ogranicza, ale może być również niebezpieczne - jeśli ktoś stanie z nim do walki.

W Mokradełku każdy wie jak powinna wyglądać, zachowywać się ofiara - powinna być cicha, spokojna, przestraszona. Halszka Opfer nie pasuje do ich obrazu - po pierwsze dlatego że sama o sobie mówi, a przecież ofiara nie ma głosu, to ktoś inny powinien mówić o jej krzywdach. Halszka jest głośna, gadatliwa, modnie ubrana, jej życie miłosne jest dość burzliwe. I to wystarczy by bardziej niż gwałcący ojciec bulwersował sam fakt, że Halszka "coś takiego napisała".

wtorek, 4 czerwca 2013

Przemek Jurek - Kochanowo i okolice

Książka pana Przemka Jurka okazała się dla mnie wielkim zaskoczeniem. Pozytywnym! Nie miałam pojęcia czego spodziewać się po tej pozycji, bałam się że kompletnie nie będzie to książka dla mnie. A jednak była! Od początku samego bardzo dobrze książkę się czytało, akcja szybko się rozwijała, a bohaterowie od razu wzbudzili moją sympatię.

"Kochanowo i okolice" to powieść utrzymana w konwencji komediowej, choć jest to komedia raczej gorzka. Niesamowicie się ją czyta, po prostu jakby ktoś opowiadał mi świetną historię z młodości. Historia jest prosta, przydarzyć mogłaby się wszędzie i każdemu, jest wręcz do bólu realna i właśnie dlatego chyba tak mi się spodobała. Dawno nie czytałam książki na temat "szarej rzeczywistości", pozbawionej jakiś wielkich zwrotów akcji... W "Kochanowie.." zwrotów akcji tyle ile można by spodziewać się po Kochanowie - niewielkim miasteczku w Kotlinie Kłodzkiej - niewiele; opisywane wydarzenia sensacyjne mogą wydać się również tylko w takim krajobrazie - raczej spokojnym.