piątek, 1 kwietnia 2016

Angelika Kuźniak - Stryjeńska. Diabli nadali

Zofia Stryjeńska, postać idealnie pasująca do panteonu Angeliki Kuźniak – autorki tworzącej znakomite portrety kobiet odrzucanych przez świat, a jednocześnie wyrastających poza niego (w różnych znaczeniach). Papusza, Marlene Dietrich, Stryjeńska. Na pierwszy rzut oka nic ich nie łączy – pochodzą z różnych światów, ich twórczość jest od siebie diametralnie różna, reprezentują różne wrażliwości. Jednak, kiedy ich historia przepływa przez Angelikę Kuźniak, pewne tony zdają się powtarzać, prześwitywać zaczyna pewien uniwersalizm. Ludzki, kobiecy, ponad czasy i stany. 

Zofia Stryjeńska jest postacią niezwykle barwną, silną – na pierwszy rzut oka. Zocha – złośliwa, zdystansowana, samodzielna. Kuźniak portretuje ją jako zlepek sprzeczności, kobietę cały czas próbującą poskromić życie, wykonującą syzyfową pracę, raz poważaną, raz wyśmiewaną, raz kochaną, raz pogardzaną. Nie mogącą zaznać spełnienia ani w życiu zawodowym, ani prywatnym. Artystkę, która żeby przeżyć sprzedawała swoje obrazy za grosze, jednocześnie trwając w oczekiwaniu i przeświadczeniu o tym, że to tylko na chwilę, że jeszcze wszystko się wydarzy.

Zocha sama generowała sprzeczności – ciągle zmieniała zdanie, nie wywiązywała się umów, swoich bliskich traktowała z namiętnością wykluczającą stabilizację. Wszystko to, co dla innych byłoby spokojne i stonowane, dla Stryjeńskiej jawiło się niczym w krzywym zwierciadle, nabierało delirycznych kształtów. W jej życiu był i geniusz i szaleństwo, pięknie brzmi, jednak ostatecznie żywot Stryjeńskiej jest na wskroś tragiczny. Przez całe życie szukała i nigdy nie znalazła, to co dawało siły do życia i tworzenia, inspirowało, ostatecznie przybrało postać karykaturalną, doprowadziło do szaleństwa.

Można powiedzieć po prostu „artystka”, ale może warto zastanowić co kryje się za stereotypem? Bo kryje się człowiek i autentyczne przeżycia, emocje, odczucia. W Zofii Stryjeńskiej nie odnajdziecie póz i wyćwiczonych minek, przypuszczam, że gdyby mogła, wybrałaby inną siebie. Gdyby mogła wybrałaby życie z Karolem Stryjeńskim i dziećmi, bez malowania, bez ciągłego szukania.

Autorka - Angelika Kuźniak - daje się poznać już nie tylko jako portrecistka o niezwykłej wrażliwości i talencie, Zochę przedstawia w mniej poetycki sposób, niż ten do którego przyzwyczaiła czytelników. Tym razem przede wszystkim dostrzegłam doskonałą analizę, posługiwanie się szczegółami i szczególikami nie po to by zdać relację z życia, ale po to by ukazać jego złożoność i właściwie nieprzekładalność na słowa. Rozpoczyna książkę energicznie, zwięźle, przede wszystkim wykłada fakty, relacjonuje wydarzenia, z czasem, a właściwie z upływem czasu Zochy, śmiercią miłości, odejściem dzieci, samotnością – opis staje się inny, oddaje to co dzieje się w życiu artystki, zmienia się punkt nacisku.

Zawsze było dla mnie ważne, by treść i forma ze sobą współgrały – „Stryjeńska” pod tym względem jest biografią wzorcową. Wydarzenia, stany wewnętrzne docierają do nas nie tylko poprzez słowa, ale zagnieżdżają się w czytelniku, Angelika Kuźniak potrafi sprawić, że jej książki nie tylko się czyta, ale przede wszystkim przeżywa. 

Ocena: 9/10

Recenzja bierze udział w wyzwaniu Polacy nie Gęsi IV

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam do dyskusji ;)