Książki i recenzje związane z hasłem: Margaret Atwood
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Margaret Atwood. Pokaż wszystkie posty

piątek, 24 maja 2013

Margaret Atwood - Pani Wyrocznia

Od książek Margaret Atwood zawsze wymagam wiele. Atwood jest dla mnie pisarką kultową, o której świat szybko nie zapomni. Ma wielki dar do tworzenie bezbłędnych portretów czasów, w których żyjemy. W dodatku potrafi swoje książki  pisać w formie lekkiej, żartobliwej, jednocześnie tworząc literaturę ważną, mądrą, bezkompromisową i trafiającą w sedno. W przypadku Atwood jestem więc czytelnikiem wymagającym, surowym i którego łatwo zawieść, a w dodatku czepiającym się szczegółów. Mimo tych wszystkich utrudnień "Pani Wyrocznia" zdała egzamin.

Jest to nieco inna proza, niż do której przyzwyczaiłam się podczas niedawnej lektury "Roku Potopu", czy "Oryks i Derkacz". "Pani Wyrocznia" w porównaniu z tymi tytułami wypada słabo, niestety. Zaledwie poprawnie, jak na wielką Panią Atwood. Niemniej jednak, książka porusza tematy ważne, uniwersalne i warte zgłębienia. Nie operuje oczywistościami, książka jest wieloznaczna i może być interpretowana na wielu płaszczyznach i na wiele sposobów - czytelnik będzie miał pole do popisu.

Dla mnie książka traktuje o płynności wszechobecnej w naszym życiu. O braku granic, zmienności, śmierci uniwersalizmów, a ostatecznie o zagubieniu we własnej, pogmatwanej tożsamości, której również już nie sposób określić w sposób jednoznaczny. I dalej, o konsekwencjach wynikających z tej płynności: strachu, samotności, nerwicach i neurotyczności, o pytaniach bez odpowiedzi i niesatysfakcjonujących relacjach międzyludzkich. O braku punktów zaczepienia, o ciągle zmieniających się perspektywach. Książka, napisana pół wieku temu - chyba przez ten czas jeszcze zyskała na aktualności.

Książka w gruncie rzeczy dotyczy kwestii trudnych i istotnych, jednak czyta się ją jak lekką komediową powiastkę. Są to pozory, w miarę czytania książka staje się coraz bardziej niepokojąca (nie tracą wcale na swej lekkości i nadal będąc okraszoną dowcipem) i przytłaczająca. Główna bohaterka - poznajemy całe jej życie, poczynając od wieku dziecięcego, aż do "dnia dzisiejszego", czyli lat 30-40 - swoje życie wiedzie jakby odbijając się od ścian, jak pijana tancerka, szukająca dłoni na której będzie mogła się wesprzeć. Są to próby z jednej strony komiczne, z drugiej zaś rozpaczliwe i rozdzierające serce; podszyte strachem i niepewnością, podejmowane we wrogim otoczeniu, gdzie każdy ma dwie twarze i stanowi potencjalne zagrożenie.

Książka jest bardzo wymowna. Napisana dobrze, choć jak na Margaret Atwood - bez zachwytu. Dla mnie jednak jest to książka ważna, a do tego w ciekawy, nieoczywisty sposób operująca groteską. Jest też moim zdaniem książką ponadczasową i w pewien sposób wizjonerską. Nie poleciłabym tej książki komuś, kto z Margaret Atwood nie miał jeszcze do czynienia; fani autorki myślę, że nie będą zawiedzeni; jednak nowicjuszom proponuję sięgnąć po jakąkolwiek późniejszą książkę Atwood. Samą autorkę za to polecam gorąco!

Ocena: 7/10

środa, 27 marca 2013

Margaret Atwood - Oryks i Derkacz

Margaret Atwood to dla mnie jedna z najlepszych pisarek, tworzących współcześnie - ma swój styl, potrafi zaskoczyć, a do tego zwykle trafia w sedno. Ostatnio dowiedziałam się, że moja ulubiona książka tej autorki - "Rok Potopu" jest kontynuacją! Co prawda dość luźną i tylko posiadającą pewne wspólne wątki kontynuacją, ale jednak. Po "Oryks i Derkacza" sięgnęłam z wielką przyjemnością, wiedziałam że książka będzie wyjątkowa i na pewno nie będę przez moment choćby żałowała.

Nie przeliczyłam się - książka jest niemalże doskonała. Akcja toczy się w podobne scenerii, co "Rok Potopu" - autorka przedstawia dość ponurą wizję przyszłości, w której człowiek sam w sobie nie przedstawia większej wartości, w której wszystko uległo przewartościowaniu i stanęło na głowie. Historię poznajemy z opowieści Yeti'ego, który przeżył koniec ludzkości i który wspomina swoje dzieciństwo i młodość, przyjaźń z Derkaczem, miłość do Oryks.

czwartek, 8 listopada 2012

Margaret Atwood - Rok Potopu


Dziś z trochę innej beczki - nie mogą na stronie pojawiać się w kółko kryminały przecież. A więc co? Ostatnio nie czytałam właściwie niczego innego. :) Po spacerze do "biblioteczki" wybieram : Margaret Atwood i moją ulubioną pozycję z twórczości tej Pani "Rok Potopu".


Margaret Atwood jest świetną pisarką. Jej książki są intrygujące, wciągające, posiadają jakiś magnetyzm, który na mnie działa. Każda jej książka jest inna, każda w jakiś sposób wyjątkowa. Ale tego co otrzymałam w "Roku Potopu" było czymś zdecydowanie niespodziewanym. Świetna historia opowiedziana po mistrzowsku. Wspaniały klimat, intensywne, wyraziste postacie, zwroty akcji, prawdziwe emocje. To wszystko zostało zawarte w tej książce. Czytałam ją z zapartym tchem, a gdy się skończyła odczuwałam autentyczny żal. Chciałam aby ta historia nie miała końca.

Z drugiej strony przedstawiona historia, scenariusz końca świata, ludzkości, wartości, życia straszy możliwością swojego (w pewnym stopniu) spełnienia. Nie jest to powieść oderwana od życia, jestem w stanie uwierzyć, że kiedyś świat może tak wyglądać. Nadaje to powieści zupełni inny charakter, niż gdyby scenariusz był abstrakcją. Wtedy cała historia nie mogłaby być traktowana z należytą powagą. Ale dzięki pokazaniu czegoś czego można się bać, realnie i na co dzień wszystkie wydarzenia nagle nabierają innego wyrazu - dzieją się, a jeśli nie to mogą się dziać obok nas, w realnym świecie.