Książki i recenzje związane z hasłem: opowiadania
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą opowiadania. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 9 czerwca 2016

Kornel Machnikowski - pop-pisanie

Książka Kornela Machnikowskiego zapowiadała się naprawdę dobrze – miało być nowatorsko, przewrotnie, miała być zabawa formą i treścią. Same opowiadania poprzedza niezwykle entuzjastyczny wstęp, pean na cześć autora bardziej, niż samego zbioru, który to miał być li niewielkim popisem. Po książkę sięgnęłam bez żadnych na jej temat wyobrażeń, ale po przeczytaniu pierwszych stron moje oczekiwania przybrały kształty dość okazałe. Cóż, dobrze mieć mentora, który wspiera, docenia pracę... Niestety pojawił się pewien rozdźwięk pomiędzy tym co przeczytałam „o”, a tym co „w”  książce.

13 opowiadań – wszystkie w sposób bezpośredni lub pośredni dotykający tematu sztuki i popkultury – twórców, krytyków i odbiorców. Kornel Machnikowski tworzy opowiadania-metafory, których odczytywanie może odbywać się na różnych (mniej i bardziej dosłownych) poziomach. Opowiadania poza warstwą fabularną, zawierają w sobie komentarz, zawsze nad wyraz czytelny, wymagający jedynie odpowiedniego rozpisania przez czytelnika ról. Teksty są krótkie, napisane z dużą dbałością o szczegóły, starannie wyreżyserowane, zawsze z twistem, zawsze z pointą. Jest i zabawa językiem i drugie dno. A więc cóż poszło nie tak?

czwartek, 19 maja 2016

Antologia NieObcy

Małgorzata Szejnert, Andrzej Stasiuk, Joanna Fabicka, Olga Tokarczuk, Paweł Huelle, Katarzyna Bonda, Łukasz Orbitowski, Paweł Smoleński, Ignacy Karpowicz, Hanna Krall, Jarosław Mikołajewski, Piotr Ibrahim Kalwas, Sylwia Chutnik, Joanna Bator, Małgorzata Rejmer, Halina Bortnowska, Olga Stanisławska, Ziemowit Szczerek, Magdalena Parys, Jan Bajtlik, Dionisios Sturis i Mirosław Wlekły - oto lista autorów. Wszyscy się zgodzili, nie odmówił nikt poproszony o tekst do antologii.

Wszyscy zaangażowani w projekt pracowali bez wynagrodzenia, teksty zostały przekazane za darmo, a cały zysk ze sprzedaży zostanie przekazany Polskiej Akcji Humanitarnej na rzecz uchodźców z Syrii.

Książka "NieObcy" powstała z niezgody na strach przed obcością. Obcością w dużej mierze wykreowaną, sztuczną. Bo kim jest obcy, inny? Kto jest swój? Czy to nie kwestia tego czy szukamy różnic, czy podobieństw? Czy my sami nie jesteśmy obcy? Teksty zamieszczone w książce nie skupiają się na rozpracowywaniu niuansów, czy tłumaczeniu. Autorzy nawet nie skupiają się (przynajmniej nie wszyscy) na tym co dzieje się teraz. Bo kategoria obcości jest odwieczna i uniwersalna, głęboko w nas zakorzeniona, warto o tym pamiętać. Natomiast najlepiej ukazywać ją na przykładach - tak to już jest, że analogia sytuacji, w tym tych które każdy uznaje bez zastanowienia za nieludzkie, jest dla wielu kompletnie nieczytelna.

środa, 9 września 2015

Zadie Smith - Lost and Found. Opowiadania

Zadie Smith prezentuje się tym razem od mniej znanej strony - opowiadań. Ja osobiście mocno jej styl pisania wiążę z epickimi powieściami, wręcz mam wrażenie, że była swego rodzaju pionierką przypominania, przywracania do łask i odkrywania nowych oblicz POWIEŚCI. Nie chcę generalizować, ale na mnie pod tym względem miała niemały wpływ - Zadie Smith zmieniła coś w moim podejściu do literatury i skierowała wzrok na zakryte dotąd przede mną obszary. Co ciekawe, kiedyś uwielbiałam opowiadania, do których obecnie zaglądam okazjonalnie. Na przykład gdy są to opowiadania Zadie Smith. 

