wtorek, 29 lipca 2014

John Green - Papierowe miasta

"Papierowe miasta" to moje drugie spotkanie z Greenem, po świetnej i ożywczej "SzukającAlaski" postanowiłam lepiej przyjrzeć się autorowi i jego fenomenowi. Literatura dla młodzieży jest do granic, w moim odczuciu wypełniona bezwartościowymi pozycjami, nastoletni czytelnicy nie są traktowani poważnie, a interesujących i rozwijających lektur jeszcze niedawno można było szukać tylko wśród literatury dla dorosłych. Kolejna rzecz, która mnie w tej materii uwierała, to sztywny podział na płeć, a co za tym idzie: idiotyczne wzorce, stereotypy, ograniczanie wyobraźni - same paskudztwa. :) Green do mnie trafił, właśnie dlatego, że z tym wszystkim udało mu się rozprawić.

„Papierowe miasta” to historia o miłości i dojrzewaniu, o momentach przełomowych i absorbujących do tego stopnia, jakby poza nimi nic nie było. Pochwała wolności – bez jej idealizowania. Głównym bohaterem jest Q., niezbyt popularny nastolatek, który ma niezwykle popularną sąsiadkę – Margo Roth Spiegelman – szkolną legendę, dziewczynę, której ulubionym zajęciem zdaje się być przekraczanie granic i łamanie zasad. Pewnej nocy w pokoju Q., po niemal 10-letniej nieobecności zjawia się Margo we własnej osobie i na kilka tygodni przed zakończeniem szkoły wprowadza totalny zamęt w życiu Q. i jego przyjaciół.

czwartek, 24 lipca 2014

Krzysztof Bielecki - Rezydencja


Krzysztof Bielecki, jako autor bardzo pozytywnie zapisał się w mej pamięci książką „I nagle wszystko się kończy”, pod wieloma względami nowatorską i bardzo dobrze napisaną. Perspektywa kolejnego spotkania z autorem i inną formą literacką w jego wykonaniu wydała mi się bardzo atrakcyjna. Taka już moja natura – zakładam rozwój, do kolejnych pozycji podchodzę ze sporym entuzjazmem, ale też rosną moje oczekiwania.

Rezydencja okazała się niestety dużo słabsza, zdecydowanie mniej oryginalna i uboższa niż „I nagle wszystko się kończy”. Jest to historia mężczyzny, jego siostry, tajemniczego nieznajomego, Rezydencji i paru pomniejszych postaci. Odnaleźć można w niej kilka wątków, które swój początek mają w Rezydencji właśnie, która zresztą dla głównego bohatera jest czymś w stylu źródła, początkiem wszelkich wątków jego życia. Fabułę pozwolę sobie jednak zgrabnie ominąć, mam wrażenie, że nie była ona najbardziej znacząca, książkę odebrałam jako mocno symboliczną, metaforyczną, dającą się interpretować na co najmniej kilka sposobów.

wtorek, 22 lipca 2014

Rachel Cusk - Praca na całe życie. O początkach macierzyństwa

Wydawnictwo Czarne decydując się na wydanie napisanej w 2001 roku książki Rachel Cusk pokazuje przede wszystkim, jaką drogę przebyło społeczeństwo od tego czasu, jak zmieniło się postrzeganie macierzyństwa, kobiety i dziecka. Na co dzień zmianę tę trudno dostrzec, ginie ona wśród narastających rzeczy "do zmienienia". Kiedy weszłam w dorosłe życie, te rzeczy "do zmienienia" już były, podobnie jak lista frustracji i lista niesprawiedliwości. Szczerze mówiąc nigdy nie przyszło mi do głowy, że zmiana jaka się dokonała, to przede wszystkim to, że WOLNO mówić matką o swoich uczuciach. 13 lat temu byłam trzynastolatką, zmiany w sposobie narracji zadziwiająco pokryły się z moim osobistym rozwojem, zlały się z nim w jedno i pozostały przeze mnie niezinterpretowane.

Pytanie, które samo się nasuwa, to na ile znacząca jest ta zmiana.. Jak wielu uznaje ją za zmianę, a jak wielu za fanaberię lub dowód na słabość, w jak wielu przypadkach "zmiana" staje się narzędziem do pogrążania kobiet w ich problemach. Bo czy to nie jest zmiana dość przygnębiająca, czy nie zdaje się niewystarczająca? Kobiety, Matki mogą wyrażać swoją frustracje, mogą być szczere same ze sobą, mają prawo do uczuć. Czy nie jest to prawem każdego człowieka? Po lekturze książki pytania te nabrały dla mnie nowego znaczenia, nigdy nie patrzyłam na nie jak na taką nowinkę, dla mnie one były czymś zastanym.

sobota, 19 lipca 2014

N.K. Jemisin - Mroczne Słońce

Drugi, ostatni tom cyklu o sennej krwi i kolejna literacka podróż do miasta snu i miasta, jak ze snu - Gujareehu. Miasto, którego władców zepsucie obserwowaliśmy w pierwszej części książki znajduje się pod okupacją, rządzi nim Sunandi, której czytelnicy kibicowali w poprzedniej części, jednak swe pretensje do tronu zgłasza syn zamordowanego szalonego księcia. To jemu zaczyna sprzyjać miasto i Hetawa, a więc dawcy, zbieracze i inni słudzy Hananji, której wpływ na mieszkańców Gujareehu, mimo złej sytuacji, pozostał ogromny. 

