Pierwszy raz trafiłam na taką książkę. Debiut, młoda Autorka, kryminał, nieznane Wydawnictwo - w najlepszym wypadku takie połączenie kończyło się "obiecującym początkiem", ewentualnie "pewnym potencjałem". Nie trafiłam na książkę tego typu, która okazałaby się choćby przemyślana. Zawsze wszystko sypało się w połowie, bez wyjątku. "Bliźniaczka" na tym tle wypadła fenomenalnie.
Kat - główną bohaterką i narratorka, mówiąc krótko, nie miała łatwego życia. W wieku ośmiu lat zamordowana została jej siostra bliźniaczka, morderczynią była ich matka. Ojciec zniknął już wcześniej. Dziewczynka resztę dzieciństwa spędziła u dalszej rodziny, gdzie choć nie zaznała zła, nie otrzymała też miłości. Całe życie obwiniała się o śmierć siostry. Nigdy nie udało jej wejść w poważny związek. Utrzymuje kontakty właściwie tylko z czterema osobami - przyjaciółką Delano i jej córką Sarą, trenerem krav magi i kuratorem. Dziewczyna jest w rozsypce, rozpaczliwie sobie nie radzi i przy tym nie przyznaje się do tego sama przed sobą, postrzega siebie jako twardą jak skała, choć może nie do końca normalną.
Kat poznajemy w momencie, gdy trafia na terapię dla osób, których bliscy padli ofiarą morderstwa. Jak się okazuje - dość niebezpieczne miejsce, jako że na scenę wkracza seryjny morderca, który zdaje się dobierać swoje ofiary według nie innego klucza, niż właśnie "osoby, których bliscy padli ofiarą morderstwa". Nie chcę skupiać się na samej intrydze, choć muszę zaznaczyć, że niczego jej nie brakuje. Nie dopatrzyłam się potknięć, czy bezsensownych niedopowiedzeń mających na celu wyłącznie dezinformację czytelnika (denerwujący standard w kryminalnych debiutach). Nie jest zbyt prosto, ale też nie przekombinowanie, wszystko ostatecznie prowadzi do motywów znanych i cenionych. Miłość, zazdrość, chciwość. I tyle - czyli w sam raz, świetne tło kryminalne, na którym doskonale można przedstawić złożone postaci, ukazać mechanizmy itd.
I właśnie to jest największą zaletą "Bliźniaczki". A właściwie jedną z największych zalet, bo pozostaje jeszcze niezwykle realistyczny, żywy język - kompletne zaskoczenie. Książka jest dowcipna, inteligentna, z dobrze poprowadzoną pierwszoosobową narracją. Językowej stronie książki nie mam nic do zarzucenia, ba, strona ta się zdecydowanie wyróżnia. Jest to ten typ pisarstwa, który wskazuje na konkretnego pisarza już po pierwszym akapicie.
Wracając do postaci - każda z nich pochwalić się może solidnym i złożonym portretem psychologicznym. Być może w kilku miejscach pojawiają się znane klisze, ale Autorce udaje się jej obronić i ostatecznie nadać indywidualny rys. Każdy z bohaterów mierzy się z własnymi demonami, znacznie potężniejszymi, niż zmaterializowany i śmiertelny seryjny morderca. Dominice Dudziak udaje się sprawić, że czytelnik bezwiednie przeskakuje z rzeczywistości do psychiki Kat, Delano i jeszcze paru osób, które pojawiają się podczas "zagęszczania akcji". Co więcej - wszystkie te elementy uzupełniają się i przenikają, wynosząc powieść na kolejne poziomy. Książka niebanalna, dopracowana do ostatniego szczegółu, zaostrzająca apetyt. Potencjał wykorzystany wyśmienicie.
Ocena: 8+/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zapraszam do dyskusji ;)