W zbiorze "Lost and Found" zaprezentowano trzy teksty, publikowane wcześniej w pismach "Granty" oraz "New Yorker", jak sama autorka zaznacza - nie jest to jej ulubiona i "naturalna" forma wyrazu, opowiadania są - co można zauważyć - pewnego rodzaju eksperymentem. Cieszy mnie, że Zadie Smith nie próbowała "upchnąć" w nich całych powieści, dzięki czemu czytelnik odnajduje się ( i autorkę) w nich bez trudu. W tekstach Smith - niewątpliwie różnorodnych - znajdujemy zawsze te same punkty zaczepienia, od różnych stron analizuje tożsamość, kwestię przynależności, mieszankę kultur w jednostce, granice i ich umowność. 

wtorek, 24 lutego 2015

Marcin Borkowski - Odwlekane porządki (łatwe opowiadania dla zgredów młodszych)

Odwlekane porządki, oczyszczanie "najdalszego kąta" domu, ale też historii, rodziny, tożsamości. Bohaterami książki, tego zbioru opowiadań, które okazało się wcale nie być zbiorem opowiadań są członkowie jednej klasy licealnej, obecnie ludzie w średnim wieku, którzy w swoim życiu odnajdują coraz więcej pretekstów do wspominania tego co minęło. Każdy ma jakiś nierozwiązany supełek, sprawę, która uwiera go od lat. Kawałek, bez którego układanka będzie niekompletna. 

Kawałki te noszą inni ludzie, nic nie ginie, po prostu jednym brakuje klucza, innym zamka. Dałam się złapać na ten haczyk, chciałam poznać rozwiązania tajemnic, powiązania pomiędzy ludźmi, również te nieodkryte przez nich samych. W każdym rozdziale pojawiały się nowe pytania, tropy, odpowiedzi, które wcale nie były ostateczne. Bardzo fajny zabieg - zgrabnie zawiązuje akcję, nadaje też ton całości - wskazuje nam słowa klucze, motywy. Po pierwsze mamy powrót do przeszłości, wszystkie "zagadki" związane są z przeszłością, w tym przedwojenną. Jednak ogromna różnorodność - oraz niewątpliwie wielka waga wszelkich wydarzeń, ukazuje bardziej niż cokolwiek, jak wielką rolę w naszym życiu odgrywa zwyczajny przypadek.

czwartek, 5 lutego 2015

Maciej Miłkowski - Wist

"Wist", to debiut krakowskiego radiowca i dziennikarza Macieja Miłkowskiego. Piękna, niewielka książeczka kryje w sobie "zbiór opowiadań". Używam cudzysłowu, jako że nie jestem do tego stwierdzenia osobiście przekonana. Jest to raczej zbiór tekstów krytycznych różnego typu, metaliterackich, w których zarówna forma i treść stanowią romans powagi i językowej zabawy. Każdy z tekstów jest inny, odwołuje się do innych tradycji, jest wariacją odnoszącą się do innego gatunku literackiego. To co je łączy, to ciągłe operowanie na kilku poziomach, opowiadanie z różnych perspektyw, w tym (przede wszystkim) z perspektywy twórcy, pisarza; a także bogactwo intertekstualne, mocne osadzenie w kulturze szeroko pojętej.

