Ginie dziewczyna - piękna, mądra Amy, niezwykła Amy. Żona Nicka, chodzący ideał. Zostaje porwana z domu w dniu 5. rocznicy ślubu, wyrwana ze swojego idealnego małżeństwa. Od razu trafia na pierwsze strony gazet, przebija się do telewizji - Ameryka ją kocha. Za sprawą medialnej nagonki zaczyna również nienawidzić Nicka - jedynego podejrzanego, mało medialnego, milczącego męża. W końcu zwykle mąż jest winny - Nick po prostu idealnie pasuje do figury tego złego. Jaka jest prawda? Na pewno nie oczywista.
Po pierwsze w "Zaginionej dziewczynie" nic nie jest oczywiste, nic nie jest takie jakie się wydaje, niemal wszystko jest manipulacją i nic nie dzieje się bez celu. Nie ma tu postaci złych i dobrych, nie ma winnych i niewinnych, każdy ma swoje grzeszki - za które niektórzy będą musieli odpowiedzieć. Małżeństwo Nicka i Amy wcale nie jest takie idealne, każdy ma swoją historię na jego temat. Sprawa z każdą stroną się komplikuje, wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie. Powiem tylko tyle - dzieje się w nim źle - to słychać w każdej relacji na jego temat. Nic już nie jest na swoim miejscu, a to co mogło zostać zniszczone już dawno zostało. Jest nawet gorzej - okazuje się, że być może nic dobrego nigdy nie istniało między tym dwojgiem.
![]() |
Gillian Flynn (Sun-Times photo by Jean Lachat) |
"Zaginiona dziewczyna" to nie tylko świetny thriller, ale również przerażający portret rodziny związanej toksyczną relacją, opartej na wzajemnym uzależnieniu, gdzie wszystko jest udawane. Trudno zresztą mówić tu o rodzinie i jej członkach, raczej o aktorach odgrywających swoje role, które zawładnęły ich umysłami. Z tych ról nie można zwyczajnie wyjść, bez nich bowiem przestanie się istnieć. Tylko te role opisują całe "ja", poza nimi pozostaje tylko tło - życie bez nich nie ma sensu. Gillian Flynn przeraża, ale nie tylko krwią, zbrodnią i klasycznie rozumianym złem. Ona pokazuje, że w każdym człowieku istnieje zło, a skrywa się ono czasami pod pięknym płaszczykiem - chociażby udaje ono miłość, pasję, oddanie. I nie da się go łatwo zdemaskować. Jest to książka o relacji, która jest ciągłą walką - w której ktoś musi zwyciężyć i podporządkować sobie drugą stronę.
Książka mnie zachwyciła. Nie zdarzyło mi się jeszcze by coś z założenia "rozrywkowego" tak zakorzeniło się w mojej głowie. Ta książka autentycznie mną manipulowała, autorka stworzyła kreacje tak przekonujące, prawdziwe i przejmujące, że każdy zwrot akcji był tak na mnie oddziałujący, jakby był czymś realnym, dotyczącym mnie osobiście. Jeśli pozostałe książki autorki są podobne do tej pozycji, to Gillian Flynn jest moją nową ulubioną pisarką tego gatunku. Mistrzostwo!
Książka podzielona jest na dwie relacje - męża i żony, dodatkowo w pierwszej połowie książki poznajemy treść pamiętnika Amy sprzed zaginięcia - z całego okresu małżeństwa głównych bohaterów. Początek książki jest tak zaplanowany, by był raczej poznawaniem bohaterów, jest wnikliwym opisem przede wszystkim Nicka i Amy. Równolegle toczy się śledztwo, lecz nie znamy z niego żadnych szczegółów - tylko tyle ile dociera na zewnątrz. Nie śledztwo jest tu kluczowe. To co z początku brałam za thriller okazało się być dramatem psychologicznym z elementami thrillera, sensacji, kryminału. Właśnie dlatego tak mi się spodobał - z powodu swojej wnikliwości i odżegnania się od schematów wynikających z wyboru gatunku.
Gillian Flynn udało się stworzyć coś więcej niż tylko dramat, coś więcej niż tylko thriller, ale przede wszystkim: coś więcej niż tylko książkę rozrywkową. W tej książce zawarta została pewna prawda - o ludziach i o relacjach którymi są związani, o tym że intencje prawie nigdy nie są krystalicznie czyste. Zostało to pokazane w bardzo jaskrawych kolorach - ale to akurat nie przeszkadza w tym wypadku - ostatecznie nie da się zaprzeczyć - jest to thriller, a nie łazawe romansidło. Ale jest przeszywająco prawdziwe, zostawia ślad i nie pozwala przejść obok siebie obojętnie - "Zaginiona dziewczyna" nie godzi się na bycie lekką książeczką do przeczytania i zapomnienia. Polecam, polecam, POLECAM!!
Ocena: 10/10