poniedziałek, 30 marca 2015

Mirosław Wlekły - All inclusive. Raj, w którym seks jest bogiem.

Dominikana - rajska, ale tylko pozornie. Kraj, który wabi miliony turystów, a z bliska wygląda zupełnie inaczej, niż na obrazkach, niż zza krat oazy-kurortu. Tragiczna sytuacja kobiet, dzieci, rodzin, ludzi młodych i starych. Prostytucja, pedofilia, przemoc, bieda, 100% kultura macho. To wszystko wpisane w krajobraz, codzienność, do tego wszyscy już przywykli. Nie jest miłe i przyjemne, ale nie szokuje. Wydaje się być wręcz ważną osią dominikańskiego świata, czymś co daje poczucie stałości bytu.

W historii Dominikany według Wlekłego pojawiają się tylko dwie świętości, byty niemal nietykalne. Tak samo dające nadzieję i tak samo ostatecznie ją zawodzące. Po pierwsze Trujillo, po drugie Kościół. Autor maluje symboliczne obrazki, bardzo różne tematycznie i układa je wokół tych dwóch wątków. Przedstawia historię społeczeństwa, które dojrzewa w bardzo trudnych warunkach. Ni to przymusu, ni to chaosu. Zmiana musiała nadejść, świat jest bezlitosny. A Dominikana pod wieloma względami bezradna i bezbronna.

środa, 25 marca 2015

Projekt Lemoteka

Stanisław Lem w garażu, rok 1961, foto: PAP/CAF
Jakie dźwięki wydaje inteligentny ocean? Jak usłyszeć planetę? Mogą się tego dowiedzieć słuchacze audiobooków. Audioteka rozwija projekt Lemoteka, poświęcony Stanisławowi Lemowi, promując jego dzieła w wersji audio. 

Lemoteka to niezwykle prestiżowy projekt stworzony z inicjatywy Audioteki w hołdzie twórczości Stanisława Lema. Lemoteka to zbiór powieści pisarza w wersji audio, przygotowany specjalnie dla jego fanów oraz dla wszystkich miłośników fantastyki. Do nagrania w formie audiobooków wybrano wspólnie z serwisem Lem.pl (który reprezentuje osoby opiekujące się spuścizną po pisarzu) łącznie 16 książek Stanisława Lema.

niedziela, 22 marca 2015

M.J. Arlidge - Ene, due, śmierć

Raz na jakiś czas jestem spragniona książkowej rozrywki w czystej, choć może niewyszukanej postaci. Historii mrocznej, z wartką akcją, którą mogłabym przeczytać w jeden wieczór, która choć może trochę bezrefleksyjnie, a jednak pochłonie. W której totalnie się zaczytam. Jeśli chodzi o kryminały - było kilka takich przypadków, wcale nie były to najlepsze pozycje z tego gatunku, jakie miałam w ręce, a jednak miały coś w sobie, że zarywałam dla nich noce. Taki romans - co najlepsze, dający satysfakcję i nie powodujący moralnego kaca. Nie jest to jednak tekst o wyższości książek nad rozwiązłością, także wracam do sedna.

Pierwsza część serii autorstw M.J. Arlidge, pierwsza śmiertelna wyliczanka - "Ene, due, śmierć" opiera się na mrożącym krew w żyłach i w takiej formie niewykorzystanym jeszcze pomyśle. Psychopatyczna morderczyni dwójkami umieszcza swoje ofiary w odludnych, zamkniętych miejscach, a jedyna droga ucieczki, to morderstwo osoby, z którą znalazło się w pułapce. Przyjaciela, partnera, czy nawet osoby, z którą łączy więź mniej wyrazista, a jednak - żeby wyjść, trzeba zabić. Chora gra, której sensu nikt nie dostrzega. Policjantka, która zajmuje się sprawą ma jednak coraz mocniejsze wrażenie, że palec morderczyni jest wycelowany w nią, że to ona tak naprawdę jest celem, a dotychczasowe ofiary, tylko środkiem.

piątek, 20 marca 2015

Jaroslav Rudiš - Cisza w Pradze

1 dzień, 5 osób, tyleż odcieni samotności i Praga. Rudiš kreśli nakładające się na siebie portrety ludzi, miejsc, stanów. Hana, Vladimir, Wayne, Petr i Vanda - realizują zupełnie różne życiowe scenariusze, a jednak łączy ich coś więcej niż przypadkowe spotkanie, niż miasto w którym żyją. Każdy ma inną strategię, ale każdy z nich szuka tego samego, przed tym samym ucieka.