Okazało się, że teksty Macieja Miłkowskiego mogę czytać na okrągło. Zachwycająca warstwa językowa i całkowite odcięcie od banału, niezwykła kreatywność, ale też prowadząca do paradoksów logika, absurd, krytyczny humor i celna, nietypowa, lecz błyskotliwa analiza poruszanych problemów, w tym samego procesu twórczego. Motyw pisania powraca jak echo w każdym z tekstów, w niektórych "opowiadanie" jest bohaterem pierwszoplanowym, w innym tylko statystuje, zawsze jednak jest - Miłkowski jako s-twórca pozycjonuje się zawsze w środku, zawsze można znaleźć go w narracji, choć role w które wchodzi są elementem wyobrażonym, bardziej niż samego Miłkowskiego mamy jego alter ego. Drogi są różne, ale wszystkie prowadzą do małego uniwersum pisarza - natchnień i ich braku, inspiracji w nieoczekiwanych miejscach, kwestii technicznych, samego tworzenia, ale też opisu siebie, w tej konkretnej, pisarskiej roli, słabiej lub silniej determinującym funkcjonowanie w świecie i jego postrzeganie. Wpisując się w treść Miłkowski nadaje opowiadaniom krytyczne zabarwienie, realność autora rzutuje na przedstawiane poglądy, jest równowagą dla wszechobecnego (inteligentnego i wyważonego) humoru.

niedziela, 10 sierpnia 2014

K.S. Rutkowski - W niewoli seksu

Kolejny, w niewielkim odstępie czasu polski autor i literatura mniej lub bardziej erotyczna. I cóż dużo mówić – kolejne rozczarowanie.

„W niewoli seksu” to zbiór opowiadań mających opisywać skomplikowane relacje damsko-męskie, autor obiecuje na wskroś męską perspektywę i wnikliwość. Mierzy się z tematami seksu, zdrady, dominacji, zazdrości. Wszystkiego co pływa na powierzchni – miłości nie tyka, w ogóle nie dochodzi do tego co dobre. To co między kobietą, a mężczyzną traktuje jako grę, czasami przeradzającą się w walkę do krwi. Nie stroni od scen erotycznych, ale nie każde opowiadanie można uznać za erotyczne. Wynika z nich raczej tyle, że męski świat kręci się wokół kobiecych kształtów.

Jak dla mnie rozczarowanie – nic odkrywczego. Opowiadania dotyczą tematów zgranych i broń boże nie podejmują ich od mnie oczywistej strony. Każde kolejne przywodziło mi na myśl sceny z telewizyjnych filmów lat 80 i 90. Może jest w nich jakaś prawda, ale powierzchowność i stereotypowość aż bolą.

czwartek, 15 maja 2014

Igor Kulikowski - Historie, w których nic się nie dzieje

Przez dłuższy czas dawkowałam sobie powoli opowiadania z tego tomu, wczuwając się w niepokojący, dziwny i trudny klimat; poznawałam bohaterów; szukałam punktów wspólnych. Zdecydowanie poznałam tę książkę, weszłam w nią głęboko jak rzadko. Zresztą nie wiem - weszłam sama, czy to książka mnie tak pochłonęła. 

Igor Kulikowski stworzył 15 opowiadań będących pochwałą samotności, więzi, piękna i czystości. Powolności. Świata, który trwa nie zważając na nic, cokolwiek się stanie. Wszechświata, dla którego wszystkie historie, to te w których nic się nie dzieje. Opowiadania Kulikowskiego choć napisane specyficznym językiem, wprowadzającym senną atmosferę, ze sporą ilością pięknych opisów przyrody i stanów wewnętrznych bohaterów, to na pewno nie są opowiadaniami, w których nic się nie dzieje. Czasami punkt kulminacyjny jest trudno uchwytny, bardzo osobisty, ale zawsze jest - w tych historiach ulegają załamaniu całe światy i światopoglądy - to znaczy nic tylko w skali wszechświata, a może i świata - ale w takiej skali naprawdę niewiele rzeczy ma znaczenie.

poniedziałek, 10 lutego 2014

Michał Staroszczyk - Krótka historia o istocie umierania

Krótko o krótkiej książce (80 str.), opowiadaniu, noweli właściwie. Salwator, po utracie rodziny ucieka z miasta na prowincję, chce coś zmienić - może uporządkować, może zapomnieć.. Uciec, choć uciec od siebie się nie da. Okazuje się, że miasteczko, do którego trafia otacza dziwna aura. Wszystko tam ma jakiś filozoficzny, wydźwięk, wszystko przepełnione jest sensem i czemuś służy.

