Temat bardzo aktualny i kontrowersyjny - in vitro. Łatwo jest wypowiadać się kategorycznie, opowiadać po jednej ze stron w sporze, szczególnie jeśli sprawa "nie dotyczy" i postrzegana jest zero-jedynkowo. Tyle, że to nie jest spór, o czym w panujących warunkach można łatwo zapomnieć. Karolina Domagalska zebrała świadectwa, opinie specjalistów, historie rodzin. In vitro jest metodą leczenia niepłodności, na którą wcale nie jest łatwo się zdecydować. Nie chodzi o koszt, dostępność itd. Obok tego, co pojawia się w publicznej debacie istnieją kwestie sięgające dużo głębiej. Kwestie, które pojawiają się dopiero w momencie, gdy decyzja zaczyna dotyczyć w sposób osobisty. Tożsamość dzieci, rodziców, nowe modele rodzin, konieczność dogłębnego przemyślenia rodzicielstwa i jego konsekwencji, niekoniecznie obecne w innych okolicznościach.
Karolina Domagalska stworzyła wielowymiarowy obraz, podchodziła do tematu z wielu stron, nie pominęła głosu żadnej z zainteresowanych osób. Odcinając in vitro od politycznego szumu, dociera do sedna. Pisze na temat regulacji prawnych, różnych standardów i rozwiązań przyjętych w poszczególnych państwach, ale przede wszystkim rozmawia - większość książki to sprawozdania z wywiadów, czy same wywiady, cytaty z maili, a nie przegląd suchych faktów. "Nie przeproszę, że urodziłam", to książka jednocześnie bardzo autorska i rzetelna, wcale nie przedstawiająca faktów tylko z jednej strony. Nie ma tu też ocen, których tak wiele wszędzie można znaleźć. Karolina Domagalska, owszem, zabiera głos w dyskusji, ale jeśli miałabym sprowadzić go do jednego zdania brzmiałby on: "to indywidualna decyzja".
Faktem jest jednak, że do jednego zdania tej książki nie da się sprowadzić, przede wszystkim dlatego, że zawiera się w niej ogromna porcja informacji i aspektów, na które trzeba zwrócić uwagę interesując się tematem. Autorka obecna jest w tekście, nie jako wyrocznia, ale właśnie Autorka. Uczestniczy w tym co się dzieje, nie odcina się od historii, nie brakuje tu wypowiedzi pełnych emocji. Obok biologicznych definicji wypowiada się na temat miłości, szczęścia etc. Od tego co obiektywne przechodzi do osobistych szczegółów. To wszystko pojawia się wokół in vitro i na to wszystko znalazło się miejsce w książce. A sama Domagalska potrafiła pięknie to spiąć, ułożyć w całość i z reportażu uczynić kwestię osobistą.
Dawno nie czytałam książki, która by mnie tak poruszyła, tekst jest żywy, nie daje odpowiedzi, a ukazuje dylematy, więcej jest w nim pytań, niż odpowiedzi. Mierzy się z problemami, których nie można rozpatrywać inaczej, niż jako moralne, jest właściwie filozoficzny. Każdy, kto chce się wypowiadać na temat in vitro powinien się z nim zapoznać. Oczywiście jest to tylko moje zdanie i oczywiście nie chodzi o samo spojrzenie autorki, czy te konkretne historie. Chodzi o uświadomienie sobie pewnych kwestii, wyjście z jednotorowości, szersze spojrzenie - co umożliwia ten tekst.
Karolina Domagalska pisze na podstawie tego, co opowiedzieli jej ludzie z Polski, Europy, Izraela. Wyprzedza to co dzieje się "u nas", wskazuje na problemy uniwersalne, choć i różnego rodzaju przyjęte regulacje (lub ich brak) zajmują w książce sporo miejsca. Cały czas jednak poszerza perspektywę, zagarnia kolejne obszary. Otwiera oczy, ale też oswaja temat, dzięki kompletnemu odcięciu od kontrowersji, ukazaniu prawdziwych historii, prawdziwych ludzi. Naprawdę dobry i potrzebny reportaż, myślę, że warto się skusić, nawet jeśli do końca nie jesteście przekonani - książkę czyta się szybki, zadziwiająco wciąga, jest krótka, ale za to bardzo treściwa. Ale przede wszystkim jest trzeźwym i całościowym spojrzeniem na temat, który w tej chwili na każdym kroku jest spłycany, a co gorsza traktowany z nienawiścią i kompletnym brakiem poszanowania dla czyichkolwiek uczuć.
Ocena: 9/10
Recenzja bierze udział w wyzwaniu Polacy nie Gęsi III oraz Klucznik
Trudny temat, ale tym bardziej przeczytam książkę.
OdpowiedzUsuńKażdy ma prawo do własnych wyborów i jeżeli nauka pozwala kobiecie zajść w ciążę to ja to popieram. Jestem katoliczka ale i matką i wiem jak maluch dopełnia życie, rodzinę, szczęście
OdpowiedzUsuńMnie od tej książki odrzuca melodramatyczny i tendencyjny tytuł, ale z drugiej strony Twój tekst bardzo mnie zaintrygował, bardzo jestem ciekawa teraz.
OdpowiedzUsuńJa w ogóle go tak nie odbieram i nie odbierałam. W dodatku w książce zdanie to pada w zupełnie innym kontekście, niż można się spodziewać, także nie uprzedzaj się.
UsuńCóż, wystarczy zerknąć do wiadomości, by zobaczyć, jak u nas traktowany jest ten temat... Poszerzenie perspektywy przydałoby się wielu osobom, które kierują się potępieniem i złością.
OdpowiedzUsuńKsiążkę Domagalskiej mam w planach, tak samo jak zapowiedziany na wrzesień (albo sierpień - nie jestem pewna) reportaż jej autorstwa o Ku Klux Klanie.
O Ku-Klux-Klanie, to Surmiak-Domańska i też mam w planie ;)
UsuńTrzeba takich książek, bo to, co się teraz w mediach dzieje, jest śmieszne!
OdpowiedzUsuńSzukam jej od jakiegoś czasu, mam nadzieję, że znajdę i wyląduje na mojej półce.
OdpowiedzUsuńWłaśnie w ostatnich Wysokich Obcasach jest też artykuł tej autorki o kobiecie mobbingowanej w pracy za to, że starała się o dziecko metodą in vitro. Jak dla mnie to całe zacietrzewienie wokół tematu jest po prostu idiotyczne - to kolejny z tematów zastępczych, którymi się ludzi częstuje (m.in. w mediach), nakręcając jakąś spiralę kontrowersji i nienawiści. Dziwnym trafem większość tych tematów tyczy się kobiet i ich prawa do samostanowieniu o własnym ciele i własnej rozrodczości. To, czy ktoś korzysta z in vitro nie powinno nikogo obchodzić, nie widzę też w tym niczego wstydliwego.
OdpowiedzUsuńFaktycznie in vitro jest delikatną kwestią, a wiele osób w ogóle nie liczy się z czyimiś uczuciami mówiąc o tym zabiegu, jak o zachciance. Warto się edukować w tym kierunku, nigdy nie wiadomo, czy osobie najbardziej przeciwnej in vitro, nie pomoże ono spełnić marzenia o posiadaniu potomstwa...
OdpowiedzUsuńI kolejna dobra dusza w blogosferze, która docenia reportaże Czarnego! "Nie przeproszę.." to naprawdę świetna książka i czekam na więcej publikacji w tym stylu. A "Mundrą" czytałaś? :)
OdpowiedzUsuńJak tu takiego dobra narodowego nie doceniać?! :)
Usuń