Kolejna, bardzo ładnie wydana i ciekawie się zapowiadające książka Wydawnictwa Anakonda, z serii Gwiazdy Sceny, tym razem dotycząca życia i twórczości Jima Morrisona. Napisana przez dziennikarza muzycznego, a prywatnie fana muzyka, o którym postanowił napisać książkę. We wstępie dowiadujemy się, że droga do jej wydania nie była usłana różami, a wydawcy kolejno tę pozycję odrzucali.. Czy słusznie?
Książka podzielona jest na dwie części. Pierwsza, to krótka biografia artysty, druga - wywiady. Myślę, że zasadnym będzie napisanie o tych częściach oddzielnie. Część biograficzna bardzo, bardzo mnie rozczarowała. I to zarówno jeśli chodzi o stronę merytoryczną, techniczną i językową. Napisana jest językiem bardzo prostym, wręcz potocznym, niestety - również nieciekawym. Językiem nieciekawym, o nieciekawych rzeczach, wyrywkowo i pochylając się nad kwestiami tak naprawdę nieistotnymi, szczególnie po tylu latach. Przez cały czas miałam poczucie chaosu, kompletnego pomieszania wątków, bezsensownie wydzielonych rozdziałów i braku rzetelnych informacji.
Ponadto, wydaje mi się, że tłumaczka zabiła tę książkę - przetłumaczyła ją dosłownie, bez dostosowania jej do języka polskiego i kultury, w której została wydana. W dodatku zabrakło konsekwencji - niektóre tytuły, teksty, czy nazwy własne są tłumaczone w przypisach, inne w tekście, jeszcze inne w ogóle lub są stosowane raz w oryginale, raz w tłumaczeniu. Tekst wygląda jakby korektor jej w ogóle nie tknął - straszna gramatyk, składnia, pełno literówek, a nawet brakujące wyrazy. Widywałam gorsze technicznie książki, ale dosłownie było ich kilka.
I na koniec jeszcze jeden poważny minus, tym razem dotyczący już treści. Podczas lektury z książki wyłaniał się obraz Jima Morrisona całkowicie negatywny - człowieka agresywnego, złośliwego, nieszanującego nikogo i niczego, w późniejszym okresie człowieka zagubionego i jednocześnie niszczącego wszystko co wokół i samego siebie. Kompletnie nie pasowało to do narracji prowadzonej przez Hopkinsa, który przez cały czas Morrisona idealizował, a swoją opowieść zdawał się snuć z pozycji ślepca. To była smutna lektura, pokazująca, że człowiek widzi to co chce, mówiąca o tym, że Morrison niszczył siebie sam, był samotny i niespełniony, jednak całe jego otoczenie było z tego faktu zadowolone i bez skrupułów go wykorzystywało. Bezkrytyczne nawet po jego śmierci, a przy tym starające się jak najwięcej ugrać dla siebie.
Teraz odpowiem na pytanie - czy wydawcy słusznie odrzucali ten tekst? Myślę, że ta książka nie powinna się ukazać, autorowi zabrakło dystansu, talentu i rzetelności. Jest to jedna z tych książek, które zostały wydane ze złych pobudek - po prostu by zarobić na czyjejś sławie i śmierci. (Nie mówię tu o autorze, czy polskim wydawcy, lecz wydawcy amerykańskim) Być może jest w tej książce zawarta jakaś prawda o Morrisonie, który prowadził rock'n'rollowe życie, łamał wszystkie zasady, dla zasady właśnie, a przy tym miał w sobie niezwykła charyzmę, bez której wszyscy musieliby stwierdzić, że jest zwyczajnym dupkiem i która jednocześnie sprawiała, że w ogóle otaczali go jacyś ludzie. (Niestety niezdolni do obiektywizmu i którzy, podobnie jak Hopkins, idealizowali Morrisona i którzy nigdy nie byli z nim w partnerskiej relacji) Mam wiele wątpliwości dotyczących tej książki, nie spełniła moich oczekiwań, nie jestem w stanie traktować jej poważnie.