Salwator przemierza pewną drogę - trudno określić czy akcja toczy się we śnie, czy na jawie, czy poznajemy historię niesamowitą, czy sprawozdanie z urojeń. Nie ma to jednak wielkiego znaczenia. Bohater przechodzi proces żałoby, to czy prowadzi monolog, czy dialog to kwestia drugorzędna, miasteczko tak czy siak jest tylko pewną reprezentacją.

piątek, 20 grudnia 2013

Stephen King - Czarna bezgwiezdna noc

"Czarna bezgwiezdna noc" to zbiór 4 mini powieści. Nie każdy z utworów można nazwać opowiadaniem - jedno liczy niemal 200 stron, a jedynym argumentem za zaliczeniem go do wyżej wymienionego gatunku jest jego jednowątkowość i forma.

Pierwsze - "1922" - było dokładnie takie jak lubię - groza pomieszana z szaleństwem, trochę horror, trochę powieść psychologiczna. Taki King przeraża mnie najbardziej. Bardzo klimatyczne, podobne nieco do "Dolores Claiborne", jednej z moich ulubionych książek autora. Historia mężczyzny, który mordując swoją żonę wydaje wyrok na siebie, swoją rodzinę, jednym aktem przemocy rujnuje życie wielu ludzi. Bardzo mi się podobała analogiczność do "Dolores.." i jednocześnie kompletnie odmienny obrót spraw.  Ku przestrodze i ku uciesze - dla mnie uczta literacka. Opowieść otrzymujemy w formie listu - spowiedzi, ostatecznego wyznania win. Świetny portret psychologiczny i przy okazji studium szaleństwa.

czwartek, 12 grudnia 2013

Marcin Rusnak - Opowieści Niesamowite

W moje ręce trafił zbiór opowiadań "Opowieści niesamowite" Marcina Rusnaka - opis mnie zaintrygował na tyle, że sięgnęłam po nie, mimo kompletnego brak znajomości tego autora i bez innych rekomendacji. Książka składa się z trzech części - Księgi Końca, Księgi Magii oraz Księgi Strachu - a każda z nich to 4 opowiadania. Na początek otrzymujemy kilka postapokaliptycznych wizji, następnie otrzymujemy 4 historie mniej lub bardziej magiczne i na koniec autor próbuje nam zmrozić krew w żyłach opowiadaniami o potworach, klątwach itd. 

Większość z tych opowiadań trafiła już do czytelników za pośrednictwem czasopism, czy internetu, a spora ich część została doceniona przy okazji różnego rodzaju konkursów literackich. Większość opowiadań również mi przypadła do gustu. Szczególnie dobrze wspominam dwie pierwsze księgi, ostatnia niestety nie urzekła mnie klimatem.
Opowiadania Rusnaka są świetne przede wszystkim od strony technicznej. Autor doskonale wykorzystuje narzędzie jakim jest język. Stroni od poetyzmu i tworzy utwory żywe, z wartką akcją. W swojej formie bardzo klasyczne - jednowątkowe, z mocną puentą, mające w sobie coś z przypowieści. Rusnak nie sili się na oryginalność, co jest moim zdaniem dużym atutem. Wykorzystuje znane wszystkim, wrośnięte już w kulturę motywy i tworzy własne wariacje na ich temat.

wtorek, 26 listopada 2013

Andrzej Muszyński - Miedza

Andrzej Muszyński to bardzo ciekawy głos wśród młodych twórców non-fiction. Dał się poznać jakiś czas temu w "Południu", teraz powrócił z "Miedzą". Bardziej osobistą, nie do końca fikcją, ale też nie reportażem. Muszyński stworzył książeczkę maleńką, ale niezwykle bogatą w treść. Czyta się ją długo i z trudem - chociażby dlatego, że duża jej część napisana jest śląską gwarą. 


