Zofia Stryjeńska, postać idealnie
pasująca do panteonu Angeliki Kuźniak – autorki tworzącej
znakomite portrety kobiet odrzucanych przez świat, a jednocześnie
wyrastających poza niego (w różnych znaczeniach). Papusza, Marlene Dietrich, Stryjeńska. Na pierwszy rzut oka nic ich nie łączy –
pochodzą z różnych światów, ich twórczość jest od siebie
diametralnie różna, reprezentują różne wrażliwości. Jednak,
kiedy ich historia przepływa przez Angelikę Kuźniak, pewne tony
zdają się powtarzać, prześwitywać zaczyna pewien uniwersalizm.
Ludzki, kobiecy, ponad czasy i stany.
Zofia Stryjeńska jest postacią
niezwykle barwną, silną – na pierwszy rzut oka. Zocha –
złośliwa, zdystansowana, samodzielna. Kuźniak portretuje ją jako
zlepek sprzeczności, kobietę cały czas próbującą poskromić
życie, wykonującą syzyfową pracę, raz poważaną, raz
wyśmiewaną, raz kochaną, raz pogardzaną. Nie mogącą zaznać
spełnienia ani w życiu zawodowym, ani prywatnym. Artystkę, która
żeby przeżyć sprzedawała swoje obrazy za grosze, jednocześnie
trwając w oczekiwaniu i przeświadczeniu o tym, że to tylko na
chwilę, że jeszcze wszystko się wydarzy.