sobota, 5 października 2013

Tim Severin - Wiking Tom I: Dziecko Odyna

"Wiking" jest dla mnie pierwszym zetknięciem z gatunkiem i z tematyką - jest po prostu kompletną nowością. Nawet nie potrafię jednoznacznie określić gatunku - fantastyka? powieść historyczna? Wiking to historia fikcyjna, inspirowana jednak postacią historyczną. Fantastyką bym jej nie nazwała - więcej tu magicznej aury niż fantastycznych zdarzeń. Idąc dalej: jest to opowieść o kilku niezwykłych, ale też całkiem zwyczajnych ludziach żyjących 1000 lat temu na północy: Islandii, Grenlandii, Irlandii; opowieść o pierwszych chrześcijanach na tych terenach i ludziach oddanych bogom znanym nam z mitologii. W świetle wierzeń z tamtego okresu historię można by określić jako prawdopodobną. Nie chcę zresztą się dłużej zastanawiać nad gatunkiem, który zresztą mam wrażenie w kolejnych tomach trylogii ewoluuje, chciałam tylko zasygnalizować tę kwestię.

Chciałabym za to przedstawić autora. Tim Severin - na okładce można przeczytać: odkrywca, filmowiec, konstruktor i podróżnik. Dość nietypowe, a już na pewno niedzisiejsze zestawienie. Czytam dalej: (...) przepłynął Ocean Atlantycki w średniowiecznej łodzi ze skóry. I od razu inaczej patrzę na książkę. W Internecie znajduję wzmianki również o konnej podróży z Francji do Jerozolimy, pokonaniu trasy z Omanu do Chin (śladami Sindbada Żeglarza) arabskim dhow oraz przepłynięciu z Grecji do Gruzji starożytną galerą grecką. Od tego momentu "Wiking" jest dla mnie nie tylko owocem talentu i ciężkiej pracy, ale prawdziwej pasji i w pewnym sensie własnych doświadczeń. "Wiking" jest pierwszą książką beletrystyczną Severina, na swoim koncie ma kilka książek podróżniczych, przede wszystkim marinistycznych, obecnie z kolei (od 2007 roku) tworzy trylogię o piratach inspirowaną postacią Hectora Lyncha, w planach pozostaje trylogia o rycerzach saksońskich. Chyba nie będę odosobniona w opinii, że Tim Severin to postać ciekawa, a jego życiorys nie pozostaje bez związku z jego twórczością.

Tim Severin (fot. http://www.timseverin.net)
Co do samej książki.. Trylogia opowiada historię Thorgilsa Leiffsona, w pierwszej części poznajemy jego losy od momentu narodzin do mniej więcej 19 roku życia. Jego życie, to jedna wielka podróż, czy może tułaczka - w poszukiwaniu swojej historii i tożsamości. Jego losy są niezwykle dramatyczne i niebezpieczne, wraz z osadnikami próbuje założy kolonię, bierze udział w walkach, trafia do niewoli, w dalszej kolejności do klasztoru, niemalże staje się mnichem, to znowu uczy się magii, Starych Obyczajów - raz bliżej mu do jasnowidza, innym razem do druida. Kształci się, rozwija, uczy się języków, poznaje kultury, jest świadkiem rzeczy, w które inni mogą jedynie wierzyć bądź nie. Jego żywota na pewno nie można nazwać przeciętnym. 

Muszę powiedzieć, że pierwsza część "Wikinga" bardzo mnie zainteresowała, traktuję ją jako wstęp - jestem bardzo ciekawa dalszych przygód, dopiero wkraczającego przecież w dorosłość Thorgilsa. Miałam w czasie lektury moment zwątpienia, gdzie nałożyły się na siebie dość nużące opisy walk, do tego natłok bohaterów o podobnych imionach, których nie byłam w stanie rozróżnić, jednak poza tym 100 stronicowym epizodem, książka była wciągająca i niechętnie się od niej odrywałam. Rys historyczny, czy choćby cień prawdopodobieństwa wiszący nad książką i nie nasycenie powieści magią, czy bożymi interwencjami wbrew moim obawom zadziałały na korzyść. 

