Global Nation to opowieść o życiu świecie bez granic. Pozornie. Akcja toczy się w Londynie wśród migrantów, młodych ludzi. Wyjeżdżają za pieniędzmi, za przygodą, bo muszą, albo bo chcą. Jest to opowieść o zwykłym życiu, bez kolorowania i słodzenia.
Książka jest moim zdaniem niezwykła w swojej prostocie. Historia jest realna, może dotyczyć każdego, właśnie dlatego budzi dużo emocji. Smutek i radość są autentyczne, czułam się jakbym słuchała opowieści przyjaciela, który opowiadał mi co się zdarzyło w jego życiu przez ostatnie kilka lat. Przeżywałam przedstawione historie bardzo osobiście. Nie były one dramatyczne, po prostu życie - gdyby w książce opisywano wielkie dramaty pewnie by mnie aż tak bardzo nie ruszały.
Niby tylko opowieść, a jednak jakby reportaż. Pojawia się refleksja nad światem, w którym żyjemy. Młodzi ludzie konfrontują swoje marzenia, oczekiwania i plany z rzeczywistością. Podejmują ryzyko i często przegrywają. Są odważni, młodzi, piękni, otwarci, wykształceni, chcą coś osiągnąć, ale tak naprawdę są niewidzialni, nic nie znaczą. Wyjeżdżali "w wielki świat" z poczuciem wielkiej sprawczości, decydowali o swoim przyszłym życiu, ale okazuje się, że możliwość wyboru jest pozorna. Żyją w systemie, czy tego chcą czy nie. W systemie, który pozwala na "zdobywanie świata", a później bez skrupułów sprowadza na ziemię, wskazuje gdzie jest czyje miejsce.
Jest to opowieść smutna, o świecie w którym nie ma miejsca na miłość, na szczęście, na marzenia, przyjaźń i o ludziach, którzy za wszelką cenę chcą to miejsce znaleźć. Z różnym skutkiem niestety.
Książka doskonale opisuje czasy, w których żyjemy, erę globalizacji.
Do mnie bardzo przemówiła i skłoniła do refleksji. Polecam. Chociaż może w okresie jesienno-depresyjnym może zdecydowanie zaszkodzić psychice ;)
Ocena: 9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zapraszam do dyskusji ;)