Zawsze chętnie, z dużymi oczekiwaniami i wręcz z drżeniem rąk sięgam po antyutopie. Uwielbiam ten gatunek, w którym z założenie chodzi o coś więcej, a co zwykle skrywa się za ciekawą fabułą. Książka Juli Zeh porusza ciekawy temat - coraz większej medykalizacji wielu dziedzin życia, a przy okazji - jak to antyutopia zahacza o temat wolności, rozwoju, różnego rodzaju konfliktów, ewolucji wartości itd.
Przedstawiona w książce sytuacja jest skrajna. Życie i zdrowie jako największa wartość - nie brzmi to przerażająco, jednak w momencie kiedy życie sprowadza się do ciągłego dbania o ciało, kondycję; analizie poddawane jest wszystko - począwszy od składu powietrza w mieszkaniu, po skład tego co mieszkanie opuszcza kanałami, kiedy każdy człowiek wszczepiony ma chip, codzienne badania krwi i moczu to obowiązek, kiedy ciało i własne życie przestaje być własnością jednostki - wszelkie wzniosłe hasła zmieniają swój sens.