Trudno mi jest przekonywać do gatunku, w którym stawiam pierwsze kroki, dlatego odwołuję się do tych elementów książki, które są mi już jakoś znane. Na pewno jest to historia epicka, szczegółowa, bardzo barwna, stworzona z dbałością o szczegóły i niezwykle spójna. Wątki się przeplatają, wszystkie wydarzenia raczej się kumulują, niż mijają. Wraz z bohaterem zbieramy pewną wiedzę, doświadczenia. Mimo braku emocji w tej książce narrator, a zarazem główny bohater niepostrzeżenie staje się kimś bliskim, którego działania rozumiemy, podobnie jak tok myślenia. Bardzo podobała mi się warstwa językowa książki - z jednej strony bardzo przystępna, z drugiej nasycona właśnie takimi "sztuczkami", które rozpoznajemy dopiero po fakcie - np. sposób przedstawienia bohatera. Książka ma formę spisanych wspomnień, dołączone są więc w niektórych miejscach komentarze dorosłego, starego właściwie już Thorgilsa, który mam wrażenie przemawiał słowami Tima Severina. Jeśli nie Severina, to przynajmniej głosem doświadczonego podróżnika i żeglarza. Było to o tyle ciekawe, że wymykało się konwencji, było czymś bardzo nietypowym w przypadku takiej literatury. I mi się podobało!

Po kolejne części sięgnę z przyjemnością, jestem bardzo, bardzo ciekawa rozwinięcia wydarzeń z pierwszego tomu i oczywiście wydarzeń kolejnych. Żałuję tylko, że nie poczekałam z lekturą do czasu ukazania się wszystkich trzech tomów, cały czar i nastrój zbudowany przez lekturę pierwszego tomu zdąży pewnie zniknąć do momentu ukazania się kolejnych części. Teraz czy później - w każdym razie polecam, moim zdaniem jest to książka wyjątkowa, o ogromnym potencjale, który mam nadzieję w kolejnych tomach został należycie wykorzystany. 

Ocena: 8/10

9 komentarzy:

  1. bardzo fajna recenzja! pełna informacji, ale nie zdradzająca tego co najważniejsze w powieści...codo tych kontynuacji to ja też tak często mam że już bym chciała je przeczytać a tu ich nie ma...sama książka dość interesująca...ja uwielbiam mitologię, fantastykę, więc... piszę się na to:p pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, dziękuję :) Kolejny tom trylogii ma wyjść jeszcze w tym roku, więc nie tak źle - chociaż dwa kolejne chyba już przeczytam razem, więc troszkę się wydłuży czas oczekiwania.
      Ja wielką fanką fantastyki nie jestem, choć może inaczej: rzadko sięgam po fantastykę, tym chętniej poznałabym Twoją opinię o książce, także mam nadzieję, że przeczytasz i będę mogła przeczytać u Ciebie jej recenzję :)

      Usuń
  2. Za każdym razem zastanawia mnie, jak autor może być tak pewny swojego talentu i sukcesu książki, że od razu pisze trylogię.
    Dobrze wiedzieć, że temu się udało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Severin miał już na swoim koncie sporo nietypowych książek podróżniczych, z tych wypraw chociażby o których wspomniałam. Także nie jest to jego kompletny debiut, po prostu pierwsza książka beletrystyczna. :)

      Usuń
    2. No tak, ale pierwsza z pomysłu i o to mi chodziło. Mam pomysł tak dobry, że od razu trzasnę trzy.

      Usuń
    3. :) A najlepsze jest to, że od razu zaplanował 3 trylogie!

      Usuń
  3. Czyli pierwsze zetknięcie z gatunkiem nie było takie złe :) Ja natomiast jeszcze się zastanowię.

    OdpowiedzUsuń
  4. dobra recenzja :) książka zapowiada się świetnie.. jak tylko na nią trafię przeczytam.. okładka świetna :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Fantastykę czytuję, ale faktycznie z czymś takim nie mialam do czynienia, a wikingowie to temat, który bardzo mnie ciekawi nawet w świecie fantasy , pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do dyskusji ;)