środa, 21 stycznia 2015

Paweł Daniel Zalewski - Bez pamięci

Piotr swojego dziadka pamięta tylko z wczesnego dzieciństwa. Kilka wspomnień własnych, więcej cudzych, kilka zdjęć, listów. I nigdy nieodwiedzony grób we Lwowie. Piotr już jako dorosły człowiek postanawia odtworzyć część rodzinnej historii, ma świadomość, że został już tylko on, nikt prócz niego nie będzie pielęgnował pamięci. Podróż okazuje się jednak znacznie dłuższa, niż z Warszawy do Lwowa. W międzyczasie mężczyzna wchodzi w posiadanie tajemniczej skrzyneczki, w której znajduje kilka kolejnych zdjęć i listów. Dziadek pisze z Syberii. Grób we Lwowie nie istnieje. 

Piotr nie rezygnuje z pierwotnego pomysłu, tworzy plany, zdobywa środki, wyrusza w drogę. Zaczyna w urzędach i archiwach, kończy na mongolskim stepie, kompletnie zniszczony. Czas zatarł większość śladów, aby zdobyć okruchy trzeba najpierw przebić się przez wiele innych ludzkich historii, poznać wiele losów. Cukiernik ze Lwowa znika, zastępuje go zupełnie inna postać, nieznana, coraz bardziej tragiczna. Powstająca historia jest zupełnie inna niż ta, którą Piotr pragnął poznać. Coraz mniej w niej przeszłości, coraz więcej dzieje się tu i teraz, coraz trudniej pomijać siebie samego, dystansować się. I wcale nie jest łatwe przyznanie się do tego.

Nie potrafię jednoznacznie ocenić tej książki. Znalazłam w niej wiele emocji, wiele osobistych przeżyć i refleksji, ale jest też sporo pytań, których pominięcie trudno mi wybaczyć. Nie była to lektura łatwa, a jako czytelnik, podejmując wysiłek, próbę wejścia w obcy świat, w dodatku świat tak intymny oczekuję, że efekt będzie tego warty. Nie jestem pewna czy był. Książka opisuje długą i trudną podróż i mam wrażenie, że na kartach książki nie udało się odpowiednio ukazać jej znaczenia. Zabrakło mi równowagi pomiędzy przeszłością i teraźniejszością. I to dokładnie w odwrotnym układzie, niż bym sobie życzyła. Im podroż była trudniejsza, tym Piotr stawał się bardziej wycofany, tym bardziej skupiał się na szczegółach z przeszłości, byle tylko nie musieć zmierzyć się ze sobą.

W tego typu książkach, a miałam ich okazję w ostatnim czasie przeczytać kilka - ni to powieściach, ni to reportażach, wspomnień, mam za każdym razem podobne wątpliwości. Mówiąc bardzo ogólnie - ograniczenie postacią autora, brak wspomnianego dystansu, jednotorowość spojrzenia. W przypadku "Bez pamięci" jest to stosunkowo dość dobrze rozegrane, pociągnięte do końca i ostatecznie umocowane. Ale to co uwiera przez całą książkę nie powinno być zmazane przez kilka stron zakończenia. Takie pisanie nie sprawdza się moim zdaniem podczas pisania o podróżach

Mam mieszane uczucia, ale nie są to uczucia skrajne. Lekkie odchylenia na plus i na minus. Całość po prostu nie w moim stylu. Zabrakło mi kolorów, dynamiki, również na poziomie języka, refleksyjności, niekoniecznie ograniczającej się do patrzenia wiek wstecz, wrażliwości, ludzi w tej historii. Są tu tylko dwa podmioty - Piotr i jego dziadek - cała reszta jest tylko tłem, została potraktowana przedmiotowo. Wytyczona droga była zbyt prosta, zbyt przykuwała wzrok, zbyt wiele rzeczy umknęło. 

Ocena: 5/10

Recenzja bierze udział w wyzwaniach:

8 komentarzy:

  1. Czyżby dobry, niewykorzystany pomysł?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie do końca tak, pomysłów tu było kilka - wszystkie zmieszane i dodatkowo jeszcze przykryte pyłem. Mało czytelne, nie do końca szczere. Zresztą ten "pomysł" przyszedł chyba z życia, a zabrakło pomysłów na ten pomysł.

      Usuń
    2. poniżej napisałam Ci jak ja rozumiem pomysł z "Bez pamięci". Nie doceniłyście tej ksiązki. ona jest głęboko psychologiczna

      Usuń
  2. Zdaje się, ze recenzentka nie zrozumiała książki. Ja jestem nią zachwycona. Odczytuję ją własnie jako ukazanie nieumiejętności radzenia sobie zsobą, własnymi emocjami. To oczywisye, że, gdy spojrzymy na samo dno tej historii, zrozumiemy bohater nie szuka śladów dziadka. Dziadek jest pretekstem do uciekania przed własnym ogonem. Szuka czegoś tylko dla siebie: zainteresowania, akceptacji i miłości, której mu tak bardzo brakuje. Prawdziwej. Nikt na jego rewelacje nie czeka, bawi się w chowanego sam ze sobą. W koszmarne samotne noce nie myśli o tym, że kogoś tuli, nie zasypia opowiadając co czuje. I tego Pani recenzentka nie umiała odczytac. Jestem oszołomiona plastycznymi obrazami, jakie autor maluje - zwłaszcza Tiumeń i Mongolia. To najlepsza ksiązek tego roku, jaką dotąd przeczytałam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zrozumiałam o czym jest książka, bez obaw. Piszę o tym w recenzji, nie wiem skąd zarzut, że uważałam, że autor "tylko szuka dziadka", przecież piszę to wprost. Do mnie po prostu te stany wewnętrzne bohatera nie przemówiły, jest to już któraś z kolei tego typu książka, która wpadła mi w ręce, w której autor prezentuje stany nieprzepracowana, niezrozumiałe przez samego siebie, nie potrafi otworzyć się na innych, na doświadczenia, jest samotny, bo w swoim świecie nie znajduje miejsca na nikogo innego. Uważam, że jest to zwyczajnie fair względem czytelnika, takie podejście terapeutyczne, w dodatku pozbawione świadomości.

      Usuń
  3. To opinie znanych recenzentów;

    To jedna z najlepszych polskich powieści ostatniego ćwierćwiecza. /prof. Andrzej Nowak “ARCANA”/
    Krakowski pisarz i podróżnik, Paweł Daniel Zalewski, dołączył do takich autorów jak Andrzej Stasiuk i Ryszard Kapuściński. /dr Emil Biela, “Gazeta Kulturalna”/
    Motto i fotograficzne oprzyrządowanie fabuły wyrażają kondycję współczesnej powieści – potrzebę realności. /prof . Stanisław Burkot “KRAKÓW”/

    OdpowiedzUsuń
  4. To opinie znanych recenzentów;

    To jedna z najlepszych polskich powieści ostatniego ćwierćwiecza. /prof. Andrzej Nowak “ARCANA”/
    Krakowski pisarz i podróżnik, Paweł Daniel Zalewski, dołączył do takich autorów jak Andrzej Stasiuk i Ryszard Kapuściński. /dr Emil Biela, “Gazeta Kulturalna”/
    Motto i fotograficzne oprzyrządowanie fabuły wyrażają kondycję współczesnej powieści – potrzebę realności. /prof . Stanisław Burkot “KRAKÓW”/

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do dyskusji ;)