Wszyscy, oczywiście, jesteśmy nieśmiertelni, w związku z czym myśli od śmierci odganiamy, w choroby nie wierzymy, zaklinamy rzeczywistość wszelkimi dostępnymi metodami. Śmierć jako świadomość dociera, ale rzadko potrafimy zmierzyć się z tym, co dzieje się przed nią. Choroby urosły do kategorii tabu, nie wpisują się w obecną wizję świata. Ewentualnie są akceptowane i eksponowane jeśli nada się im właściwy sens, przedstawi jako moment przełomowy, zmieniający życie - koniecznie na lepsze. W odcięciu od fizjologii, negatywnych emocji i po prostu końca.
Szczegółowa wiedza na temat chorób nowotworowych być może nie jest niezbędna, ale przypuszczam, że nie z tego powodu bywa szczątkowa u większości społeczeństwa. Operujemy kilkoma tajemniczymi terminami, nad których znaczeniem się nie zastanawiamy i które traktujemy jako prosty sposób na ominięcie tematu. Być może jest to on zbyt trudny, zbyt się go boimy, ale z drugiej strony sami potęgujemy strach, brnąc w niewiedzę. Często zastanawiało mnie podejście osób, które o tej chorobie jednak decydują się mówić (nie w internecie, nie w mediach, a po prostu w życiu, z innymi). Z jednej strony statystki są bezlitosne i wynika z nich, że prędzej, czy później każdy z nas z rakiem się zetknie, a z drugiej trzyma się go w tajemnicy.
Szczegółowa wiedza na temat chorób nowotworowych być może nie jest niezbędna, ale przypuszczam, że nie z tego powodu bywa szczątkowa u większości społeczeństwa. Operujemy kilkoma tajemniczymi terminami, nad których znaczeniem się nie zastanawiamy i które traktujemy jako prosty sposób na ominięcie tematu. Być może jest to on zbyt trudny, zbyt się go boimy, ale z drugiej strony sami potęgujemy strach, brnąc w niewiedzę. Często zastanawiało mnie podejście osób, które o tej chorobie jednak decydują się mówić (nie w internecie, nie w mediach, a po prostu w życiu, z innymi). Z jednej strony statystki są bezlitosne i wynika z nich, że prędzej, czy później każdy z nas z rakiem się zetknie, a z drugiej trzyma się go w tajemnicy.
W takiej atmosferze książki nawet tylko trochę eksponujące temat są potrzebne. Zresztą umówmy się – książki typu „Cesarz wszech chorób. Biografia raka” Siddhartha Mukherjee nie są dla każdego, a przecież temat nie dotyczy tylko garstki osób. W „Onkologach” znajdziecie wywiady z lekarzami zajmującymi się różnymi aspektami i rodzajami raka, są to rozmowy o ich pracy, codzienności, pacjentach. O tym jak wygląda leczenie w Polsce, z czym lekarze muszą się mierzyć, dlaczego w ogóle robią właśnie to. Również o tym jak rozwinęła się onkologia i wiedza na temat leczenia, jak długą drogę przebyła w ciągu ostatnich kilkunastu lat.
Są to raczej proste teksty, dość krótkie, pobieżne i przystępne, a mimo to niosące za sobą wiele. Po pierwsze dają podstawy, po drugie przełamują tabu i w końcu - odczarowują. Pozwalają choćby dostrzec i ocenić własny lęk, czy uporządkować nieco wiedzę (o ile jest chaotyczna – nie jest to na pewno książka, która pozwoli wiedzę pogłębiać). Jest warta uwagi również dlatego, że pozwala spojrzeć na chorobę i chorych „od drugiej strony”. Każdy z lekarzy, z którymi przeprowadzono wywiady patrzy na swoją pracę inaczej, każdy poza tym, że reprezentuje instytucje, ma również swoje przekonania, swój styl pracy, kontaktu, pomocy. Nie ma mowy o żadnych schematach.
„Onkolodzy” mogliby być lepsi, ciekawsi, pytania trafniejsze, bardziej szczegółowe i zróżnicowane, ale wydaje mi się, że jako „książka na początek” jest absolutnie wystarczająca. Dopasowana do stanu wiedzy przeciętnego obywatela. Formuła tym bardziej wydaje się na miejscu, że nie mamy do czynienia z wywiadem z jednym, wybitnym onkologiem, a raczej z mozaikowym portretem samego zawodu. Śmiało można sięgnąć.
Ocena: 6+/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zapraszam do dyskusji ;)