piątek, 26 czerwca 2015

Henry Green - Kochając


Rzadko mi się to zdarza, ale sięgnęłam po książkę za sprawą okładki. Być może powiedzieć, że pięknej, to zbyt wiele, ale zaintrygowała mnie niesamowicie i wywołała tak wiele skojarzeń i drobnych emocji, że nawet nie wczytywałam się zbytnio w jej opisy i recenzje. A warto kilka słów o samej książce powiedzieć! Została ona wydana przez Biuro Literackie - wydawnictwo specjalizującego się głównie w poezji i otwiera serię "Klasyka z Europy", w której to wydane zostaną powieści dotąd nie tłumaczonych na język polski klasyków.. Henry Green debiutował "Kochając" w roku 1945 i tworzył w nurcie angielskiego modernizmu. Autor za granicą doceniany i uznawany, w Polsce nieznany i zdecydowanie niszowy. Właściwie być może dobrze, że tak długo trzeba było czekać na pierwsze wydanie - przez pasjonatów, z ogromną starannością i w doskonałym tłumaczeniu.

czwartek, 25 czerwca 2015

Dominika Słowik - Atlas: Doppelganger

Książka, w której mieszają się czasy, miejsca, postacie. Będąca jednocześnie portretem tychże i czegoś pomiędzy, ponad, między wierszami. Jest jednocześnie realistyczna i nierealna, autorka serwuje w niej mieszankę marzeń, koszmarów i rzeczywistości, które umieszcza na równi, jako że w takim samym stopniu "świadczą". Tytułowy Doppelganger, jest ciągle obecny, choćby pod postacią przeczucia, w tej książce każdy ma swoje alter ego, coś co nie do końca jest w nich i nie do końca poza, a co ciągle pcha do działania, co wskazuje stronę w którą patrzeć, co daje i zabiera, co nie podlega żadnej dyskusji. 

"Atlas: Doppleganger", to debiut Dominiki Słowik, jeśli wierzyć okładce - "mocny, hipnotyczny, na który czekaliśmy do dawna". Ja nie używałabym tak mocnych słów, ale po kolei. Zacznę od mocnych stron - autorka w ciekawy sposób wykorzystuje klisze i symbole, w których się wychowywała. Lata 90. jak dotąd pozostawały okresem traktowanym mocno po macoszemu, a paradygmat był raczej jeden - zachłyśnięcie się wolnością, można coś obśmiać, coś wytknąć itd. Dla Dominiki Słowik, to czas dzieciństwa, o którym napisała w sposób magiczny, nadając zupełnie nowe znaczenie temu co znane. To co dotąd było przedmiotem żartów zostało opisane z butą i w mocnych słowach. Można powiedzieć - świeżość spojrzenia. Solidna podstawa, która sprawia, że autorką będę się w przyszłości interesować, choć książki nie uznaję za wybitną, a jej potencjał w sporej części zmarnowany.

poniedziałek, 15 czerwca 2015

Greg Baxter - Lotnisko w Monachium

Bezimienny bohater snuje rozważania o swym życiu, jego sensie i celu, w czasie oczekiwania na lot powrotny z Niemiec do Stanów. Utknął na lotnisku wraz z ojcem oraz urzędniczką ambasady, która opiekowała się mężczyznami w czasie ich pobytu w Berlinie, spowodowanym koniecznością odbioru ciała Miriam - siostry młodszego mężczyzny. Kilka tygodni wspólnie spędzonych w Europie, różnorodny czas, pełen zarówno rozpaczy, smutku, jak i chwil wolności i radości bardziej niż cokolwiek okazał się wyczerpujący i obciążający psychicznie. Zarówno ojciec jak i syn są na skraju załamania nerwowego, w krytycznym punkcie.

Najpierw wyjazd, następnie długie oczekiwanie wyzwalają w głównym bohaterze powódź skojarzeń. Wraca do niego wiele wspomnień dawno pogrzebanych i zapomnianych, wszystko pojawia się lawinowo, przytłaczając i wywołując emocje zbyt liczne i gwałtowne. Pojawiające się obrazy są coraz bardziej rozpaczliwe, a uzupełniane są równie rozpaczliwymi gestami i czynami. Mężczyzna na różne sposoby, ocierające się o szaleństwo usiłuje zakotwiczyć się w rzeczywistości, wpada jednak w coraz bardziej deliryczne stany. Wystawiając sobie rachunek, odkrywa na jak wielu płaszczyznach zawiódł, jak wiele rzeczy zaprzepaścił, jak bardzo jest samotny, nieszcześliwy i obcy.

wtorek, 9 czerwca 2015

Magdalena Salik - Mnieszy cud

Rzecz dzieje się w bliżej nieokreślonej, acz nieodległej przyszłości, świat diametralnie zmienił się po odkryciu, że nie istnieje coś takiego jak przypadek, "zdarzenie losowe". Aby na świecie nie zdarzało się nic złego, należy jedynie pilnować by zużywać chaos w odpowiednich dawkach. Każdy obywatel posiada swój miesięczny przydział entropii, ważniejszy wręcz niż pieniądze. Świat w którym wszystko płynie "jak powinno" nie jest jednak do końca idealny, jak można się spodziewać znajdują się tacy, którzy traktują nowe zasady jako ograniczenie wolności, inni po prostu nie potrafią zapanować nad zużyciem chaosu. Pojawia się nowe podziemie, nowe podziały. Dodatkowo jako, że jest to stosunkowo nowa teoria - pojawiają się różne jej rozwinięcia, różne interpretacje i próby osłabienia. Choć powiedziałabym, że raczej nieśmiałe.

W "Mniejszym cudzie" mamy dwóch bohaterów, obu pozytywnych, choć przez większość książki walczących przeciwko sobie. Robert to młody i wyjątkowo utalentowany naukowiec, przewodzi zespołowi, który jest u progu wielkiego medycznego odkrycia. Wychował się w bardzo liberalnej rodzinie, co odbija się w jego stylu życia - owszem, ma wszystko czego chce, ale również skłonność do nadużywania przydziałów entropii, hulaszczego stylu życia, kobiet i lekkiej megalomanii. Z kolei Mark to człowiek bardzo spokojny i odpowiedzialny, choć jest rówieśnikiem Roberta, życie zdecydowanie bardziej go doświadczyło. O ile ten pierwszy ciągle pławi się w "młodości", ten drugi nigdy nie poznał jej smaku. Obecnie jest wypalonym zawodowo policjantem, na progu załamania nerwowego i o krok od rozwodu.