Muszyński rozlicza się z przeszłością, spowiada się z teraźniejszości, stara się zbudować siebie z nie do końca pasujących kawałków. Ta proza mówi o rzeczy niezwykle ważnej i coraz częściej dostrzeganej - o tożsamości. O tym co człowiek może ze sobą zrobić, a co jest od niego niezależne. Czy faktycznie jest panem swego losu? Jak wygląda proces odchodzenia, jak wyglądają powroty? Kim jesteśmy? Gdzie zmierzamy? Zmiany, wieś, polska, tradycja, jawa, sen, dwa światy, samotność, wspólnota, przemijanie, mit. Takich haseł mogłabym rzucić mnóstwo, a każde da się gdzieś dopasować do tej prozy. 

czwartek, 17 października 2013

Krzysztof Bielecki - I nagle wszystko się kończy

 - Magiczne, dziwaczne, zaskakujące, pomysłowe, tajemnicze, jedyne w swoim rodzaju. Takie są opowiadania zebrane w niniejszym zbiorze. Pomysłów jest tu tak wiele, że starczyłoby ich na kilkadziesiąt książek - Trudie Rainbolt odczytała tekst z tylnej okładki. Następnie jeszcze raz spojrzała na front i wymówiła tytuł: 'I nagle wszystko się kończy'...   

To czytam ja na tylnej okładce, a jest to fragment otwierającego tom opowiadania, a właściwie metaopowiadania. Już sama okładka intryguje i to nie koniecznie frontem, a właśnie tekstem. Wyróżnia się, zapada w pamięć. I pamiętajcie - sama okładka. To jednak nie tylko dobre pierwsze wrażenie, bo to wszystko się zgadza, opowiadania są niesamowite i mogłoby na ich podstawie powstać kilkadziesiąt książek. 

środa, 2 października 2013

Alex Kava, Erica Spindler, J.T. Ellison - Żywioły

"Żywioły" to trzy historie, trzy śledztwa i trzy autorki. Tłem w każdym opowiadaniu jest żywioł - burza śnieżna, sztorm, wichura. Spindler, Kava i Ellison w swoich opowiadaniach umieszczają bohaterki znane z wcześniejszych książek tych pań - M.C. Riggio, Maggie O'Dell oraz Taylor Jackson. Schemat jest prosty - panie łapią morderców w niesprzyjających okolicznościach przyrody.

Opowiadania są krótkie, a więc siłą rzeczy - akcja jest bardzo dynamiczna. Pierwsze opowiadanie, autorstwa Spindler składa się niemal z samych dialogów! Nie ma tu opisów, bohaterowie nie są przedstawiani, nie ma też miejsca na niepewne tropy, czy skomplikowane intrygi. Przypuszczam, że w przypadku gdy ktoś czytał już jakieś książki z bohaterami wykorzystanymi w "Żywiołach" będzie zadowolony. Ja nie znałam - i odczułam dyskomfort z tym związany. 

środa, 29 maja 2013

Neil Gaiman - Dym i lustra

"Dym i lustra" to zbiór opowiadań, głównie fantastycznych, choć nasycenie fantastyką w każdym z opowiadań jest inne. Opowiadania te nie zostały stworzone na potrzeby książki, wcześniej ukazywały się w różnego rodzaju czasopismach, czy antologiach - są więc bardzo zróżnicowane. Niektóre pisane wierszem, inne prozą, jedne liczą sobie 900 słów, inne 30 stron, bohaterami są wampiry, anioły, wilkołaki, pradawni bogowie, a w końcu zwykli ludzie. Brakowało klucza, który sprawiałby, że książka tworzy całość. Rozczarowała mnie ta przypadkowość tekstów, które znalazły się w tym tomie. Cenię sobie krótką formę, jednak jestem w tej materii wymagająca i bardzo nie lubię gdy książka nie jest zaprojektowana tak, by przejście przez nią było czymś naturalnym i jednocześnie wzbogacającym; lubię książki które posiadają jakąś ideę przewodnią, choćby luźną.

