środa, 23 października 2013

Michał Książek - Jakuck. Słownik miejsca

Zimą przez zamrożone okna autobusów nic nie widać. Pasażerowie chuchają, dmuchają i pytają smutno: - Ludzie, gdzie my jesteśmy?*

Ten cytat trafia w sedno, oddaje nastrój książki i nastrój Jakucka, opisanego przez Książka. Autor spędził w Jakucji kilka lat, przeżył kilka zim, założył tam rodzinę, poznał mróz, który większość ludzi kojarzy tylko z opisami łagrów. Książek tłumaczy ten mróz, posługuje się wszystkimi dostępnymi metodami by go opisać. I mu się udaje. Już nigdy nie będę myślała o tej części świata tak samo jak kiedyś, a Polska zima już chyba nigdy nie wyda mi się prawdziwa.

Michał Książek w "Jakucku" nawiązuje do dwóch polskich postaci związanych z Jakucją, to oni w pewnym sensie nadali jego książce kształt. Edward Piekarski, który stworzył słownik języka jakuckiego oraz Wacława Sieroszewskiego, autor "Dwunastu lat w kraju Jakutów" - oboje przyjechali tam jako zesłańcy (co sprawiło, że zaczęłam myśleć o Jakucji, jak o miejscu, w którym żyje się za karę). Książek podąża śladami Sieroszewskiego, tropi go, od Piekarskiego z kolei zaczerpnął pomysł na stworzenie słownika miejsca.


Właśnie dzięki takiej budowie, stworzeniu wokabularza, udało mu się wiele o tym miejscu powiedzieć. Czytelnik podczas lektury jest w stanie zmienić swoje myślenie i patrzenie na świat, przyjąć na moment perspektywę Jakutów, poznać słowa, za których pomocą opisują świat, a przede wszystkim znaczenia tych słów, często zaskakujące i kompletnie rozmijające się z tym, co sam byłby byli skłony przez dane słowo, czy wyrażenie rozumieć. Choćby podśnieżnik - przebiśnieg. Zwiastun wiosny. Lub: trup człowieka wyłaniający się z zaspy, również zwiastun wiosny.

Jakuck - fot. M. Książek
Książek pokazał mi świat niesamowity, w którym noce trwają 20 godzin, głównym szlakiem handlowym jest zamarznięta rzeka, w którym temperatura spada do -60 stopni. W tym świecie dzieci nie chodzą do szkoły w okresie zimowym, ponieważ na miasto wraz z mrozem spada mgła, tuman, w który ludzie wchodzą, ale już nie wychodzą, zwyczajnie się gubią. Jest to świat, w którym zima jest oczekiwaniem na widok, a miesiące zimowe to odliczanie, nie mają nazw, tylko numery, z kolei miesiące, które po zimie następują to czas przygotowań do kolejnych mrozów, które nadejdą przecież już niebawem.

Pod względem opisów zimy i samego zimna książka jest niesamowita. Równie ciekawe są opisy życia i języka Jakutów. W tej części Książkowi udaje się pokazać coś, czego na pozór nie sposób zrozumieć, a robi to tak, że zimno można odczuć wręcz fizycznie. Zimno i beznadzieję. Pięknie ukazuje też związek człowieka i przyrody, którego utrzymanie jest jedyną drogą do przeżycia w Jakucji.

Gdyby na tym książka się kończyła otrzymałaby ode mnie maksymalną ocenę. Ciężko było mi jednak przebrnąć przez opisy historyczne i ogromną ilość informacji o Sieroszewskim, czy poszukiwaniu informacji o nim. Było to dla mnie odchodzenie od szalenie interesującego tematu i nie mogłam doczekać się kiedy już wrócę do nauki słówek i opisu kolejnego dnia w Jakucji. Niemniej, książkę polecam, jest magiczna.

Ocena: 8/10

Recenzja bierze udział w wyzwaniu Czytamy Polecane Książki (książka została mi polecona przez Lenę, przy okazji konkursu organizowanego na moim blogu) oraz w wyzwaniu Polacy nie gęsi, czyli czytamy polską literaturę.

* Michał Książek "Jakuck" s.146