Zmęczeni beznadziejną sytuacją, wyzyskiem i dyskryminacją, z natury pokojowi gujareeńczycy odnajdują w sobie gniew, zaczynają buntować się przeciwko najeźdźcy, których metody działania z roku ba rok są coraz bardziej okrutne. Pojawiają się spiskowcy, sprzymierzeńcy księcia Wanahomena, żyjącego na wygnaniu wśród barbarzyńskich plemion. Właściwie tylko Hetawa trzyma miasto w ryzach.

sobota, 12 lipca 2014

Martin Zelanay - U progu zagłady

Martin ZeLanay, to pseudonim, pod którym ukrywa się konsultant współpracujący z amerykańskimi służbami, Amerykanin polskiego pochodzenia. Z wykształcenia historyk sztuki. "U progu zagłady", to jego kolejna książka, której bohaterem jest agent CIA Frank Shepard, a jak obiecuje okładka "autor wie, o czym pisze" - krótko mówiąc, czytelnik jest kuszony możliwością zobaczenia kulisów ataku terrorystycznego, zamachu na Watykan i sposobów pracy różnego rodzaju sił specjalnych. Realizm, emocje, a przy tym dobra książka sensacyjna.

Książka rozkręca się powoli i z różnych stron - jest Frank, wspomniany agent, wysłany przez żonę na krótkie wakacje na Krecie; cały zastęp agentów CIA i innych agencji, którzy w miarę rozwoju wydarzeń wkraczają do akcji; mniejsi i więksi przestępcy z różnych zakątków świata; Maria - historyczka sztuki z Rzymu; w końcu Najwspanialszy Przywódca i Pak Li, wysłany przez niego z bombą atomową, mającą zmieść z powierzchni ziemi Watykan. Sporo osób, a w książce występuje również wiele osób obserwujących obie akcje - terrorystyczną i antyterrorystyczną, które też nie pozostają bez wpływu na rozwój wydarzeń. Punkciki rozsiane po całym świecie, zbliżające się do celu, szybciej bądź wolniej, ale systematycznie.

niedziela, 6 lipca 2014

Jo Nesbo - Trzeci Klucz

Nesbo i Harry Hole po raz czwarty. Nesbo... nie zaskakuje. Jest dobry jak zawsze, nawet bardzo dobry, ale tego się spodziewałam i właśnie to dostałam. W porównaniu z wcześniejszymi książkami, z kolei jest to zaskoczeniem. Każda pozycja Nesbo nie tylko trzymała poziom, ale każda kolejna była lepsza i lepsza, być może przyzwyczaiłam się i po prostu oczekiwania odpowiednio wywindowałam - albo "Trzeci klucz" nie jest wybitną pozycją w dorobku autora. Rzecz jasna, nie powinno to nikogo zniechęcać, to tylko taka luźna myśl na początek.

Harry, tym razem w wersji ustatkowanej - jest kobieta, jest dziecko, jest równowaga (choć wystawiana na próby, za którą cały czas trzeba trzymać kciuki). Komisarz zostaje przydzielony do sprawy napadu na bank, w czasie którego ginie kobieta, musi odnaleźć się w nowym zespole, w którym niekoniecznie jest mile widziany, do tego cały czas cierpi po stracie partnerki i stare sprawy nie dają o sobie zapomnieć. Na koniec wplątuje się jeszcze w dość nieprzyjemną sprawę samobójstwa/zabójstwa dawnej kochanki, którą próbuje rozwiązać równolegle, na własną rękę.

środa, 2 lipca 2014

M. Grossman - Dwanaście

Nieczęsto sięgam po literaturę erotyczną, a jeszcze rzadziej udaje mi się faktycznie przez coś przebrnąć. Do przeczytania "Dwanaście" skłoniły mnie pozytywne recenzje i fakt, że często wskazywano na oryginalność tego tytułu i dobry warsztat pisarza. Popchnęła mnie też zwykła ciekawość - trudno było trafić na jakiś konkret dotyczący książki i autora, tytuł wydawał się wyjątkowo niszowy, a treść owiano tajemnicą.

W cieniutkiej książeczce opisanych zostało wyrywkowo, przez pryzmat związków krótszych i dłuższych, 12 lat życia pewnego mężczyzny. Te 12 lat to mocno podkreślany okres, ale tak naprawdę w książce jest tylko kilka scen, nie można mówić o żadnej ciągłości, czy zmianach - równie dobrze wszystko może dziać się w przeciągu kilku dni, czy tygodni, nie jest powiedziane jaką część życia poznajemy, do czasu trudno też uświadomić sobie jej znaczenie. 

Bohaterem jest na pozór przeciętny mężczyzna, w średnim wieku, lubiący kobiety i zabawę, ale też szukający miłości i z każdą poznaną kobietą wiążący nadzieje. Niestety przy tym dość mało wyrazisty i aż do finału bezwolny. Z każdym rokiem mężczyzna czuje się coraz bardziej przegrany, coraz mniej w nim ciepłych uczuć, coraz mniej człowieczeństwa, a więcej szaleństwa i złości. Wszystko prowadzi do finału, a właściwie dwóch finałów - jednego dramatycznego, drugiego zaskakującego, które z założenia miało kompletnie zmienić sposób patrzenia na całość.