Książki i recenzje związane z hasłem: horror
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą horror. Pokaż wszystkie posty

sobota, 3 października 2015

Dan Simmons - Terror

W maju 1845 roku HMS Terror i HMS Erebus wyruszyły na poszukiwanie wśród arktycznych lodów przejścia Północno-Zachodniego. Wyprawie przewodził sir John Franklin, na statkach znaleźli się doświadczeni żeglarze i specjaliści, których wiedza i zmysły miały umożliwić przebycie lodowego labiryntu. Co się w rzeczywistości działo ze statkami? Tu można snuć jedynie domysły - pewne jest natomiast, to że ostatecznie zatonęły. Dan Simmons stworzył wizję powolnego pogrążania się w lodzie - raczej mającą niewiele wspólnego z prawdą, ale niezwykle sugestywną, fizyczną, z drugiej strony symboliczną i szalenie misterną.

Ogrom szczegółów może nudzić, może onieśmielić, w pewnym sensie autor tworzy historię całej wyprawy, każdego człowieka, który znalazł się na statku. Nikt nie pozostaje bezimienny.Choć jest tu kilku "opowiadaczy", postaci których głos słyszymy wyraźniej, to jak refren przez całą książkę powracają litanie nazwisk - tych którzy żyją, później nielicznych zmarłych, licznych zmarłych, nielicznych żywych... Książka jest długa i momentami żmudna, właściwie niewiele się w niej dzieje - złośliwie można by powiedzieć, że ludzie tylko chodzą po lodzie, w tę i z powrotem, marzną, chorują, czekają na jakiekolwiek wieści. A dla urozmaicenia akcji wprowadzony został jakiś potwór z lodu, który raz na kwartał kogoś unicestwia.

środa, 20 sierpnia 2014

Andrzej Wardziak - Infekcja

Dziś przedstawię wam debiut zdecydowanego przeciwnika brukselki. ;) Streścić można ją bardzo krótko, ja na pytanie: co czytasz? odpowiadałam: książkę o zombie w Warszawie. To wystarczało by zainteresować. Być może nie jestem odpowiednio zaznajomiona z gatunkiem, ale nie przychodzi mi do głowy żaden polski autor, który mierzył się już z tematem. A przecież zombie, to taki wdzięczny temat! :)

Stolica Polski pogrąża się w chaosie – bezsilne są wszelkie służby, nie radzi sobie wojsko. Miasto wymiera właściwie w ciągu kilku godzin, przy życiu zostaje garstka, na ulicach spotkać można tylko śmierć – pod różną postacią. Zagrożeniem szybko stają się nie tylko żywe trupy, ale również ludzie, którzy uniknęli śmierci i szybko znaleźli sobie nowe miejsce w upadłym społeczeństwie. Z wielu wychodzi, to co najgorsze, najbardziej nieludzie. Bohaterowie, a więc kilka ocalałych osób, które ostatecznie łączą się w jedną grupę, nie wiedzą co ich czeka za zakrętem, nie wiedzą czy uda im się wydostać z miasta, dociera do nich również świadomość, że ratunek nie nadejdzie, a patrolujący ulice wojskowi stanowią jeszcze większe zagrożenie niż grasujące hordy zombie.

niedziela, 29 czerwca 2014

Sarah Lotz - Troje

"Troje" to jedna z tych książek, która skusiła mnie swoją akcją promocyjną. Nie wiem jak wyglądało to w przypadku kontaktu z tradycyjnym czytelnikiem, ale blogerzy na pewno skutecznie zostali zachęceni. To chyba zresztą widać po ilości recenzji w sieci. Dopóki nie dostałam książki, tak naprawdę nie wiedziałam czego się spodziewać, informacje prasowe były baaardzo lakoniczne i jednocześnie bardzo intrygujące. Jako, że lubię gatunek długo się nie wahałam. Kiedy dostałam książkę zrozumiałam skąd to promowanie - książka została wydana tak, że prawie na 100% nie zdecydowałabym się na zakup gdyby coś mnie porządnie nie zaintrygowało. Okładka tak cienka, że i bez czytania może się zniszczyć, kartki jak papier śniadaniowy, a całą prawie 500-stronicową książkę można bez problemu zwinąć w rulonik. Nie mogłam uwierzyć, gdy takie samo wydanie zobaczyłam w księgarni..

