Miles mieszka na Florydzie, z rodzicami, żyje raczej z boku, bez przyjaciół, jak sam zauważa - nudnie. Kolekcjonuje ostatnie słowa - słowa wielkich ludzi wygłoszone przed śmiercią. Zainspirowany słowami wypowiedzianymi na łożu śmierci przez Rebelais wyrusza na poszukiwanie Wielkiego Być Może - wyjeżdża do szkoły z internatem.
Oczywiści jego podróż kończy się sukcesem - znajduje przyjaciół, próbuje nowych rzeczy. Czuje, że może wszystko, że wystarczy sięgnąć, by dotknąć nieba. Książka podzielona jest na 2 części - "przed" i "po". Od początku wiemy więc, że punktem kulminacyjnym będzie jakieś wydarzenie zmieniające życie bohaterów i ich samych - również dlatego, że idealnie to wpasowuje się w motyw przewodni książki - odkrywanie siebie, poznawanie świata. Książkę czyta się w oczekiwaniu na katastrofę - co moim zdaniem było dobre, ponieważ z tą świadomością można się oswoić i kiedy już następuje nie pozostawia niesmaku, przyjmuje się ją naturalnie. Nie bez emocji, ale w sposób bardziej przemyślany i z większym dystansem.
Pierwsza część jest magiczna. Swoją autentycznością i prostotą powala na kolana. Owszem - jest przewidywalna, ale nie banalna! Autor operuje dobrze znanymi figurami i motywami, ale nadaje im nowy wymiar. Bohaterowie są inteligentni, głodni świata i przede wszystkim - o mocnych charakterach. Greenowi, dzięki Bogu, udało się uniknąć melodramatyzmu, wielkie brawa! Książka jest mądra i zabawna, porusza ważne i trudne tematy, a jednocześnie jej lektura sprawia niekłamaną przyjemność.
Niestety - część części nierówna.. Pierwszy rozdział - "przed" - zachwycił mnie i urzekł. Jednak im bliżej końca, tym słabsze było oddziaływanie książki. Może właśnie dlatego, że tak mocno utożsamiałam się z bohaterami? Może książka wywołała we mnie za dużo emocji (bo tak, wywołała ich mnóstwo, jak nigdy)? Jeśli taki był zamysł autora - udało mu się. Odczułam coś na własnej skórze, choć może niekoniecznie odnajdywałam znajome elementy w bohaterach. Z jednej strony jestem wdzięczna i doceniam, że autor pozostawił miejsca na emocje czytelników i druga część jest zdecydowanie bardziej pobieżna, nie daje wglądu całościowego w to co dzieje się z poszczególnymi osobami. Ale z drugiej - czegoś zabrakło, książka zostawiła niedosyt.
"Szukając Alaski" to książka młodzieżowa i jako taka wygląda niesamowicie na tle innych pozycji skierowanych do nastolatków. Zaskakuje, traktuje czytelnika poważnie, a jednocześnie jest przyjemna, ciepła i pełna humoru. Moim zdaniem książkę warto przeczytać nawet jeśli nie jest się uczniem liceum. Dla mnie to była piękna podróż, budząca wiele wspomnień i odświeżająca spojrzenie na siebie samą. Powieść wiele razy mnie zaskoczyła, myślę że warto ją czytać w każdym wieku. Nie operuje banałem, i nie jest wbrew pozorom prosta. Warto ją poznać i dać się jej uwieść.
Ocena: 8/10
Recenzja bierze udział w wyzwaniu Czytamy polecane książki - książkę poleciła mi Malwina.
Czytałam jedną książkę autora "Gwiazd naszych wina" i podobała mi się, o tej słyszałam różne opinie. Twoja recenzja mnie zaintrygowała. Poszukam w bibliotece, może mi się uda dorwać :)
OdpowiedzUsuńJa też czytałam różne opinie, ale właściwie o wszystkich książkach tego autora czytałam różne opinie. Moim zdaniem warto przeczytać i samemu wyrobić sobie zdanie :)
UsuńNie czytałam jeszcze nic jego autorstwa, ale "Gwiazd naszych wina" już czeka na swoją kolej, więc niedługo ten stan się zmieni :)
OdpowiedzUsuńCzytałam już kilka opinii mówiących, że akurat "Gwiazd naszych wina" wypada blado na "Szukając Alaski" i "Papierowych miast". Ale na pewno przeczytam wszystkie trzy, autor mnie oczarował :)
UsuńNastolatką już nie jestem, ale może przeczytam:)
OdpowiedzUsuńJa też nie jestem, ale właśnie wydaje mi się że między innymi doceniłam tę książkę w pełni.
UsuńCzytałam i moje odczucia były zdaje się dość podobne do twoich :)
OdpowiedzUsuńKupiłam tego autora kuzynowi, nastoletniemu, mam nadzieję, że jak przeczyta to mi pożyczy i sama się przekonam czy dobrze zrobiłam, ale czuję, że tak :)
OdpowiedzUsuńPożycz, warto!
UsuńCzytałam "Gwiazd naszych wina", książka mnie zachwyciła. Szukając Alaski mam na półce ale jakoś nie mogę się przemóc żeby ją przeczytać. Mam wątpliwości czy dorówna "Gwiazd..." ;)
OdpowiedzUsuńJa się boję właśnie, że "Gwiazd naszych wina" popsuje moje wrażenia z "Szukając Alaski". ;)
Usuńnie znam jeszcze twórczości tego autora, ale już zaopatrzyłam się w egzemplarz Gwiazd naszych wina i zobaczymy jak to pójdzie dalej :)
OdpowiedzUsuńCzytałam tylko "Gwiazd naszych wina", ale po kolejne książki tego autora też chętnie bym sięgnęła i jak tylko nadarzy się okazja, to to zrobię :)
OdpowiedzUsuńKsiążka już zakupiona i... czeka :) Na pewno niedługo się za nią zabiorę :)
OdpowiedzUsuńRaczej się już nie łapię do grupy wiekowej, dla której tę książkę napisano, ale co mi tam? Mogę przez chwilę poudawać, bo nie pierwszy raz czytam, że to dobra książka.
OdpowiedzUsuńTen autor święci triumfy na blogach i sama mam coraz większy apetyt na którąś z jego książek. W końcu pewnie się skuszę i może padnie akurat na ten tytuł. :)
OdpowiedzUsuńOstatnio wiele na rynku książek "dla nastolatków", które z powodzeniem trafiają także do starszych osób. Sama bardzo je lubię. Tę książkę kupiłam parę dni temu i mam nadzieję, że przypadnie mi do gustu - lubię tego typu historie.
OdpowiedzUsuńMam ją upatrzoną w bibliotece.
OdpowiedzUsuń