sobota, 15 lutego 2014

John Green - Szukając Alaski

Miles mieszka na Florydzie, z rodzicami, żyje raczej z boku, bez przyjaciół, jak sam zauważa - nudnie. Kolekcjonuje ostatnie słowa - słowa wielkich ludzi wygłoszone przed śmiercią. Zainspirowany słowami wypowiedzianymi na łożu śmierci przez Rebelais wyrusza na poszukiwanie Wielkiego Być Może - wyjeżdża do szkoły z internatem.

Oczywiści jego podróż kończy się sukcesem - znajduje przyjaciół, próbuje nowych rzeczy. Czuje, że może wszystko, że wystarczy sięgnąć, by dotknąć nieba. Książka podzielona jest na 2 części - "przed" i "po". Od początku wiemy więc, że punktem kulminacyjnym będzie jakieś wydarzenie zmieniające życie bohaterów i ich samych - również dlatego, że idealnie to wpasowuje się w motyw przewodni książki - odkrywanie siebie, poznawanie świata. Książkę czyta się w oczekiwaniu na katastrofę - co moim zdaniem było dobre, ponieważ z tą świadomością można się oswoić i kiedy już następuje nie pozostawia niesmaku, przyjmuje się ją naturalnie. Nie bez emocji, ale w sposób bardziej przemyślany i z większym dystansem.

Pierwsza część jest magiczna. Swoją autentycznością i prostotą powala na kolana. Owszem - jest przewidywalna, ale nie banalna! Autor operuje dobrze znanymi figurami i motywami, ale nadaje im nowy wymiar. Bohaterowie są inteligentni, głodni świata i przede wszystkim - o mocnych charakterach. Greenowi, dzięki Bogu, udało się uniknąć melodramatyzmu, wielkie brawa! Książka jest mądra i zabawna, porusza ważne i trudne tematy, a jednocześnie jej lektura sprawia niekłamaną przyjemność.

Niestety - część części nierówna.. Pierwszy rozdział - "przed" - zachwycił mnie i urzekł. Jednak im bliżej końca, tym słabsze było oddziaływanie książki. Może właśnie dlatego, że tak mocno utożsamiałam się z bohaterami? Może książka wywołała we mnie za dużo emocji (bo tak, wywołała ich mnóstwo, jak nigdy)? Jeśli taki był zamysł autora - udało mu się. Odczułam coś na własnej skórze, choć może niekoniecznie odnajdywałam znajome elementy w bohaterach. Z jednej strony jestem wdzięczna i doceniam, że autor pozostawił miejsca na emocje czytelników i druga część jest zdecydowanie bardziej pobieżna, nie daje wglądu całościowego w to co dzieje się z poszczególnymi osobami. Ale z drugiej - czegoś zabrakło, książka zostawiła niedosyt.

"Szukając Alaski" to książka młodzieżowa i jako taka wygląda niesamowicie na tle innych pozycji skierowanych do nastolatków. Zaskakuje, traktuje czytelnika poważnie, a jednocześnie jest przyjemna, ciepła i pełna humoru. Moim zdaniem książkę warto przeczytać nawet jeśli nie jest się uczniem liceum. Dla mnie to była piękna podróż, budząca wiele wspomnień i odświeżająca spojrzenie na siebie samą. Powieść wiele razy mnie zaskoczyła, myślę że warto ją czytać w każdym wieku. Nie operuje banałem, i nie jest wbrew pozorom prosta. Warto ją poznać i dać się jej uwieść.

Ocena: 8/10

Recenzja bierze udział w wyzwaniu Czytamy polecane książki - książkę poleciła mi Malwina.