wtorek, 22 lipca 2014

Rachel Cusk - Praca na całe życie. O początkach macierzyństwa

Wydawnictwo Czarne decydując się na wydanie napisanej w 2001 roku książki Rachel Cusk pokazuje przede wszystkim, jaką drogę przebyło społeczeństwo od tego czasu, jak zmieniło się postrzeganie macierzyństwa, kobiety i dziecka. Na co dzień zmianę tę trudno dostrzec, ginie ona wśród narastających rzeczy "do zmienienia". Kiedy weszłam w dorosłe życie, te rzeczy "do zmienienia" już były, podobnie jak lista frustracji i lista niesprawiedliwości. Szczerze mówiąc nigdy nie przyszło mi do głowy, że zmiana jaka się dokonała, to przede wszystkim to, że WOLNO mówić matką o swoich uczuciach. 13 lat temu byłam trzynastolatką, zmiany w sposobie narracji zadziwiająco pokryły się z moim osobistym rozwojem, zlały się z nim w jedno i pozostały przeze mnie niezinterpretowane.

Pytanie, które samo się nasuwa, to na ile znacząca jest ta zmiana.. Jak wielu uznaje ją za zmianę, a jak wielu za fanaberię lub dowód na słabość, w jak wielu przypadkach "zmiana" staje się narzędziem do pogrążania kobiet w ich problemach. Bo czy to nie jest zmiana dość przygnębiająca, czy nie zdaje się niewystarczająca? Kobiety, Matki mogą wyrażać swoją frustracje, mogą być szczere same ze sobą, mają prawo do uczuć. Czy nie jest to prawem każdego człowieka? Po lekturze książki pytania te nabrały dla mnie nowego znaczenia, nigdy nie patrzyłam na nie jak na taką nowinkę, dla mnie one były czymś zastanym.

Książka Rachel Cusk wywołała w 2001 r. falę krytyki, a nawet głosy by odebrać autorce dzieci. Po przeczytaniu książki muszę powiedzieć, że nie znalazłam w niej NIC, co w moim odczuciu można by w ten sposób skomentować. Cusk pisze szczerze, ale z ogromnym szacunkiem i miłością - zarówno do siebie, jak i swojej córki. Książka jest mądrym i świetnie napisanym świadectwem miłości z jednej strony bezwarunkowej, a z drugiej świadomej. Nigdy nie przyszło mi do głowy, że miłość bezwarunkowa ma być miłością bezmyślną. Rachel Cusk widzi w swojej maleńkiej córce drugiego człowieka, widzi jak jej dziecko z każdym dniem staje się bardziej odrębna, stara się ją zrozumieć, a przy tym uchwycić uczucia i stany, które towarzyszą jej samej. Odczuwa intensywnie każdy dzień, każdy dzień jest polem do kolejnych refleksji, a do tego jest pełen przeróżnych uczuć i emocji - właśnie dlatego, że Cusk nie ucieka, a stara się przeżyć macierzyństwo najlepiej jak potrafi.

Autorka opisuje doświadczenie macierzyństwa, które nie jest proste, ani łatwe. Ani jednostronne. Macierzyństwo jest relacją, pracą, a czasami walką. Do kogoś może nie trafić styl autorki, ktoś może nie starać się dotrzeć do sensu tej książki, zwyczajnie jej nie zrozumieć. Wątpię by ci wielcy krytykanci twórczości Cusk starali się w pełni zrozumieć książkę. Nie budzi ona skrajnych emocji - piszę o tym, ponieważ z opisu na okładce można wywnioskować, że twórczość Cusk jest do granic obrazoburcza i skandalizująca. Jednych może to przyciągnąć, innych odstraszyć. W książce można za to znaleźć ciepło, humor, krytykę tresury, której poddawane były kobiety w ciąży i młode matki, odwołania do literatury pięknej, próbę wyrażenia uczuć, wobec dziecka, szacunek.

Są momenty, w których Cusk opisuje jak bardzo sobie nie radzi z nowymi obowiązkami, jak bardzo zmieniło się jej życie, ona sama, ale czyni to raczej z zadziwieniem, niż z oburzeniem, że to na nią spadł ten los. Oburzenie, które wyraża Cusk dotyczy co najwyżej tego jak patrzy na nią społeczeństwo, jak z jednej strony stała się kimś niewygodnym, zaburzającym spokój i harmonię, a z drugiej kimś od kogo oczekuje się kompletnego zrezygnowania z siebie, przy całkowitym spełnieniu. Jej wywód przy tym jest logiczny, uargumentowany i jasny. Nie jest to typowa biografia/autobiografia – książkę ze względu na język, którym posługuje się Cusk, czyta się niczym fikcję. Najbliżej jej jednak do pamiętnika, zarówno pod względem formalnym, jak i zawartości. Nie śmiałabym zasugerować, że wyznania poczynione w pamiętniku są zbyt szczere.

Dla kogo jest książka Cusk? Dla osób, które do posiadania dziecka podchodzą bardzo indywidualnie, które nie wierzą w instrukcje obsługi i które w „małych ludziach” widzą „ludzi”. Dla kobiet i mężczyzn. Dla osób zainteresowanym dyskursem macierzyńskim, społecznym postrzeganiem posiadania dziecka. I na koniec dla osób, które w swoim otoczeniu mają młodych rodziców i którzy mają problemy z ich zrozumieniem – ta grupa na pewno z lektury będzie zadowolona. 

Ocena: 7/10

Recenzja bierze udział w wyzwaniach:
Klucznik
Czytamy reportaże

4 komentarze:

  1. Tak myślałam, że to pozory, że tylko ją sprzedają jako kontrowersyjną, a w rzeczywistości dużo w niej, jak wspominasz, prób zrozumienia odrębności dziecka, ciepła, humoru itd. Niestety, niektórym wystarczy, że kobieta raz powie coś w rodzaju "posiadanie dzieci to skomplikowana sprawa/nie radzę sobie/nie mam czasu na dziecko", żeby nazwać ją wyrodną matką. Ogólnie motyw macierzyństwa w literaturze bardzo mnie interesuje, można powiedzieć, że dzięki różnym bohaterkom doświadczam tego macierzyństwa pośrednio, bo bezpośrednio, tj. zostając matką, nie zamierzam. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie jest chwyt, książka rzeczywiście wywołała skrajne reakcje te 13 lat temu, Czarne wydaje też inne powieści Cusk, także na pewno nie było to też żadnym motywem. Jak już napisałam w recenzji: idealnie przedstawiona została (pośrednio) droga jaką przebyła w tym czasie "matka z dzieckiem".

      Usuń
  2. Po Twojej recenzji widzę, że faktycznie wiele się zmieniło pod względem macierzyństwa. Ja tego tak nie widzę, może dlatego, że w 2001 roku nie zwracałam na takie rzeczy większej uwagi. Motyw macierzyństwa w literaturze zawsze mnie fascynował, nawet o tym była moja matura ustna z polskiego :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tematyka niekoniecznie dla mnie, ale jakoś mnie zaciekawiłaś. Poza tym zainteresowała mnie sama autorka...

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do dyskusji ;)