piątek, 23 stycznia 2015

Anna Arno - Okna

Okien wiele, więcej niż w nich ludzi, a w każdym tylko urywki zdarzeń. Jakieś strzępki, które trudno zinterpretować, ale które przyciągają, przykuwają wzrok. Okna można sobie wyobrażać, dowolnie kształtować, nawet to co faktycznie widzimy w oknach, czy z okien przechodzi przez filtr interpretacji, więcej mówi o patrzącym, niż bohaterze scenki.

Anna Arno tworzy króciutkie impresje, maluje bez odrywania ręki. Tworzy obrazki na pozór bez znaczenia, dopiero jako całość dające zebrać się w Okno. W całość będącą czymś więcej niż suma poszczególnych okien, myśli. "To jest punkt wyjścia, pępek świata" - pisze Arno. Miejsce, z którego patrzę i z którego patrzę jako jedyna. Książka jest bardzo kameralna, intymna, jest zwierzeniem, zachętą do zajrzenie we własne okna, uchyleniem firanki. Arno tworząc opisy ludzi, przyrody, krótkich incydentów, koloruje je na nowo, odbiera znaczenie pierwotne i nadaje własne, pożądane, czy domniemane. Ale zawsze wtórne - drzewo, podróż, paryska elegantka - w tym wszystkim jest to, kogo świat widzimy. Każde okno ma ramy, nie tylko pozwala patrzeć na świat, ale też ogranicza pole widzenia.

I o ile może wydać się to oczywiste, że każdy ma swój punkt widzenia, to o tym właśnie jest ta książka. O punkcie widzenia. Ale nie punkcie widzenia w dyskusji, sporze, ale punkcie widzenia na drzewo. O przyzwoleniu na bycie sobą w każdym aspekcie, "Okna" to bardzo cichutka, zwiewna, śpiewana sobie pochwała indywidualizmu, poznania. I pochwała okien, dzięki którym wiedza się powiększa, które pozwalają na wzajemne czerpanie z siebie - świata i ludzi.

Ta cieniutka książeczka jest w moim odczuciu mocno symboliczna, bardzo długo mogłabym o niej mówić, w ogóle nie odnosząc się do treść. Szczerze mówiąc sama treść nie okazała się porywająca, ani zapadająca w pamięć. Nie uważam jednak tego za słaby punkt, ta książka miała prawo taka właśnie być. Długo można o niej myśleć, jest punktem wyjścia. Jest ucztą językową, wspaniale się ją czyta, można długo smakować zdania, mnóstwo w niej poezji. Cały zbiór jest mocno poetycki - króciutkie utwory Arno odbierałam jako wiersze i być może dlatego piszę o zbiorze/tomiku jako całości, kompozycji, bardziej skupiam się na tym jak na mnie wpłynął, atmosferze, niż samych słowach i ich znaczeniu. Poezją rządzą inne prawa.

Jeśli miałabym odpowiedzieć na pytanie: Jak pisze Arno?, na pewno zwróciłabym uwagę na bardzo osobiste tony, własne okna i świat za nimi. I kontrastujący z odwagą, a komponujący się z intymnością bardzo delikatny głos, nie narzucający interpretacji, mimo że sam w sobie interpretacją już jest. "Okna" czytać należy powoli i najlepiej szeptem. Ach - no i język, piękny język. Surowy, ale wprowadzający napięcie, skrywający emocje. Niesamowite jest to, że Arno udało się przekazać emocje narratora, włożyć je w opisy scenek rodzajowych typu: mężczyzna pije piwo na ławce, chodnikiem idzie wycieczka z Japonii. Przekazać nie mówiąc o nich wprost! Właściwie czytelnik sam do końca nie jest pewien, czy te emocje już tam były, czy może on sam przemycił do obrazu swój punkt widzenia, spojrzał na okno z własnego okna. Pisarstwo Anny Arno nie jest dla każdego, nie na każdy czas, ale jest bardzo wartościowe i zwyczajnie piękne.

Ocena: 7+/10

Recenzja bierze udział w wyzwaniach Klucznik i Polacy nie Gęsi III

2 komentarze:

  1. Książka wydaje się być fantastyczna, ale jak wspomniałaś, chyba trzeba mieć do niej "odpowiedni czas", co nie zmienia faktu, że wpiszę ją na listę "sięgnij po to";)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do dyskusji ;)