Druga część - niemal połowa książki, to wywiady, których udzielił Morrison. Podchodziłam do niej pełna nadziei, wierzyłam, że wywiady uratują tę książkę. Sam autor ich umieszczenie w książce motywuje chęcią stworzenia bardziej wielowymiarowego i pełnego obrazu artysty, którego sam stworzyć nie potrafił i zdaje się, miał tego świadomość (przy czym zaznacza, że ich umieszczenie ma na celu ocieplenie wizerunku Morrisona..). Czy pojawiły się jakieś nowe wymiary? Niestety nie. Rozmowy całkiem ciekawe, jednak bardzo powtarzalne i zdezaktualizowane, dotyczące planów, koncertów, rzadko wychodzące poza sprawy bieżące zespołu. Skierowane do fanów i przeprowadzane przez fanów. Często opatrzone emocjonalnym wstępem (w kilku przypadkach dużo ciekawszym i wymownym niż sam wywiad). Chyba tylko jeden z przeprowadzających wywiady podszedł do swojego rozmówcy nie jak do Boga na ziemi i faktycznie zwrócił uwagę na wartość takiej rozmowy, a nie tylko na sam jej fakt.
Książka nie jest dobra, w przewrotny sposób przybliżyła mi jednak postać Morrisona. Tylko jako książka traktująca o tym, co wokół tej postaci się wytworzyło, o jego kulcie może być uznana za ciekawą. Na pewno nie jako biografia, na pewno nie jako rzetelna pozycja. Więcej mówi o fanach i autorze niż o samym Morrisonie.
Książka nie jest dobra, w przewrotny sposób przybliżyła mi jednak postać Morrisona. Tylko jako książka traktująca o tym, co wokół tej postaci się wytworzyło, o jego kulcie może być uznana za ciekawą. Na pewno nie jako biografia, na pewno nie jako rzetelna pozycja. Więcej mówi o fanach i autorze niż o samym Morrisonie.
Ocena 5+/10
To mnie zaskoczyłaś. Spodziewałam się, że ta biografia będzie naprawdę ok a tu taka wpadka...
OdpowiedzUsuńMnie Anakonda zwykle pozytywnie zaskakuje, więc też liczyłam na porządną i rzetelną biografię.
UsuńJak wiesz ja nie przepadam za biografiami, a ta postać interesuje mnie tylko muzycznie bez tła i jej życiorysu, więc to nie lektura dla mnie, a do tego jeszcze tyle minusów...szkoda, bo są fani i są ludzie lubiący biografie;)
OdpowiedzUsuńJa biografie lubię, choć nie koniecznie muzyków, choć ostatnio się przekonuję. Ta książka na swój sposób jest ciekawa, więc myślę że jednak znajdzie odpowiednich odbiorców. Mówi sporo o latach 60-70, bo była pisana "na świeżo", a nie z perspektywy.
UsuńNo dobrze, zapamiętam, zeby omijać szerokim łukiem :)
OdpowiedzUsuńMoże nie szerokim, ale na pewno nie jest to dobra pozycja na początek, a tylko dla najbardziej zainteresowanych, w ramach uzupełnienia.
UsuńTak zła książka o tak wybitnym muzyku? To niedopuszczalne!
OdpowiedzUsuńNiestety.. Również ubolewam.
UsuńWitam! Jako fanka Jima - otrzymałam "pod choinkę" wyżej wspomnianą Ksiażkę, niestety, moje pełne rozczarowanie pokrywa się całkowicie z przytoczoną tu Opinią Joanny...nic dodać nic ująć. Widząc rozgoryczenie kolejnych Dziewczyn - polecam niezwykłą rzecz - poetyckie monologi Morrisona kilka tygodni przed smiercią na temat swego zycia oraz - dialogi, ze spotkanym w lipcu 1971 w Paryzu ...Pablem Picasso! narazie jest E-book dostępny w wielu internetowych księgarniach np. ebookpoint.pl/ksiazki/dialogi-2-jim-morrison-pablo-picasso-witek-lukaszewski,e_021t.htm#opis Gorąco polecam
OdpowiedzUsuńTrochę szkoda, że nie wypada najlepiej, ponieważ miałam na nią ochotę
OdpowiedzUsuńPolecam "Nikt nie wyjdzie stąd żywy" Jerry'ego Hopkins i Danny'ego Sugerman
OdpowiedzUsuń