Wydawnictwo Czarne decydując się na wydanie
napisanej w 2001 roku książki Rachel Cusk pokazuje przede wszystkim, jaką drogę
przebyło społeczeństwo od tego czasu, jak zmieniło się postrzeganie
macierzyństwa, kobiety i dziecka. Na co dzień zmianę tę trudno dostrzec, ginie
ona wśród narastających rzeczy "do zmienienia". Kiedy weszłam w
dorosłe życie, te rzeczy "do zmienienia" już były, podobnie jak lista
frustracji i lista niesprawiedliwości. Szczerze mówiąc nigdy nie przyszło mi do
głowy, że zmiana jaka się dokonała, to przede wszystkim to, że WOLNO mówić
matką o swoich uczuciach. 13 lat temu byłam trzynastolatką, zmiany w sposobie
narracji zadziwiająco pokryły się z moim osobistym rozwojem, zlały się z nim w
jedno i pozostały przeze mnie niezinterpretowane.
Pytanie, które samo się nasuwa, to na ile
znacząca jest ta zmiana.. Jak wielu uznaje ją za zmianę, a jak wielu za
fanaberię lub dowód na słabość, w jak wielu przypadkach "zmiana"
staje się narzędziem do pogrążania kobiet w ich problemach. Bo czy to nie jest
zmiana dość przygnębiająca, czy nie zdaje się niewystarczająca? Kobiety, Matki
mogą wyrażać swoją frustracje, mogą być szczere same ze sobą, mają prawo do
uczuć. Czy nie jest to prawem każdego człowieka? Po lekturze książki pytania te
nabrały dla mnie nowego znaczenia, nigdy nie patrzyłam na nie jak na taką
nowinkę, dla mnie one były czymś zastanym.
Książka Rachel Cusk wywołała w 2001 r. falę
krytyki, a nawet głosy by odebrać autorce dzieci. Po przeczytaniu książki muszę
powiedzieć, że nie znalazłam w niej NIC, co w moim odczuciu można by w ten
sposób skomentować. Cusk pisze szczerze, ale z ogromnym szacunkiem i miłością -
zarówno do siebie, jak i swojej córki. Książka jest mądrym i świetnie napisanym
świadectwem miłości z jednej strony bezwarunkowej, a z drugiej świadomej. Nigdy
nie przyszło mi do głowy, że miłość bezwarunkowa ma być miłością bezmyślną.
Rachel Cusk widzi w swojej maleńkiej córce drugiego człowieka, widzi jak jej
dziecko z każdym dniem staje się bardziej odrębna, stara się ją zrozumieć, a
przy tym uchwycić uczucia i stany, które towarzyszą jej samej. Odczuwa
intensywnie każdy dzień, każdy dzień jest polem do kolejnych refleksji, a do
tego jest pełen przeróżnych uczuć i emocji - właśnie dlatego, że Cusk nie
ucieka, a stara się przeżyć macierzyństwo najlepiej jak potrafi.
Autorka opisuje doświadczenie macierzyństwa,
które nie jest proste, ani łatwe. Ani jednostronne. Macierzyństwo jest relacją,
pracą, a czasami walką. Do kogoś może nie trafić styl autorki, ktoś może nie
starać się dotrzeć do sensu tej książki, zwyczajnie jej nie zrozumieć. Wątpię
by ci wielcy krytykanci twórczości Cusk starali się w pełni zrozumieć książkę.
Nie budzi ona skrajnych emocji - piszę o tym, ponieważ z opisu na okładce można
wywnioskować, że twórczość Cusk jest do granic obrazoburcza i skandalizująca.
Jednych może to przyciągnąć, innych odstraszyć. W książce można za to znaleźć ciepło,
humor, krytykę tresury, której poddawane były kobiety w ciąży i młode matki, odwołania
do literatury pięknej, próbę wyrażenia uczuć, wobec dziecka, szacunek.
Są momenty, w których Cusk opisuje jak bardzo
sobie nie radzi z nowymi obowiązkami, jak bardzo zmieniło się jej życie, ona
sama, ale czyni to raczej z zadziwieniem, niż z oburzeniem, że to na nią spadł
ten los. Oburzenie, które wyraża Cusk dotyczy co najwyżej tego jak patrzy na
nią społeczeństwo, jak z jednej strony stała się kimś niewygodnym, zaburzającym
spokój i harmonię, a z drugiej kimś od kogo oczekuje się kompletnego
zrezygnowania z siebie, przy całkowitym spełnieniu. Jej wywód przy tym jest logiczny, uargumentowany i
jasny. Nie jest to typowa biografia/autobiografia – książkę ze względu na
język, którym posługuje się Cusk, czyta się niczym fikcję. Najbliżej jej jednak
do pamiętnika, zarówno pod względem formalnym, jak i zawartości. Nie śmiałabym
zasugerować, że wyznania poczynione w pamiętniku są zbyt szczere.
Dla kogo jest książka Cusk? Dla osób, które do
posiadania dziecka podchodzą bardzo indywidualnie, które nie wierzą w
instrukcje obsługi i które w „małych ludziach” widzą „ludzi”. Dla kobiet i
mężczyzn. Dla osób zainteresowanym dyskursem macierzyńskim, społecznym
postrzeganiem posiadania dziecka. I na koniec dla osób, które w swoim otoczeniu
mają młodych rodziców i którzy mają problemy z ich zrozumieniem – ta grupa na pewno z
lektury będzie zadowolona.
Ocena: 7/10
Tak myślałam, że to pozory, że tylko ją sprzedają jako kontrowersyjną, a w rzeczywistości dużo w niej, jak wspominasz, prób zrozumienia odrębności dziecka, ciepła, humoru itd. Niestety, niektórym wystarczy, że kobieta raz powie coś w rodzaju "posiadanie dzieci to skomplikowana sprawa/nie radzę sobie/nie mam czasu na dziecko", żeby nazwać ją wyrodną matką. Ogólnie motyw macierzyństwa w literaturze bardzo mnie interesuje, można powiedzieć, że dzięki różnym bohaterkom doświadczam tego macierzyństwa pośrednio, bo bezpośrednio, tj. zostając matką, nie zamierzam. ;)
OdpowiedzUsuńTo nie jest chwyt, książka rzeczywiście wywołała skrajne reakcje te 13 lat temu, Czarne wydaje też inne powieści Cusk, także na pewno nie było to też żadnym motywem. Jak już napisałam w recenzji: idealnie przedstawiona została (pośrednio) droga jaką przebyła w tym czasie "matka z dzieckiem".
UsuńPo Twojej recenzji widzę, że faktycznie wiele się zmieniło pod względem macierzyństwa. Ja tego tak nie widzę, może dlatego, że w 2001 roku nie zwracałam na takie rzeczy większej uwagi. Motyw macierzyństwa w literaturze zawsze mnie fascynował, nawet o tym była moja matura ustna z polskiego :)
OdpowiedzUsuńTematyka niekoniecznie dla mnie, ale jakoś mnie zaciekawiłaś. Poza tym zainteresowała mnie sama autorka...
OdpowiedzUsuń