Może i po okładce książki się nie ocenia (samo okładka nie jest znów taka najgorsza, chodzi mi wyłącznie o jakość!), ale już na początku mnie do siebie zniechęciła i dała do myślenia - czy przypadkiem akcja nie ma też zatuszować kolejnych braków..

piątek, 24 stycznia 2014

Joanna Bator - Ciemno, prawie noc

Joanna Bator po raz trzeci zabiera nas do Wałbrzycha. Tym razem jest to jednak zupełnie inne miasto, niż opisywane w poprzednich tomach tzw. trylogii wałbrzyskiej, czyli "Piaskowej Górze" i "Chmurdalii". Autorka tworzy powieść z wieloma elementami horroru, thrillera, czy powieści gotyckiej. Wprowadza duchy, zło pod postacią kotojadów oraz kilka realnych, lecz niemniej niepokojących postaci - fałszywych proroków, morderców, pedofilów, a wszystko to dopełnia duchami przeszłości, historią miasta, czy własnymi demonami poszczególnych bohaterów.

W poprzednich książkach Joanna Bator skupiła się na snuciu historii długich, niemających ani początku ani końca. Opisywała to co wydawało się jednolite i nieciekawe - blokowisko, tłum, pokazywała jego ludzką twarz i tłumaczyła. W "Ciemno, prawie noc" po raz kolejny mamy tłum i bohaterów bardzo wyrazistych, jednak tłum okazuje się złowieszczy, rozumiany wręcz socjologicznie, jako masa, bezwolna i nieracjonalna, zdolna do czynów wielkich, ale też strasznych, w której jednostka się zatraca i gubi swą sprawczość, czy podmiotowość. Tłum jest jednym bohaterem.

piątek, 20 grudnia 2013

Stephen King - Czarna bezgwiezdna noc

"Czarna bezgwiezdna noc" to zbiór 4 mini powieści. Nie każdy z utworów można nazwać opowiadaniem - jedno liczy niemal 200 stron, a jedynym argumentem za zaliczeniem go do wyżej wymienionego gatunku jest jego jednowątkowość i forma.

Pierwsze - "1922" - było dokładnie takie jak lubię - groza pomieszana z szaleństwem, trochę horror, trochę powieść psychologiczna. Taki King przeraża mnie najbardziej. Bardzo klimatyczne, podobne nieco do "Dolores Claiborne", jednej z moich ulubionych książek autora. Historia mężczyzny, który mordując swoją żonę wydaje wyrok na siebie, swoją rodzinę, jednym aktem przemocy rujnuje życie wielu ludzi. Bardzo mi się podobała analogiczność do "Dolores.." i jednocześnie kompletnie odmienny obrót spraw.  Ku przestrodze i ku uciesze - dla mnie uczta literacka. Opowieść otrzymujemy w formie listu - spowiedzi, ostatecznego wyznania win. Świetny portret psychologiczny i przy okazji studium szaleństwa.

czwartek, 12 grudnia 2013

Marcin Rusnak - Opowieści Niesamowite

W moje ręce trafił zbiór opowiadań "Opowieści niesamowite" Marcina Rusnaka - opis mnie zaintrygował na tyle, że sięgnęłam po nie, mimo kompletnego brak znajomości tego autora i bez innych rekomendacji. Książka składa się z trzech części - Księgi Końca, Księgi Magii oraz Księgi Strachu - a każda z nich to 4 opowiadania. Na początek otrzymujemy kilka postapokaliptycznych wizji, następnie otrzymujemy 4 historie mniej lub bardziej magiczne i na koniec autor próbuje nam zmrozić krew w żyłach opowiadaniami o potworach, klątwach itd. 

Większość z tych opowiadań trafiła już do czytelników za pośrednictwem czasopism, czy internetu, a spora ich część została doceniona przy okazji różnego rodzaju konkursów literackich. Większość opowiadań również mi przypadła do gustu. Szczególnie dobrze wspominam dwie pierwsze księgi, ostatnia niestety nie urzekła mnie klimatem.
Opowiadania Rusnaka są świetne przede wszystkim od strony technicznej. Autor doskonale wykorzystuje narzędzie jakim jest język. Stroni od poetyzmu i tworzy utwory żywe, z wartką akcją. W swojej formie bardzo klasyczne - jednowątkowe, z mocną puentą, mające w sobie coś z przypowieści. Rusnak nie sili się na oryginalność, co jest moim zdaniem dużym atutem. Wykorzystuje znane wszystkim, wrośnięte już w kulturę motywy i tworzy własne wariacje na ich temat.