Autor posługuje się popularną i potencjalnie wdzięczną kliszą - prezentuje świat, w którym coraz mniej jest miejsca dla człowieka, dla powolności, refleksji, bycia. Wiąże ten obraz mocno z Pragą, która w książce przedstawiona jest jako miasto puste, zniszczone, trup w stanie rozkładu. Stosunkowo łatwo można odnieść ten obraz do jakiegokolwiek dużego miasta, szczególnie do stereotypowych obrazów miast europejskich, nie odcztywałabym jednak książki jako krytyki, jest to raczej liryczny opis świata, pozbawiony krytyki, momentami dotkliwie czuły, intymny, troszkę toksycznej, ale jednak miłości. Również miłości do miasta.

czwartek, 12 marca 2015

Agnieszka Jucewicz, Grzegorz Sroczyński - Kochaj wystarczająco dobrze

Kolejna po "Żyj wystarczająco dobrze" książka autorstwa dwojga związanych z Gazetą Wyborczą wywiadowców. Tym razem na tapecie miłość. Temat wszechobecny w życiu, kulturze. Funkcjonujący przede wszystkim w wersji na różne sposoby idealizowanej, zniekształcanej, nierealnej, zawartej w pięknych lub patetycznych obrazkach. A jak jest w życiu? Zbudowanie dojrzałego, trwałego i satysfakcjonującego związku, to nie kwestia przypadku, a nawet nie wielkiej miłości. Czego w takim razie? Odpowiedź nie jest prosta, nie ma też jednej odpowiedzi, nie ma nawet jednej definicji takiego związku. Są za to wskazówki, "rzeczy, o których należy pamiętać", dobrze wiedzieć, solidne podstawy, o których można zapomnieć choćby dlatego, że to oczywistości, czy rzeczy niekoniecznie pasujące do idealnego obrazka tworzonego na początku. Tego możecie śmiało szukać (bo znajdziecie) w wywiadach znajdujących się w "Kochaj wystarczająco dobrze".

Rozmowy są na różne tematy, rozmówcy mają różne poglądy, różne kwestie uznają za kluczowe. Mamy tu wielogłos, z którego można sporo wziąć dla siebie, który umożliwia nie tylko czytanie, ale też analizowanie, kwestionowania i wypracowywanie nowego. Jucewicz i Sroczyńscy zadbali nie tylko o to, by było ciekawie i różnorodnie, ale też o to by książka stanowiła całość, by światło rzucane było z różnych stron, a punkt widzenia się zmieniał. Kwestie techniczne dopracowane, wywiady konkretne i tematyczne, choć swobodne, nie wciskane na siłę w ramy. Przy tym dość uniwersalne, zawierające ciekawe diagnozy świata, ludzi, "współczesnej miłości".

piątek, 6 marca 2015

Levi Henriksen - Śnieg przykryje śnieg

Mroźna północ, tym razem jednak tylko w tle, przedstawiam wam książkę niezwykłą jak na literaturę skandynawską - pełną emocji i uczuć. Co prawda głównie uczuć trudnych, niechcianych, obnażających słabości, w odcieniu blue - ale: nazwanych wprost, przeżywanych itd. Wiwisekcja absolutna. Dan wychodzi z więzienia, pod wieloma względami jest życiowym przegranym, a już na pewno towarzyszy mu takie poczucie. Stoi w martwym punkcie, nie widzi dla siebie przyszłości. Do analizy i kroku naprzód zmusza go samobójcza śmierć brata, a co za tym idzie konieczność powrotu w rodzinne strony, zmierzenie się z własnymi demonami, przeszłością, teraźniejszością, przyszłością.

"Śnieg przykryje śnieg", to książka, która opisuje trudny pierwszy krok. Jest portretem człowieka zagubionego, niedojrzałego i który rozpaczliwie chce przezwyciężyć własne słabości. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona lekturą, jest to prosta historia, a jednak mająca w sobie (jak to proste historie) ogromną dawkę uniwersalnych prawd. Powiedziałabym, że jest to amerykańska historia, w zupełnie nie amerykańskim stylu, zabarwiona wrażliwością skandynawską, w której nie ucieka się od złego, w której nie funkcjonuje "american dream".

niedziela, 1 marca 2015

Witold Rybczyński - Jak działa architektura. Przybornik humanisty

Architektura, to sztuka publiczna, sztuka użytkowa i często też sztuka, na którą pozostajemy totalnie zamknięci. Będąc turystami zwiedzamy, podziwiamy, natomiast na co dzień architektura staje się tylko tłem. Bardziej widocznym, gdy jest słabo skomponowane. Zawsze zaskakiwało mnie to, jak niewiele uwagi poświęcano uwagi budynkom, szczególnie tym bardziej kameralnym, jak rzadko architektura była tematem rozmów, nawet wśród ludzi wrażliwych artystycznie, społecznie itd. Bardzo cieszą mnie z tego powodu publikacje, które od kilku lat regularnie pojawiają się na księgarnianych półkach, zapełniając tę lukę, oddając należne miejsce architekturze. 

Witold Rybczyńśki, to architekt, wykładowca pisarz, syn polskich emigrantów - żył w Wielkiej Brytanii, Kanadzie, USA. To nie polska architektura jest przedmiotem tej książki - niech was nie zmyli nazwisko. :)  Rybczyński podzielił swoją książkę na kilka bloków, a w każdym przygląda się budynkom i architektom z różnej perspektywy - przechodzi przez rzeczy przyziemne i zupełnie ulotne, płynne - pisze o materiałach, ale też pomysłach, czymś tak trudnym do określenia, jak "smak". Opisuje konteksty, wizje, efekty. Powoli pozwala na wchodzenie głębiej, wyciąga znów na powierzchnie, pokazuje jak różne mogą być odbiory, jak zmienia się świat, ale też żyją budynki.