W codziennym życiu, na każdym kroku otaczają nas tak ogromnie skomplikowane przedmioty, że paradoksalnie mało kto poświęca swoją uwagę temu co leży u podstaw. Tak naprawdę kilka, kilkanaście wynalazków pchnęło ludzkość do przodu i umożliwiło lawinowy rozwój. Nowe technologie obecnie są tak powszechne i zmienne, że przestały zadziwiać i zastanawiać. Z różnych powodów człowiek przestał zastanawiać się również nad pochodzeniem otaczających go przedmiotów - i to pochodzeniem dosłownym: gdzie zostały wykonane? jak? przez co lub przez kogo?, jak i szerszym: jak doszło do ich wynalezienia? z jakich materiałów są wykonane? z jakich składają się części? Omija nas w ten sposób nie tylko wiedza o pojedynczym przedmiocie, ale też o całych schematach, jak choćby skala wykorzystywania maleńkich kółek zębatych. Fascynujące jest nie poznawanie suchych faktów i liczb, ale odnajdywanie powiązań i zależności, obejmujące również wgląd w przeszłość.
W końcu do punktu w jakim znajdujemy się dziś doszliśmy od zera. Wspólnie. Poprzez wymianę idei. Powoli. Steven Johnson przedstawia kilka przełomowych wycinków tej drogi, a czyni to w o tyle ciekawy sposób, że nie poprzestaje na pojawieniu się pomysłu, czy na rozwoju tegoż pomysłu, ale śledzi trajektorię raz wystrzelonej myśli-strzały. Od czasów Faraonów po dzień dzisiejszy. Wędrówka przez czas, ale przede wszystkim przez dziedziny - i nie chodzi tylko o wykorzystywanie tych samych materiałów, przedmiotów, czy nawet pracę nad nimi, ale o nierozerwalny łańcuch przyczynowo-skutkowy - czyli ciągłe pojawianie się nowych potrzeb i poszerzanie horyzontów oraz to co wyłania się w odpowiedzi.