Niektóre opowiadania były świetne, charakterystyczne, a ich lektura nie poszła na marne, jednak ginęły one w gąszczu króciótkich - stronicowych, dwustronicowych - wierszy, opowiadanek, czy wręcz przydługich aforyzmów, które kompletnie do mnie nie trafiały. W tej chwili byłabym w stanie opowiedzieć może 3-4 opowiadania, reszta po prostu mi umknęła, choć czytałam uważnie. Zdarzyło się również kilka opowiadań, których odbiór był dla mnie bardzo trudny, kilka opowiadań, które w ogóle nie pasowały do reszty, które stanowiły dla siebie pewną kontynuację, jednak  nie tworzyły całości, a były raczej odcinkiem z nieznanej mi serii. Bardzo mnie te kilka opowiadań zmęczyło - nie mogłam pojąć ich sensu, były strasznie chaotyczne, a do tego nudziły swą abstrakcyjnością.

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Amelie Nothomb - Podróż zimowa

Amelie Nothomb jest dla mnie absolutnym fenomenem. Uwielbiam jej książki, każda jest niezwykła i według mnie napisana po mistrzowsku. Jest to jedna z niewielu autorek do których lubię czasem wrócić. Również dlatego, że jej książki rzadko kiedy liczą więcej niż 100 stron, więc są idealne na niezbyt dalekie podróże pociągiem. :) Autorkę cenię bardzo i podziwiam jej talent, zawsze mam duże oczekiwania gdy sięgam po książki jej autorstwa i nie przypominam sobie żebym kiedykolwiek się zawiodła. Do dziś.

"Podróż zimowa" była wielkim rozczarowaniem. Chyba najgorsza pozycja w całym dorobku autorki. Jedyne co ratuje to styl autorki, rozpoznawalny i specyficzny. Ale historii zabrakło soczystości, czyli tego co wyróżniało pozostałe pozycje. Już nie miałam tego wrażenia, że czytam coś perfekcyjnego, dopracowanego w każdym słowie. "Podróż zimowa" była raczej przeciętna. Zdania nie zachwycały, podobnie jak historia - trochę mdła, trochę dziwna, ale głównie irytująca. Zabrakło również jakiegoś wyrazistego zakończenia.

Ale to co mnie zasmuciło najbardziej, to brak racjonalności. Amelie Nothomb tworzy historie, które na pewno nie są przeciętne, często są absurdalne, ale zawsze zaskakują racjonalnością, tym że są tak logiczne i spójne. Choćby przez to właśnie miałyby być absurdalne. "Podróż zimowa" pod tym względem była kompletnie inna niż inne książeczki autorki. Zabrakło mi tej niesłychanej jasności wywodu, spójności, a ostatecznie puenty wbijającej w ziemię.

Bohaterowie dość nijacy, do tego tak dziwaczni, że właściwie nie da się z nimi w żaden sposób utożsamić. Są jednocześnie bezbarwni i odpychający, a taką mieszankę chyba dość trudno stworzyć. Nie potrafiłam odnaleźć w tej książce siebie, a właśnie to w innych opowiadaniach autorki było takie niezwykłe i niepokojące, sprawiało że książki fascynowały.

Niestety mistrzyni mnie zawiodła. Nie spodziewałam się tego, kompletnie. Nie polecam, choć bym bardzo chciała. Samą autorkę nadal mogę chwalić pod niebiosa, ale na pewno nie za "Podróż zimową". Polecam wszystko inne Amelie Nothomb, ale tej pozycji na pewno nie.

Ocena: 4/10

czwartek, 31 stycznia 2013

Alice Munro - Zbyt wiele szczęścia


Zbyt wiele szczęścia to zbiór niesamowitych opowiadań. Kiedyś uwielbiałam opowiadania, ale od jakiegoś czasu nie trafiłam na żaden zbiór, który by mnie zadowolił. Zwykle po przeczytaniu opowiadania czuję po prostu niedosyt, nawet te ciekawe wydają się niekompletne, w najlepszym razie traktuję je jak ciekawy szkic, czy punkt wyjścia dla czegoś naprawdę dobrego. Jestem fanką powieści i to powieści monumentalnych. Ale przecież od każdej reguły są wyjątki..