wtorek, 6 sierpnia 2013

Żywe Trupy. Tom I i II (audiobook)

Już od dawna przymierzałam się do tego audiobooka, czy raczej słuchowiska. Nie potrafiłam sobie wyobrazić takiej, a nie innej formy, spodziewałam się czegoś w rodzaju słuchowiska radiowego, jednak nie mogłam uwierzyć, że mogłoby się  ono okazać sukcesem w wypadku akurat Żywych Trupów. A wiedziałam, że mam do czynienia z "sukcesem" - chyba nigdy nie spotkałam się z książką/audiobookiem, czymkolwiek właściwie zbierającym jedynie pochwały. O Żywych Trupach przeczytałam wiele i to co za każdym razem rzucało się w  oczy, to entuzjazm z jakim o nich pisano. Nie przyszło mi nawet do głowy, że audiobook może mi się nie spodobać.

To co otrzymałam przerosło jednak moje wszelkie oczekiwania i było o niebo lepsze od moich wyobrażeń! Audiobook został stworzony na podstawie komiksu Roberta Kirkmana i forma ta umożliwiła stworzenie czegoś wyjątkowego. Komiks - z natury plastyczny, rozgrywający się w dużej mierze w wyobraźni czytelnika okazał się świetnym materiałem na słuchowisko, które podobnie jak komiks oddziałuje na odbiorcę na wiele sposobów, w którym słowo jest tylko środkiem i to nawet nie środkiem kluczowym.
Słuchowisko dzięki temu, że to nie tylko słowa, czy fabuła i że oddziałuje na słuchacza na wielu poziomach, niesamowicie pobudza wyobraźnię! Czuję się jakbym OBEJRZAŁA Żywe Trupy - myślę na ich temat obrazami - to się rzadko zdarza w wypadku niezekranizowanych książek, a już na pewno nie w wypadku klasycznych audiobooków (nie mi przynajmniej).

środa, 24 lipca 2013

Łukasz Orbitowski - Święty Wrocław

Miejsca, które przerażają - popkultura jest ich pełna. Miejsca można przedstawić jako coś niezrozumiałego, wykraczającego poza rozumienie wręcz, przerastającego człowieka i wywierającego na niego wpływ na najdziwniejsze sposoby. Święty Wrocław, Czarne Osiedle to właśnie taka przeklęta wioska, po prostu wyrosła w centrum sporego miasta. Jest jednak dokładnie tak traktowane, jak zapomniane odludzie - nikt nie wie co się tam dzieje, nikt nie sprawdza, ludzie wolą milczeć, udawać że problem nie istnieje. Ludzie przepadają - idą i nie wracają, inni pielgrzymują i czekają na koniec świata, na zbawienie, modlą się do tego wyrośniętego bożka w postaci czarnego, przyjemnie ciepłego blokowiska.

W "Świętym Wrocławiu" znany motyw, żeby nie powiedzieć oklepany motyw, został wykorzystany w bardzo ciekawy sposób, nie wtłoczono go do prostej konwencji horroru, Święty Wrocław jest przestrogą dla tych, którzy pozostają poza nim i opowieścią o nich właśnie, ich dziwną, pełną grozy historią. Właściwie historii jest kilka - jest historia miłosna, jest kryminalna, bywa trochę dramatycznie, obyczajowo społecznie.. Jest w tym również historia kilku osób, jest też w końcu historia Świętego Wrocławia - powiedziałabym od poczęcia do narodzin.

piątek, 29 marca 2013

Jack Ketchum - Straceni

Do książki podchodziłam z lekkim dystansem, bałam się, że będzie powierzchowna i bezsensownie krwawa. Książka faktycznie była bardzo brutalna, napisana prostym językiem, bez żadnych eufemizmów, ale nie była to na pewno literacka wydmuszka. Język był adekwatny do treści, pasował do bohaterów, działał na wyobraźnię i myślę, że książka właśnie dzięki niemu nabrała wyjątkowego charakteru.

Zresztą brutalność objawiała się właśnie w słowach, a dokładniej w myślach głównego bohatera, niż w czynach. Oczywiście zakończenie było krwawe, ale to było oczywiste i do przewidzenia. Atmosfera książki - naprawdę niezła. Historia opowiadana z perspektywy kilku osób, jest bardzo rozbudowana. Autor nie skupił się jedynie na suchych faktach i postaci mordercy, ale skutecznie udało mu się stworzyć więź między czytelnikiem, a różnego rodzaju "ofiarami".