piątek, 6 marca 2015

Levi Henriksen - Śnieg przykryje śnieg

Mroźna północ, tym razem jednak tylko w tle, przedstawiam wam książkę niezwykłą jak na literaturę skandynawską - pełną emocji i uczuć. Co prawda głównie uczuć trudnych, niechcianych, obnażających słabości, w odcieniu blue - ale: nazwanych wprost, przeżywanych itd. Wiwisekcja absolutna. Dan wychodzi z więzienia, pod wieloma względami jest życiowym przegranym, a już na pewno towarzyszy mu takie poczucie. Stoi w martwym punkcie, nie widzi dla siebie przyszłości. Do analizy i kroku naprzód zmusza go samobójcza śmierć brata, a co za tym idzie konieczność powrotu w rodzinne strony, zmierzenie się z własnymi demonami, przeszłością, teraźniejszością, przyszłością.

"Śnieg przykryje śnieg", to książka, która opisuje trudny pierwszy krok. Jest portretem człowieka zagubionego, niedojrzałego i który rozpaczliwie chce przezwyciężyć własne słabości. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona lekturą, jest to prosta historia, a jednak mająca w sobie (jak to proste historie) ogromną dawkę uniwersalnych prawd. Powiedziałabym, że jest to amerykańska historia, w zupełnie nie amerykańskim stylu, zabarwiona wrażliwością skandynawską, w której nie ucieka się od złego, w której nie funkcjonuje "american dream".

Książka jawi się jako coś świeżego, nie powiem o niej, że jest w stylu takim, a takim, nie porównam do żadnego autora. Wymyka się, nie mam nawet cienia ochoty upchnięcia jej do szufladki.  Mimo tego, że opowieść jest czymś ponad jednostką, że Dana można by rozciągać i rozciągać, aż stałby się everyman'em, jest jednocześnie kameralna i intymna, nie operuje schematami i nie opiera się na stereotypach. To sprawia, że jest autentyczna, emocje są żywe, Dan jest postacią tragiczną, ale też bardzo ludzką. Książka jest bardzo dobrze wyważona - pod każdym względem. Nie ma tu przegięć w żadną stronę, dróg na skróty, przewidywalności. Jest za to historia warta opowiedzenia.

(Oczywiście) pojawiły się również pewne niedociągnięcia, ale ostatecznie wszystko doskonale zaiskrzyło. Ale faktem jest, że to typ literatury, w której musi pojawić się chemia między tekstem, a czytelnikiem. Książka na początku wydaje się dość powierzchowna, ja jednak szybko dałam się wciągnąć i zmieniłam zdanie - autor zostawia spore pole do interpretacji, nie podaje wszystkiego na tacy, nie przedstawia klarownego wywodu, wewnętrznej walki. Ale czy tak jest w realnym życiu? Nie jest łatwo się zatrzymać i zastanowić, myśli przychodzą przy okazji, a większość zachowań jest nieprzemyślana, . W "Śnieg przykryje śnieg" właśnie tak wiele rzeczy wygląda - akcja-reakcja i dla mnie to jest prawdziwe. Mężczyzna - notabene 37-letni - zachowuje się niczym 20-latek, w swoim życiu nie znalazł miejsca i chęci na stabilizację, odpowiedzialność, wgląd w siebie. Taki bohater - gdyby nagle spojrzał na siebie niczym ojciec na syna - nie byłoby to wiarygodne. Obserwowanie go w różnych sytuacjach i samodzielna analiza przynosi natomiast sporo satysfakcji i ostatecznie interesujące wnioski, własne spojrzenie na historię. Bez moralizatorstwa i jednego słusznego punktu widzenia. 

W książce jest kilka ciekawych postaci, które solidnie umocowują historię. Dają punkty zaczepienia, które jednocześnie pozwalają na żonglowanie perspektywą. Akcja rozgrywa się na styku kilku mocnych, diametralnie różnych osobowości, dzięki czemu autorowi udaje się uwidocznić niuanse, rzeczy, które mogłyby umknąć lub którym w innej sytuacji nadalibyśmy całkowicie odmienny sens. Są też różne odcienie cierpienia, straty, dorosłości. Na mnie zadziałało to jak magnes, byłam ciekawa każdego słowa, każdego gestu. Same wydarzenia, moment w którym rzecz się dzieje, bo jednak to ludzie w tej książce grają pierwsze skrzypce, można nazwać dramatycznymi, utrzymywały napięcie, ustalały tempo i jednocześnie doskonale uzupełniały, a momentami ilustrowały to co działo się tylko w umysłach.

Ze swojej strony polecam. Znajdziecie w książce bardzo dobry styl, barwny język, pełen czerni, bieli i szarości świat dorosłych, świetnie wykreowany mroczny, mroźny klimat. I całą gamę emocji - od rozpaczy i bezsilności po niepoprawną nadzieję, chęć życia, wiarę w miłość. Bez ekstremów, za to wymieszane w bardzo życiowy sposób. Na plus również kryminalny wątek bardzo gładko wpisany w życie, znaczący i determinujący, ale nie przesłaniający widoku. Życzyłabym sobie więcej takich lektur.

Ocena: 7+/10


Recenzja bierze udział w wyzwaniach:

6 komentarzy:

  1. Mnie też ta książka przypadła do gustu. Podobało mi się poprowadzenie fabuły przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka zapowiada się dość interesująco, więc może kiedyś uda mi się ją przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo chętnie poznam tenże tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  4. Chętnie przeczytam. Uwielbiam kryminały :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przekonały mnie te emocje zawarte w książce :)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do dyskusji ;)