Sięgając po "Zbyt wiele szczęścia" właściwie myślałam, że to powieść, gdy się zorientowałam że to zbiór opowiadań nieco się zaniepokoiłam. Ale każde opowiadanie z tego tomu mogłabym uznać za mistrzowskie! Paradoksalnie najmniej do gustu przypadło mi najdłuższe, a w dodatku tytułowe opowiadanie. 

Historie zawarte w tym zbiorze przedstawiają ludzi w przełomowych, kryzysowych, najtrudniejszych momentach ich życia. Opowiedziane są z dystansem, bez zbędnych emocji i dramatyzowania pozwalają na  własne interpretacje. Nie są oczywiste, myślę, że to jak zostaną odczytane w dużej mierze zależy od własnych doświadczeń i poglądów. Mówią o uniwersalnych kwestiach i w dodatku w taki sposób, że mogą one zmieniać swoje znaczenie, wydają się być bardzo plastyczne. Bardzo lubię właśnie takie książki, które pozostawiają sporo w rękach czytelnika, stworzenie takich książek wydaje się ogromnym wyzwaniem, ale ich lektura jest tak cudowna..

niedziela, 21 października 2012

Etgar Keret


Etgar Keret Nagle pukanie do drzwiJeśli ktoś zna twórczość Kereta, to wie czego się spodziewać po jego książkach, jeśli nie to kilka słów wstępu. Keret  jest mistrzem krótkiej formy – kilkustronicowe opowiadania, bardzo mocne w przekazie, często niesamowite, a jednak uderzająco bliskie. Etgar Keret jest według mnie twórcą cokolwiek genialnym, ma swój niepowtarzalny styl, każde opowiadanie zaskakuje, wzrusza i przemawia do mnie.
Zawsze uważałam, że Keret jest najbardziej pomysłowym, współcześnie żyjącym pisarzem. Pod płaszczykiem zabawnych, czasami nieco wulgarnych opowiadanek, często jednoczeni śnie smutnych potrafi przekazywać ważne treści, skłaniać do zadumy. Niektórzy pisarze nie potrafią skłonić do choćby jednej refleksji, a piszą ogromne powieści. Keret pisze maleńkie książeczki, które możnaby połykać w godzinę, ja jednak nie jestem w stanie tego zrobić, ponieważ po 3 opowiadaniach mam w głowie mętlik, jestem zmęczona, atakują mnie różne myśli.. Świetna rozrywka intelektualna J
Etgar Keret Tęskniąc za KissingeremKereta warto czytać, takie jest moje zdanie. Na pewno mi się to czytanie opłaca, Jest to lektura dziwna – działa na mnie deprymująca, a zaraz potem jak lek na tę depresję. Sama wywołuje chorobę, a później się z nią rozprawia. Najpierw mam natłok myśli, a potem czuję ulgę, wszystko robi się jasne. Uwielbiam to uczucie i myślę, że Kereta czytam właśnie ze względu na nie. 
Za zaletę prozy Kereta, jego stylu uważam również minimalizm. Czytając opowiadanie liczące sobie na przykład 2 strony mam poczucie, że każde słowo ma w nim znaczenie, że nie miejsca na przypadek, zdania nieprzemyślane. Zdecydowanie w tym przypadku mniej znaczy więcej - mniej słów, a więcej treści. Każde opowiadanie dopracowane do perfekcji, przemyślane, znaczące, czytając Kereta nigdy nie czuję się oszukana albo nie szanowane - ja, jako czytelnik, otrzymuję prawdziwe dzieło sztuki, mało tego jest to dzieło sztuki do którego mogę wracać, interpretować na nowo, odkrywać, smakować, bawić się...

Polecam, wysoko oceniam, bardzo sobie cenię!